Warning: file_exists(): open_basedir restriction in effect. File(core/post-comments) is not within the allowed path(s): (/home/weekendowi/domains/weekendowi.pl:/tmp:/var/tmp:/home/weekendowi/.tmp:/home/weekendowi/.php:/usr/local/php:/opt/alt:/etc/pki) in /home/weekendowi/domains/weekendowi.pl/public_html/wp-includes/blocks.php on line 532
Singapur poza utartym szlakiem. Mieszkańcy podpowiadają – co warto zobaczyć, zjeść i gdzie się wybrać - weekendowi.pl
Singapur poza utartym szlakiem
Azja

Singapur poza utartym szlakiem. Mieszkańcy podpowiadają – co warto zobaczyć, zjeść i gdzie się wybrać

Miasto Lwa słynie z sukcesów gospodarczych, fantastycznej architektury i licznych, absurdalnych z naszego punktu widzenia zakazów. Ale Singapur ma do zaoferowania znacznie więcej. Zapraszam Was w podróż po miejscach spoza głównych stron przewodników.

Singapur to wyjątkowe miejsce: niby niewielkie państwo-miasto, a jednak zamieszkałe przez niemal 6 mln ludzi. Zazwyczaj ludzi sukcesu, żyjących w dostatku, nierzadko luksusie – ostatecznie PKB na głowę wynosi tu ponad 90 000 dolarów. Singapurczycy mają więc co wydawać w najlepszych centrach handlowych świata. Z drugiej jednak strony ich wolność ograniczają słynne zakazy, kompletnie egzotyczne dla turysty z Polski.

Wybierając się do tego kraju, warto zapoznać się z przepisami, by uniknąć szoku, gdy zostaniemy ukarani mandatem za żucie gumy na ulicy lub jedzenie i picie w metrze. Niektóre reguły życia tutaj są naprawdę zwariowane – nawet korzystając z miejskiej toalety, trzeba się liczyć z tym, że ktoś może skontrolować czy spuściliśmy wodę i… zgadliście, wystawić kolejny mandat.

Panorama SingapuruAle podobno da się do tego przyzwyczaić. Tym bardziej że Miasto Lwa oferuje cały szereg atrakcji. Najbardziej oczywiste są symbole miasta. Takie jak Marina Bay, czyli wielki multifunkcjonalny kompleks trzech wieżowców połączonych charakterystycznym dachem, przypominającym statek. Na dachu znajduje się fenomenalnybezkresny basen. W takich okolicznościach trudno o lepszy widok na miasto, choć niestety dostęp do tej atrakcji wymaga zarezerwowania miejsca w hotelu Marina Bay Sands. Tanio nie jest – cena „dwójki” zaczyna się od 1 100 PLN za dobę, ale warto zaszaleć i pozwolić sobie na odrobinę luksusu. Wrażenia z noclegu tam i wszystkich związanych z tym atrakcji – zapewne są bezcenne.

Multikulturowy tygiel
Potem możecie solidnie zaoszczędzić i przenocować w hostelu ulokowanym np. w klimatycznej dzielnicy Little India, gdzie poczujecie się jak w Mumbaju i przy okazji zjecie pyszne hinduskie jedzenie za grosze.

Tak, to nie pomyłka – Singapur to prawdziwie wielokulturowa mieszanka – oprócz „Małych Indii” i Chinatown znajdziecie tutaj nawet dzielnicę arabską. Arab Street uchodzi dziś za jedno z najmodniejszych miejsc w całym mieście z (to nie żart!) najlepszymi klubami nocnymi.

Pysznie zjeść możecie w kultowej Kampong Glam Cafe serwującej dania kuchni singapurskiej, malajskiej i indonezyjskiej, które nie obciążą mocno Waszych portfeli. Miejscowi polecają tu proste, ale ponoć obłędne dania Mee Siam (cienki ryżowy makaron w lekko ostrym, słodko-kwaśnym sosie) i Mee Rebus (zupa z ryżowymi nudlami, jajkiem, chile, cebulą i pastą z krewetek).

– Dla mnie ta zupa to wystarczający dowód na to, że dobrze zrobiłam, przeprowadzając się do Singapuru – twierdzi Marta z Krakowa, jedna z ekspatek, która mieszka w Singapurze już od 2 lat.

I te ceny! W lokalu przy 22 Baghdad Street najemy się z osobą towarzyszącą do oporu i jeszcze coś wypijemy za nieco ponad 50 PLN. Oprócz restauracji dzielnica arabska pełna jest urokliwych kawiarni i knajpek, w których miło można spędzić czas przy kubku świeżo zmielonej kawy.

Ta wielokulturowość jest chyba największą zaletą Singapuru – wizytę w tym mieście można potraktować jako swoisty „trening” przed wyruszeniem w dalszą podróż po Azji.

Lotnisko – cud świata

Nie ulega wątpliwości, że LOT otwierając bezpośrednie połączenie z Warszawy (pierwszy lot odbył się 15 maja), znacząco ułatwił życie podróżnym chcącym eksplorować ten kontynent. Miejscowe lotnisko jest bowiem jednym z największych portów przesiadkowych w Azji, dzięki którym możemy spokojnie ruszyć w dalszą drogę. I to nie tylko po Azji, bo dzięki umowom LOT z Singapore Airlines i liniami Qantas pasażerowie z Warszawy mogą polecieć na jednym bilecie z przesiadką w Singapurze m.in. do Wietnamu, Australii i Nowej Zelandii.

Przy okazji warto też wspomnieć o lotnisku Changi, który stanowi atrakcję turystyczną sam w sobie. Nie może być zresztą inaczej, skoro od wielu lat to lotnisko otrzymuje tytuł najlepszego portu lotniczego na świecie w prestiżowym rankingu Skytrax. Czemu? Lotnisko olśniewa architektonicznymi rozwiązaniami, a także szeregiem atrakcji, które oferuje oczekującym na swój lot pasażerom.

Wśród najciekawszych atrakcji jest m.in. motylarnia z kilkumetrowym wodospadem, ogrody botaniczne pełne słoneczników, kaktusów i orchidei, a nawet… basen i jacuzzi na dachu budynku. Na miejscu znajduje się też Galeria Peranakan i Strefa Dziedzictwa z historią Singapuru.

A już w przyszłym roku Changi będzie jeszcze bardziej zachwycające – to wtedy otwarty zostanie „Jewel”, czyli najpiękniejsza przestrzeń lotniskowa na świecie. Główną atrakcją ma być kilkupiętrowy tropikalny ogród i największy na świecie wodospad pod dachem, gdzie woda będzie spływała z wysokości 40 metrów. Do tego długa na 50 metrów, przeszklona kładka, umocowana na wysokości siódmego piętra.

Gdzie można się dobrze najeść i napić?

Przejdźmy jednak do kolejnych singapurskich atrakcji. Poruszyliśmy już nieco temat jedzenia, ale wiadomo, że kuchnia w Azji jest przepyszna, więc trzeba jeść, jeść i… jeszcze trochę pić. Gdzie najlepiej to robić?

– Jeśli chodzi o jedzenie, to zdecydowanie polecam stare, historyczne food courty, gdzie serwowane są tradycyjne singapurskie dania. Polecam przede wszystkim targ Lau Pa Sat, zlokalizowany w centrum i otoczony przez nowoczesne wieżowce. Drugim bardzo przyjemnym miejscem jest Newton Food Centre, położony w bardzo spokojnej okolicy – mówi Gosia, która od kilku lat mieszka w Singapurze.

W ogóle z tym singapurskim jedzeniem to ciekawa sprawa, bo jednym z ich narodowych dań jest kurczak z ryżem po hajnańsku, czyli danie, które zawiera w sobie nazwę jednej z chińskich prowincji. Z drugiej strony pamiętajmy, że pochodzimy z kraju, gdzie flagowymi potrawami są pierogi ruskie, ryba po grecku czy kompletnie nieznany u Madziarów placek po węgiersku.

Ale lokalnych potraw jest więcej i są one bardzo różnorodne – dobrym przykładem są kraby w pomidorowym sosie chili. No i oczywiście obowiązkowe śniadanie, czyli tosty ze słodkim kokosowym dżemem Kaya Toast, ewentualnie z dodatkiem jajka na miękko.

Podjedliście? To warto wybrać się do jedynego miejsca w Singapurze, w którym bezkarnie można śmiecić, rzucając łupiny z fistaszków na ziemię. To słynny Long Bar zlokalizowany w hotelu Raffles – jednym z najstarszych hoteli w mieście, zlokalizowanego w pięknym, kolonialnym budynku. Będąc tam koniecznie musicie się napić Singapore Sling, czyli najbardziej znanego lokalnego drinka, którego historia ma ponad 100 lat. Drink jest różowy, tworzony jest na bazie ginu, cherry, a także soku pomarańczowego, ananasowego i limonki.

Miejsca, które polecają mieszkańcy

Z bardziej „nieoczywistych” atrakcji Singapuru Gosia poleca też MacRitchie Reservoir, czyli najstarszy zbiornik wodny w mieście, otoczony tropikalnym lasem.

– To niepowtarzalna okazja, by zobaczyć dżunglę w środku miasta. Ale uważajcie na grasujące małpki, które czają się na każde jedzenie, jakie zobaczą w Waszym pobliżu – mówi Gosia.

Warto też odejść na chwilę dosłownie rzut beretem od głównych atrakcji i przejść się na Marina Barrage, czyli… tamę, z której rozpościera się fenomenalny widok na miasto.

Można tam pobiegać przy super widokach, puszczać latawce albo po prostu posiedzieć czy pobawić się z dziećmi. Miejscowi bardzo lubią to miejsce – mówi Gosia.

Oczywiście, obowiązkowym punktem podczas wizyty w Singapurze muszą być Gardens by the Bay, czyli kosmiczne ogrody, uchodzące za jeden z najpiękniejszych kompleksów tego typu na świecie. Najbardziej charakterystycznym punktem są Supertrees, mające od 25 do 50 metrów wysokości. W rzeczywistości nie są drzewami, ale ogromnymi instalacjami z plantacjami roślin, które można podziwiać. Wizyta tam jest absolutnie obowiązkowa i nie da się jej pominąć w planie zwiedzania Singapuru.

Gardens by the Bay. Singapur
Podobnie jest z wyspą Sentosa i jej wspaniałymi parkami rozrywki, ale nie brakuje tu też innych, znacznie bardziej lubianych przez miejscowych miejsc. Takich jak Ogrody Botaniczne, park Haw Par Villa z ponad 1 000 pomników i rzeźb, luźno nawiązujących do chińskich podań i legend czy Tiong Bahru, nowa najmodniejsza dzielnica dla hipsterów, pełna sklepów, restauracji i kawiarni.

Singapur jest też oczywiście idealnym miejscem na zakupy. Na słynnej „handlowej” ulicy Orchard Road znajdują się 22 centra handlowe, 6 dużych domów towarowych, a w sumie – ponad 5 tys. markowych sklepów. Aby cieszyć się zakupami, trzeba jednak mieć co nieco w portfelu. Jeśli jednak interesuje Was opcja bardziej budżetowa, to możecie się wybrać na ulicę Bugis, gdzie nie ma tylu ekskluzywnych marek, ale wybór ubrań, obuwia czy akcesoriów jest równie duży, ceny zaś są znacznie niższe.


Czy jesteście gotowi na Miasto Lwa? Jeśli tak, to świetnie się składa, bo PLL LOT 15 maja uruchomiły bezpośrednie połączenia do Singapuru z Warszawy. Wyloty z Lotniska Chopina odbywają się we wtorki, czwartki i soboty o godz. 23:00. W drogę powrotną samolot wystartuje w poniedziałki, czwartki i soboty – z lotniska Changi startujemy o godz. 0.05, a w Warszawie samolot melduje się o godz. 6.15 rano.

Tekst powstał we współpracy z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT.

Jesteśmy podróżniczą rodziną. Poznaliśmy się w 2007 r. i od razu okazało się, że podróże to jedna z naszych wspólnych pasji. I tak jeździmy razem przez życie. W 2011 r. wzięliśmy ślub, a od sierpnia 2013 r. dołączyła do nas Helenka. Nasza kochana córka od razu złapała podróżniczego bakcyla. Ale nie mogło być inaczej – już w brzuchu mamy zwiedzała m.in. Izrael i Islandię, a pierwszą świadomą podróż – samochodowy trip po Bałkanach – zaliczyła mając 12 tygodni. Obecnie jest nas czwórka do zespołu dołączyła druga córka Idalia.

14 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *