Bałkany
-
Wąwóz Vintgar – słoweński cud natury
Do teraz się zastanawiam jak myśmy mogli takie małe cudo ominąć, kiedy ostatni raz byliśmy w Bledzie… I po chwili solidnej rozkminy dochodzimy do wniosku, że zahipnotyzował nas sam Bled i urocza kawiarnia nad samym brzegiem jeziora. Leniwe słoneczko, delikatne białe chmurki, pyszna latte, wspaniały widok na wyspę z kościółkiem i górujący nad panoramą zamek. To jest przepis na idealne niedzielne popołudnie i na miejsce, z którego nie chce się wyjeżdżać… I tak zasiedzieliśmy się, w myśl zasady slow travel. Po czym spojrzeliśmy na zegarki i zerwaliśmy się, jakbyśmy zdali sobie sprawę, że jest 8.40 rano, a my za 20 minut musimy być w pracy. No i slow travel poszło się…
-
Byliśmy w Skopje zanim to było modne. Spieszcie się zwiedzać Macedonię
"Byliśmy w Skopje zanim to było modne" – tak sobie powiemy z Izą i Heldonem za kilka lat, gdy Macedonia i Skopje będą już turystycznym hitem. Bo nie wątpimy, że będą, choć na razie są turystycznej mapie Europy białą plamą. Ale to nie wasz problem, a nawet pewna zaleta, bo dzięki temu nie spotkacie tu tłumu turystów, którzy już za kilka lat ostatecznie znudzą się Francją, Włochami czy Hiszpanią i stadnie przybędą nad rzekę Vardar. A jest tu co odkrywać. Skopje spodobało się nam już od pierwszego wejrzenia: wystarczył rzut oka z tarasu naszego mieszkania na 10-tym piętrze socjalistycznego bloku, dosłownie dwie przecznice od ścisłego centrum. Patrząc na wprost: oświetlone snopami…
-
Lublana – miasto smoków. Wszystko, co warto zobaczyć w stolicy Słowenii
Na każdym blogu podróżniczym znajdziecie wpisy hołdujące chińskiemu przysłowiu, w myśl którego „jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów”. Ta piękna argumentacja to w rzeczywistości wymówka dla własnego lenistwa. Ale też to przysłowie jest znakomitą alegorią stolicy Słowe… Dobra, nie będziemy wam ściemniać – dziś będzie zdjęciowo, bo nie chce nam się o tej Lublanie pisać. Stolica Słowenii to miasto ładne, przyjemne i zadbane, a choć liczy 300 tys. mieszkańców – to jest też takie trochę kameralne. Ale to też miasto do zapomnienia i trochę bezpłaciowe. Czy warto je obejrzeć? Jasne, że tak, ale wiadomo, że nikt o zdrowych zmysłach nie będzie jechał z Polski specjalnie dla zabytków Lublany.…
-
Jest takie miejsce, gdzie Słowenia wygląda jak Włochy. I mieszka tam bałkański Obama
Pewnie to nasza wina, bo za mało podróżowaliśmy po włoskim wybrzeżu, więc znawcom tematu tytuł może się wydać ciut podkręcony. Ale fakty są niezbite: choć Słowenia ma tylko 44,4 km linii brzegowej na Adriatyku, to po raz kolejny hołduje zasadzie „Małe jest piękne”, a najlepszym dowodem tego stanu rzeczy jest Zatoka Pirańska. Słoweńskie wybrzeże łączy w sobie to co najlepsze i najgorsze w nadmorskich miejscowościach. Zacznijmy więc od tego najgorszego, które stworzyło sobie uroczą rezydencję w miejscowości Portoroż. To taki słoweński kurort, pełen eksluzywnych hoteli, które w sezonie pękają w szwach i miejsce, dla którego szkoda waszego czasu. Ale pozostałe miejscowości w Zatoce Pirańskiej są już jak najbardziej warte grzechu.…
-
Czemu warto odwiedzić Słowenię? Idealne miejsce na majówkę
Słowenia to dla statystycznego polskiego turysty to symbol frustracji – najdroższe 43 km autostrady w Europie, która oddziela nas od ukochanego Adriatyku. Tymczasem warto zrobić przynajmniej kilkudniowy postój w drodze, bo Słowenia z pewnością jest tego warta. Zresztą, czy da się nie lubić kraju, w którego języku sklepy z chińskim badziewiem (a jest ich tutaj pełno) nazywają się po słoweńsku „Kitajska Trgovina”? Kiedy jeździsz sobie po Bałkanach i w końcu docierasz do Słowenii nie możesz się nadziwić, że ten kraj był kiedyś częścią Jugosławii. Tu wszystko jest trochę inne niż w pozostałych bałkańskich krajach: język trochę inny, poziom zamożności trochę wyższy, miasta trochę bardziej zadbane, na ulicach trochę fajniejsze auta…
-
“Special price, my friend”, czyli szybki poradnik negocjowania tanich noclegów
To były zdecydowanie najdziwniejsze negocjacje w sprawie noclegu w moim życiu. Ale opłaciło się, bo mieszkanie okazało się super, a Ochryda to pozycja obowiązkowa podczas zwiedzania Macedonii. Do Ochrydy wjechaliśmy w piątek późnym popołudniem. Piękna pogoda, słońce powoli chowało się za horyzontem, a ponieważ to jedno z ulubionych punktów miejscowych na weekendowe wypady na drodze było sporo samochodów. Jechaliśmy więc powoli do miejsca, w którym mieliśmy zarezerwowany nocleg. Mieliśmy adres hotelu (rzekomo blisko centrum) i jako takie wytyczne, jak do niego dotrzeć, bo nasz wysłużony GPS już w Skopje powiedział nam: „Spieprzajcie i bawcie się sami, ja wysiadam”. W tej sytuacji opracowaliśmy alternatywny plan: dojedziemy do centrum i tam popytamy o…