Elbląg – miasto do innych niepodobne. Warto dać mu szansę, zauroczyć się i… wypłynąć w rejs pełen przygód
Wielu z was pomija Elbląg, np. po drodze do Trójmiasta, a to wielki błąd. Jeśli dacie temu miastu szansę, to nie zawiedziecie się – mało tego, może się okazać, że będziecie zmuszeni przedłużyć swój pobyt. Tak jak my.
Z Elbląga łatwo się nabijać, gdy pierwszy raz pojawiasz się na Starym Mieście i widzisz coś, czego nie doświadczysz nigdzie indziej. Niby historyczne kamieniczki, niby nowe, ale jednak jakby „uwspółcześnione”. I ten cudzysłów jest jak najbardziej na miejscu, bo współczesność oznacza tu często lekko kiczowaty, krzykliwy styl lat 90-tych z plastikowymi oknami i zupełnie nieprzystającą wydawałoby się do starego miasta, krzykliwą billboardozą. Ale im dłużej spacerujesz po tym starym-nowym Elblągu, tym mocniej doceniasz jego unikatowość, bo faktycznie – miasta odbudowanego w takim stylu nie znajdziesz nigdzie. A to tym ciekawsze, że miasto jest pełne tylu ciekawych zakamarków, o których za chwilę.
Najpierw jednak trzeba zdecydować, by tu się zatrzymać, a nie jest to łatwe. Bo rzeczywiście – jadąc sobie „siódemką”, już z oddali majaczy nam monumentalna wieża przy katedrze św. Miolaja. Przy okazji – to jedna z najwyższych sakralnych budowli w Polsce, z wieżą sięgającą aż 97 metrów wysokości. Ale co z tego, że jest sobie ta wieża, jeśli największym przekleństwem Elbląga jest… bliska odległość od Gdańska.
60 kilometrów – to za krótko ujechane z Trójmiasta, by robić przerwę na siku, no a od strony Warszawy też kiepsko… zaciska się zęby i jedzie dalej. W końcu to „tylko” 60 kilometrów. Następnym razem nie popełnijcie tego błędu i wpadnijcie tu – nawet na parę godzin, choć wliczając okolice, atrakcji jest tu do zobaczenia przynajmniej na 2-3 dni. Istnieje nawet szansa, że skończycie tak jak my – przyjechaliśmy do Elbląga na weekend, a potem… dokupiliśmy jeszcze jedną noc w Hotelu Elbląg, bo nie doszacowaliśmy liczby atrakcji. Zaczynamy więc spacer.
W poszukiwaniu utraconej chwały
Gdy w czasie wizyty w świetnym Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu (wstęp wolny, koniecznie trzeba je odwiedzić) oglądamy stare zdjęcia miasta, wtedy jeszcze Elbing, nie możemy wyjść z zachwytu. Bogate, wspaniałe kamienice, masa statków na nabrzeżu, reprezentacyjne prawie pałace – przed wojną pod względem bogactwa Elbląg można było porównywać do Gdańska. A potem przyszedł tragiczny 1945 rok, gdy po długich walkach Armia Czerwona pokonała wojska niemieckie i doszczętnie zniszczyła 98 proc. Starego Miasta, z ponad 600 kamienic pozostawiając w jako takim stanie ledwie 6. Jednocześnie z miasta przepędzono rodowitych elblążan, w głównej mierze Niemców, którzy w popłochu uciekali przed Rosjanami.
Po wojnie do Elbląga zaczęli sprowadzać się Polacy, a miasto długo nie wiedziało, co zrobić ze Starym Miastem. Pomysły były różnie: najbliższa realizacji była chyba koncepcja z lat 70-tych, by teren po pięknych kamienicach zabudować osiedlem bloków i kilkunastopiętrowym wieżowcem. Ostatecznie pomysł upadł, ale do odbudowy wciąż było daleko. Pomysł zaczął nabierać kształtów od 1975 roku, gdy Elbląg został miastem wojewódzkim. To wówczas podjęto decyzję, że staromiejskie kamienice nie będą wiernie odbudowywane. Odbudowę poprzedziły jednak zakrojone na szeroką skalę badania architektoniczne, dzięki którym udało się idealnie odtworzyć układ urbanistyczny Starego Miasta – zdecydowana większość kamienic (a odbudowano ich ponad 200) znajduje się na fundamentach tych budynków, które zostały zburzone. Cały staromiejski kompleks robi fenomenalne wrażenie – mamy poczucie lekkiego architektonicznego chaosu, jeśli chodzi o detale czy wykończenia budynków, ale z drugiej strony – jest w tym chaosie pewna spójność.
Najlepiej widać to z wieży katedry św. Mikołaja – jednego z najwyższych kościołów w Polsce. Jego taras widokowy znajduje się na wysokości 97 metrów i powiem Wam tyle – bez dobrej kondycji pokonanie tych rzędów krętych schodów może być dla wielu drogą przez mękę. Na szczęście wiele wynagradzają widoki z wieży.
To pierwszy obowiązkowy punkt na mapie zwiedzania Elbląga, ale lepiej zostawić sobie go na później. Zwiedzanie najlepiej bowiem zacząć od drugiego najbardziej charakterystycznego punktu Starego Miasta, czyli Bramy Targowej – jedynej zachowanej pozostałości murów obronnych. Tuż przy niej znajduje się figura piekarczyka – na pamiątkę legendy o młodym chłopaku, który w 1521 roku uchronił miasto przed napaścią Krzyżaków.
Mijając bramę idziemy w lewo do chyba najciekawszego budynku w mieście. To Galeria El – wyjątkowa galeria sztuki współczesnej, której wyjątkowość opiera się w dużej mierze na lokalizacji. Instytucja znajduje się bowiem w dawnym gotyckim kościele pw. Najświętszej Marii Panny. Budynek został zaadaptowany do potrzeb galerii w 1961 roku i to w tym miejscu od lat tętni kulturalne życie Elbląga.
Tętni i wylewa się na zewnątrz, bo dzięki galerii to miasto zyskało jedną ze swoich najbardziej oryginalnych atrakcji – to 51 form przestrzenych, czyli abstrakcyjnych rzeźb z metalu, które są rozsiane po całym mieście. Powstały w większości w latach 1965-1986 przy okazji kolejnych edycji Biennale Form Przestrzennych, organizowanych w tym mieście.
Jego organizatorzy wyszli z prostego, ale słusznego wniosku, że ludzi coraz mniej interesuje sztuka, nie chodzą do galerii, więc… galeria i sztuka muszą wyjść do nich i towarzyszyć im w plenerze, podczas codziennych czynności. Rzeźby są rozsiane po całym śródmieściu Elbląga, ale nie tylko – jeśli znajdziecie wolną chwilę, warto zrobić sobie wycieczkę śladem tych osobliwych dzieł sztuki.
Po kontakcie ze sztuką warto wybrać się na świeżo wyremontowane nabrzeże gdzie w spokojnym tempie możecie sobie pospacerować nad rzeką, a jeśli macie szczęście – obejrzeć jak podnoszony jest most zwodzony, pod którym przepływają statki. To przyjemne miejsce, ale tu najlepiej widać, że projekt odbudowy Starego Miasta jest jeszcze nieskończony – znajdziemy tu wiele pustych miejsc, gdzie jeszcze przed wojną stały okazałe kamienice. Przy okazji spaceru warto wybrać się też na most zwodzony i zajść na kawę albo piwo do położonego tuż za mostem Pubu Specjal. Jest fajnie położony, z ogródka fajnie widać rzekę i panoramę miasta no i serwuję Kilkenny z kija (EB nie zaobserwowałem niestety).
Następne kroki możemy skierować do wspomnianej wcześniej katedry, a po jej odwiedzeniu, wychodząc skręćmy w lewo w stronę majaczącej między kamienicami wąskiej uliczki.
To tzw. ścieżka kościelna – jeden z najciekawszych i najbardziej malowniczych zabytków Elbląga, łączących ulicę Świętego Ducha z Mostową.
To bardzo klimatyczny zaułek, którego znakiem rozpoznawczym jest 10 gotyckich łuków, które mijamy nad naszymi głowami. Jest to też jeden z nielicznych, oryginalnych elementów średniowiecznych na elbląskiej starówce.
I prowadzi nas na ul. Zamkową, do wspomnianego wcześniej muzeum, którego odwiedziny są absolutnym musem. Placówka jest świeżo odnowiona i zgodnie z najnowszymi trendami – bardzo interaktywna, więc dzieciaki będą zachwycone (nasza Hela była).
Na trzech poziomach znajdziecie ciekawe eksponaty z lat świetności Elbląga i przemian jakie dokonały się w mieście po wojnie aż do współczesności. Najciekawsza jest jednak chyba ekspozycja w piwnicy, poświęcona Truso – istiejącemu od VIII do końca X wieku portowi położonemu ujścia Wisły do Zalewu Wiślanego, ledwie kilka kilometrów od Elbląga.
A skoro już wspomnieliśmy o atrakcjach dla dzieciaków, to pamiętajcie, że przy „siódemce”, właśnie na wysokości Elbląga znajduje się całkiem fajny park rozrywki dla dzieciaków, czyli Nowa Holandia (w kierunku na Warszawę). Park ma wszystko, czego można oczekiwać od tego typu miejsca: dmuchańce, trampoliny i wszystko inne, co pozwoli waszym milusińskim spalić nadmiar energii. Pamiętajcie jednak, że w słoneczne weekendy tłumy są tam nieprzebrane.
Elbląg sprawia wrażenie sympatycznego miasta – wiem, to jest ten slogan, którym twoja szkolna miłość częstowała cię, gdy nie czuła do ciebie mięty, ale jest to zdecydowanie miasto, które warto odwiedzić.
Nie tylko zresztą Elbląg, bo i okolice tego miasta są zdecydowanie warte zachodu. Szczegółowo opiszemy je w następnym poście: dzisiaj chcielibyśmy napisać nieco szerzej o tej najfajniejszej. To… rejs po Zalewie Wiślanym statkiem wycieczkowym Elwinga. Statek startuje z Tolkmicka (jakieś 20 km na północ od Elbląga) i płynie hen, aż do Krynicy Morskiej, gdzie po 45 minutach spokojnego rejsu można zabrać manele i w kilka minut znaleźć się na szerokiej, piaszczystej plaży. Brzmi dobrze? No pewnie.
A jeśli ktoś zamiast plażowania woli zwiedzanie, to z Krynicy może wybrać się w nieco dłuższy rejs do Fromborka, czyli miejsca związanego z Mikołajem Kopernikiem. Pewnie, można przejechać tam z Elbląga autem (jedzie się dobre pół godziny), ale gdy poczuliście w sobie zew wilka rzecznego i chcecie poczuć wiatr we włosach przy dźwiękach szant, to ten rejs jest jak najbardziej dla Was.
W cyklu #weekendowapolska znajdziesz także Malbork, Żyrardów, Olsztyn, Sandomierz i Toruń oraz jego okolice.
PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
4 komentarze
Pingback:
Magda
Trafiłam do Was z Google i chyba zostanę tutaj na dłużej. Super, że promojucie polskie miasta, które nie mają czego się wstydzić na tle Europy.
weekendowi
Dzięki:) rozgość się:)
Tesko.biz
Niedługo wybieram się do Gdańska to przy okazji zajadę do Elbląga. Ciekawy opis więc chętnie zapoznam się z tym miastem.