Krótki weekend w Olsztynie: 6 wskazówek na wyjazd idealny
Do Olsztyna pojechaliśmy z okazji okrągłej, dziewiątej rocznicy naszej znajomości. A właściwie nie tyle znajomości, co „chodzenia”, bo znamy się noo… całe 2 miesiące dłużej. Czemu Olsztyn? Bo słyszeliśmy dużo dobrego, poza tym rok temu wpadłem tu na chwilę z pracy i to, co zobaczyłem, bardzo mi się spodobało.
Swoją drogą – jeśli ktoś chciałbym zobaczyć, jak wyglądały hotele w okresie późnego Gomułki (w stanie praktycznie niezmienionym), to polecam miejsce, w którym wówczas nocowałem. To Hotel Olsztyn, sąsiadujący z bramą, przez którą wchodzi się na Stare Miasto. Miejsce, pisząc dyplomatycznie, nie rzuca na kolana, ale konia z rzędem temu, kto znajdzie nocleg w centrum sporego miasta w pojedynczym pokoju za 50 zł.
Tamten wyjazd, choć okupiony anginą, był dość fajny – testowałem wtedy loty z lotniska w Szymanach i jeśli ktoś będzie miał okazję, być może powinien rozważyć taki środek transportu na Warmię. I wcale nie ze względu na czas podróży (ten wcale nie jest tak rewelacyjny, bo z portu w Szymanach do Olsztyna trzeba jechać pociągiem minimum godzinę), ale na rewelacyjną architekturę lotniska. Bardzo fajne połączenie drewna i szkła – moim zdaniem, to zdecydowanie najładniejsze lotnisko w Polsce.
To czas na porady.
1. Skoro to okrągła rocznica, to nie mogliśmy się zatrzymać w hotelu, który sam wcześniej testowałem. Można powiedzieć, że przeszedłem daleką drogę od czasu naszej podróży poślubnej, w którą wybraliśmy się razem z Kasią i Łukaszem. Jako główny koordynator ds. noclegów wywiązywałem się z powierzonych zadań w myśl zasady: „Kto powiedział, że w centrum Madrytu nie da się znaleźć czteroosobowego pokoju poniżej 10 euro za dobę?”. Da się. I choć lokalizacja świetna (po drugiej stronie zielonego skweru, przy którym znajduje się Prado), nad jakością pokoju spuśćmy zasłonę milczenia.
Dziewiąta rocznica to nie byle co, więc nasz wybór padł na chwalony przez wielu Przystań Hotel&Resort. I szczerze – był to strzał w dziesiątkę. Hotel znajduje się nad Jeziorem Ukiel, tuż przy miejskiej plaży. W sezonie miejsce jest bardzo oblegane (i nie na każdą kieszeń), ale w sezonie zimowym cena jest już jak najbardziej do strawienia. Tym bardziej, że dostajesz hotel z dostępem do prywatnego mola, 2 metry od brzegu jeziora. Które samo w sobie jest wielką atrakcją – po zmrożonej tafli oprócz bojerowców zasuwają łyżwiarze, narciarze i „zwykli” olsztyniacy. Nad brzegiem kilka fajnych knajpek, lodowisko, no po prostu jest fajnie. Gdyby atrakcji było mało – jest fajny basen, siłownia, strefa wellness i… playstation na korytarzu! 🙂
2. Nie, to nie jest post sponsorowany (a szkoda!), ale musimy też pochwalić hotelową restaurację „Port”, która specjalizuje się w kuchni tajskiej. Rewelacyjne dania główne (Pad Thai!), nie jakoś szczególnie drogi (ww. danie za 35 złotych), pyszne desery (tapioka z musem z mango i mlekiem kokosowym!). Było tak dobre, że zrezygnowaliśmy z wizyty w drugiej hotelowej restauracji, specjalizującej się w daniach europejskich, którą miejscowe blogery i Macieje Nowaki uznają za najlepszą w Olsztynie. Z innych godnych uwagi miejsc z niezłą kuchnią polecamy położony nad rzeczką nieopodal zamku Browar Warmia (choć cholera, trochę za bardzo zatłoczony w weekendy) i taką czeską knajpkę przy Targu Rybnym.
3. A jeśli na kawę, to najlepiej na Rynek do Kruczek Coffee House, zlokalizowany w głównym ciągu starówki w jednej z kamieniczek po Arkadami. Ciepłe, przytulne miejsce, hipsterska atmosfera (największe w Olsztynie nagromadzenie MacBooków na metr kwadratowy), dobra i niedroga kawa, pyszne desery i lody domowej roboty (nasz typ: słony karmel i śmietankowe „w stylu lat 50-tych”).
4. Olsztyńskie Stare Miasto jest malutkie, ale dość klimatyczne. Nam najbardziej spodobały się klimatyczne knajpki w ciągu ulicy Okopowej, zwłaszcza Express Pub z małym tarasem, z którego jest dobry widok na zamek.
5. No i oczywiście sam zamek z otaczającym go parkiem i rzeczką. Warto przejść się też malowniczym parkiem nad Łyną w stronę kościoła garnizonowego.
6. Przy zwiedzaniu Olsztyna koniecznie zajdźcie na ulicę Dąbrowszczaków. To ścisłe centrum Olsztyna i warte uwagi, ze względu na stojące w rzędzie secesyjne kamienice. W tygodniu bywa tam gwarno, w weekendy jest spokojnie i prawie sennie – głównie dlatego, że w kamienicach mieszczą się głównie urzędy i inne tego typu instytucje.
Oczywiście, zapewne Olsztyn ma znacznie więcej atrakcji. Ale jak na półtora dnia, tyle chyba wystarczy.
W cyklu #weekendowapolska znajdziesz także Toruń.
PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
6 komentarzy
Martyna
Świetny wpis, mamy nadzieję, że zachęci większą liczbę osób do odwiedzin Olsztyna właśnie również zimą 🙂
Tomek
Następnym razem przyjedźcie do Olsztyna latem wtedy całe miasto tętni niesamowitą energią.
Jest też masa różnych atrakcji w Olsztynie które dostępne są tylko latem oczywiście mówie o atrakcjach wodnych.
Pingback:
Pingback:
Pingback:
Pingback: