Okolice Torunia. Być tam i ich nie odwiedzić, to grzech ciężki
Czy jest coś fajniejszego niż pełne historycznego klimatu miasto jak Toruń? Tak, miasto o porównywalnym potencjale, ale bez turystów.
Jak staraliśmy się wam udowodnić tydzień temu, gród Kopernika to idealne miasto na weekend. Ale łatwo wpaść w pułapkę wąskich uliczek, naleśników z Manekina i innych przyjemności. W pułapkę, która objawia się tym, że nie obejrzymy najbliższych okolic Torunia, równie urokliwych. A może i bardziej, bo nie tak obleganych przez turystów.
Naszą podróż zaczynamy od Grudziądza – choć to 60 kilometrów, to dzięki autostradzie przemieścicie się tam w nieco ponad pół godziny (i nie, by tego dokonać, waszym kierowcą nie musi być szofer ministra obrony narodowej). I od razu zaczynamy z wysokiego „C”, bo najlepsze, co Grudziądz ma do zaoferowania to fantastyczna panorama z wystającą wysoko wieżą bazyliki św. Mikołaja. I kompleksem ogromnych, XVI-wiecznych spichrzy obronnych, przylegających do nadwiślańśkich błoń. Spichrze prezentują się niesamowicie – ciągną się na ponad 300 metrów. Są bardzo wysokie – od strony Wisły mają po 5-6 kondygnacji, choć dzięki unikalnej konstrukcji tego nie widać.
Zdjęcie: Karolina Pacewicz
Gdybyśmy mieli polecić wam, od czego zacząć zwiedzanie, polecielibyśmy właśnie spacer błoniami. Wzdłuż spichrzy, murów obronnych aż do Bramy Wodnej – jedynej zachowanej bramy miejskiej, prowadzącej bezpośrednio na Stare Miasto.
Stare miasto, choć małe, robi wrażenie. Oprócz nawiązujących do gotyku budowli jest też sporo typowo pruskiej czerwonej cegły. Polecamy zwrócić szczególną uwagę na rynek i przejeżdżające tędy tramwaje. Bo Grudziądz to najmniejsze miasto w Polsce posiadający tramwaje, a że tabor nie jest najnowszy, czasem można trafić na bardzo fajne, kilkudziesięcioletnie egzemplarze.
Po krótkiej kontemplacji najstarszej części miasta (w którym na największą uwagę zasługuje rynek, bazylika i malowniczy widok na Wisłę – tuż za schodami) polecamy koniecznie spacer na Górę Zamkową, gdzie znajdują się ruiny zamku krzyżackiego z XIII-wieku i odbudowana wieża Klimek. Nie wiemy jak wzgórze wygląda teraz – gdy byliśmy w Grudziądzu 2 lata temu, było ono hmm…dość zasyfione. Ale ponieważ (jak sama nazwa wskazuje) znajduje się ono powyżej starego miasta, warto tam się wybrać, znów choćby dla samej panoramy miasta, widzianej z innej perspektywy.
Krzywa wieża nie tylko w Toruniu
Z lekkim żalem zostawiamy Grudziądz. Żal jest tym większy, że wyjeżdżamy klimatycznym mostem kolejowo-drogowym, który jest rekonstrukcją budowli z XIX wieku, dwukrotnie zburzonej przez w czasie II wojny światowej. I z którego – tak, zgadza się – rozpościera się jeszcze jeden widok na te spichrze, które zostają w pamięci na długo.
Kontynuujemy jednak naszą podróż wzdłuż Wisły i jedziemy 25 kilometrów na zachód – do Świecia. Tego samego, które słynie głównie z „Celulozy”, czyli odznaczających się niekoniecznie zapachem fiołków dużym zakładem papierniczym. Tymczasem okazuje się, że Świecie ma przynajmniej jedną fajną atrakcję turystyczną, czyli krzywą wieżę. Wiemy, wiemy – coś z tymi krzyżackimi architektami było nie tak, bo najpierw Toruń, teraz tu. Ale warto tu wpaść na pół godzinki, bo zamek jest bardzo ładnie położony – wśród zieleni, na delikatnym odludziu, niedaleko rzeki Wdy. A sama atrakcja – jak chwalą miejscowi – to najwyższa krzywa wieża w Polsce. Ma prawie 35 metrów wysokości i jest odchylona od pionu w kierunku zachodnim aż o 108 centymetrów.
Ale prawdziwa atrakcja znajduje się po drugiej stronie Wisły. To Chełmno – jedno z bardziej niedocenianych miast w Polsce. Co jest akurat dobre, bo im mniej turystów, tym lepiej można to miasto docenić. W dawnej stolicy ziemi chełmińskiej zachował się średniowieczny układ urbanistyczny i mury miejskie na całej długości. Miasto znajduje się co prawda w pewnym oddaleniu od Wisły, ale znajduje się na wysokiej skarpie, więc kontury kościołów i panorama miasta są widoczne z daleka. Dodajmy do tego pięć zachowanych gotyckich kościołów, kamienice i jeden z najpiękniejszych renesansowych ratuszy w Polsce. Otoczkę, żeby wybrać się z drugą połową na romantyczny weekend też ma przyjemną, bo to w końcu „miasto zakochanych”.
Chełmno zdobyło ten tytuł dzięki relikwiom świętego Walentego, które spoczywają w jednym z kościołów i które od wieków miały czynić cuda, uzdrawiać i robić te inne dziwne rzeczy, które nakręcają marketingowy sukces miasta. Na szczęście w przypadku Chełmna nieco więcej ludzi pojawia się w mieście tylko w okolicy 14 lutego, a przeez resztę roku tłumów nie ma. I choć pewnie miejscowi hotelarze i sklepikarze żałują, to z punktu widzenia turysty, który tam się napatoczy, taka cisza i spokój są jak najbardziej pożądnym otoczeniem.
A na koniec dnia, kiedy będziecie już wracali do Torunia, proponujemy szybki spacer do malowniczej i położonej nad brzegiem jeziora Chełmży. Bardzo przyjemne i wdzięczne miasto z imponującymi kościołami i bardzo ładnym, kameralnym rynkiem.
W cyklu #weekendowapolska znajdziesz także Olsztyn i Toruń.
PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
6 komentarzy
Pingback:
Pingback:
Pingback:
Pingback:
Anna Mierzyńska
Zakochałam sie w Toruniu kilka lat temu, ale masz rację – łatwo w nim pozostać, tracąc z oczu to, co dookoła. Dziękuję za podpowiedzi – przy następnej okazji odwiedzę miasta, o których napisałaś. Bardzo jestem ich ciekawa. 🙂
weekendowi
Zachęcamy! Dzięki za komentarz i pozdrawiamy I&M