Toruń na weekend w 21 krokach. Tych porad nie znajdziesz w przewodniku
Tu wszystko kręci się wokół jednego – nawet miejscowa drużyna koszykówki nazywa się “Twarde Pierniki”. Ale Toruń ma do zaoferowania znacznie więcej. Polecamy więc nasze patenty na gród Kopernika, które pozwolą Wam spędzić w tym mieście niezapomniany weekend.
1. Nie ma dobrego zwiedzania Torunia bez dobrego zdjęcia, a nie ma lepszej miejscówki na zrobienie zdjęcia niż panorama starego miasta. Najlepsze miejsce do uchwycenia gotyckiego kolosa to pomost z panoramą widokową zlokalizowany nad samą rzeką, po drugiej stronie Wisły, zlokalizowany przy ul. Majdany (podaję tylko, gdybyście chcieli wpisać ją do waszego GPS-a). Najłatwiej dostaniecie się tam kierując się na dworzec kolejowy Toruń Główny. Ponieważ w Toruniu nic nie jest normalne, to jest on zlokalizowany kilka kilometrów od centrum 😉 Gdy już będziecie przy wjeździe na dworzec, skierujcie się w leśną drogę, na wysokości motelu Tower. Punkt, przy którym możecie zrobić TAKIE zdjęcia znajduje się na końcu drogi.
2. Perła gotyku ma wiele zalet, ale też jedną poważną wadę – zazwyczaj nie ma gdzie tam zaparkować auta. Jeśli jedziecie do Torunia na kilka godzin, polecamy niedrogi parking podziemny na placu św. Katarzyny. Położony na obrzeżach Starego Miasta ma tę zaletę, że dzięki niemu na pewno dotrzecie na rzadziej odwiedzaną część starówki, czyli Nowe Miasto, a wasze zwiedzanie zaczniecie z wysokiego C, czyli od obejrzenia kościoła św. Jakuba. Toruń gotykiem stoi, ale to właśnie ze wszystkich kościołów ten wybudowany na przełomie XIV i XV wieku kolos robi największe wrażenie. Z kościola wychodzicie na Rynek Nowego Miasta z centralnie położonym ratuszem, który kiedyś był zborem kalwińskim, potem naprawdę niezłą imprezownią, a obecnie stoi niestety zamknięty. Rynek to względnie najmniej zatłoczona część starówki – nawet w szczycie sezonu turystycznego spokojnie można usiąść sobie na ławce w cieniu i odpocząć (tylko uważajcie na sraluchy. Siła ich w tej okolicy!). Jest to też najlepsza część miasta, bo jest stąd całkiem blisko do ul. Wysokiej, gdzie znajduje się prawdziwy symbol Torunia.
3. Nie, kurna, żadne pierniki! Jaki Kopernik? Hej, warszawska hipsterko, podpowiedz trochę. No, oczywiście, że „Manekin”. Znaczy naleśniki. O tym, jakie są dobre, najlepiej wiedzą na Marszałkowskiej w Warszawie, gdzie jeszcze do niedawna (nie wiemy jak jest teraz) ustawiały się kilometrowe kolejki do wejścia, a na wolny stolik trzeba było czekać godzinę (dosłownie, 60 minut). Ale naleśnikowe szaleństwo zaczęło się w Toruniu, a przy Wysokiej jest pierwszy, historyczny lokal. Lokal, dodajmy, bardzo fajnie urządzony i zazwyczaj mniej zatłoczony niż ten na Rynku Staromiejskim (tam niech idą przyzwyczajeni do stania warszawiacy). A jeśli chcecie skosztować pysznego naleśnika w spokoju, polecamy szybką przejażdżkę na Gagarina, gdzie mieści się „studencki” Manekin. Wystrój jakby mniej ambitny, ale za to ceny niższe – w końcu student wybredny nie jest. Byle micha była pełna.4. No dobra, ale jeśli już chcecie kupić te pierniki, to raczej nie na rynku ani na Żeglarskiej (bo tłumy i kolejki). Zamiast tego zajrzyjcie na róg Kopernika i ulicy Piekary – tam praktycznie nie ma kolejek, a przy okazji znajdziecie się rzut beretem od Muzeum Kopernika. To pierwsza placówka, którą możemy wam polecić.
5. Z pewnością warto odwiedzić też Muzeum Okręgowe w budynku ratusza z bardzo fajną kolekcją sztuki sakralnej. Ratusz to w ogóle ciekawy budynek – dziś jest po wielu przebudowach, ale gdy powstawał, miał dokładnie 12 wielkich sal (tyle, ile miesięcy), 52 komnaty (tyle, ile tygodni) i 365 okien (tyle, ile dni). A raz na cztery lata rozwalano kawałek ściany i dostawiano jedno okno, które natępnie ponownie zamurowywano. Wiadomo, rok przestępny. Fajnych muzeów jest oczywiście więcej, ale znajdziecie je w każdym przewodniku. Dlatego skupmy się na kolejnym trochę rzadziej uczęszczanym fragmencie starego miasta.
6. To ul. Franciszkańska w Toruniu, przy której mieści się toruńskie Planetarium. No co? W końcu to miasto Kopernika, nie? A tuż obok, bardzo niesłusznie pomijane przez wielu Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika. Tak, tak, legendarny twórca „Pieprzu i wanilii” ma tutaj muzeum swojego imienia, w których zgromadzone są pamiątki z jego licznych podróż. Czemu w Toruniu? Bo tutaj się urodził w 1921 roku i jest jednym z najbardziej znanych torunian. Nie licząc Gosi Kożuchowskiej.
7. Cała okolica jest zresztą dość malownicza. Tuż obok planetarium widzimy monumentalną fasadę kościoła NMP, a po drugiej stronie widzimy neogotyckie Collegium Maius, będące największym skupiskiem powyciąganych swetrów, okularów w twardej oprawce i fanek Happy Sad. Tak, nie mylisz się – tu swoją siedzibą ma Wydział Filologiczny UMK, gdzie rządzi i dzieli polonistyka.
8. Tuż obok Collegium Maius znajduje się gruby mur, a tuż z nim fantastyczna okrągła konstrukcja przypominająca fortyfikację. To Collegium Rotundum – jak śmieją się studenci. No dobra, tak naprawdę to areszt śledczy. Ale wygląda tak ładnie, że warto na chwilę się zatrzymać. Byle nie wieczorem, bo wtedy odbywają się „rozmowy” osadzonych z stojącymi poza murami „narzeczonymi”.
9. Jeśli tak jak my masz około 30-stki na karku, to jest duża szansa, że lubisz „Przyjaciół”. Wiecie, to ten serial o przyjaciołach z Nowego Jorku, którzy nie mają kasy, ale i tak stać ich na wynajmowanie dużego mieszkania w centrum Nowego Jorku. Jeśli tak jest, to mamy dla Ciebie świetne wieści – przy ul. Strumykowej 2 w Toruniu znajduje się lokal Central Coffee Perks, który jest bardzo fajną imitacją słynnej nowojorskiej kawiarni, w której spotykają się nowojorscy znajomi. Jest słynna kanapa, wygodne fotele, dobra kawa i ciasto, a do tego planszówki i odcinki „Przyjaciół” puszczane na telewizorze.
10. Jest fajnie? To wróćmy do jedzenia, bo na co wam wiedza o atrakcjach? Krzywa wieża wciąż jest krzywa, ale jakoś stoi, a stojący na rogu rynku Fafik dalej czeka z kapeluszem w zębach na profesora Filutka. Co innego dobre żarcie. W Toruniu jest cała masa knajp. Warto więc, by wybierając miejsce na obiad nie pomylić się. Niniejszym więc obwieszczamy.
11. Najlepszą pizzę zjecie w Metropolis (kilka punktów na starówce). To moje subiektywne zdanie (poza tym w każdym z lokali tej sieci jest spory wybór innych dań), Torunianie wolą za to grubawe ciasto z „kultowej” pizzerii Piccolo na Prostej. To taka ich tradycja – tak samo jak to, że najchętniej do wszystkiego dodawaliby keczup i majonez. Poważnie. W czasie studiów w Toruniu udało mi się oprzeć tej modzie, ale do dziś mam zakodowane, że najlepszy keczup to ten z Włocławka (choć dziś produkowany w Łowiczu 😉 ), a najlepszy majonez to Pomorski (Choć trudno go dostać w stolicy, więc używamy drugiego najlepszego – Kieleckiego).
12. Specyficznych gustów kulinarnych Torunia nie zrozumiała Magda Gessler, która przyjeżdżała tu 2 razy z „Kuchennymi rewolucjami” i 2 razy poniosła klęskę – pierwszy lokal zbankrutował, drugi jest dziś niezłej klasy klubem nocnym.
13. Jeśli macie ochotę na domowe jedzenie to musicie wiedzieć, że Toruń dysponuje świetnym barem mlecznym „Pod Arkadami” na ul. Różanej. Jedzenie jest naprawdę pyszne i niedrogie, o czym świadczą spore kolejki utrzymujące się na niezmienionym poziomie praktycznie przez cały dzień.
14. Tuż obok znajduje się najbardziej znana toruńska piekarnia, czyli Bartkowscy. Bardzo dobre wypieki, choć to sieciówka. I koniecznie spróbujcie Amerykanów – lepszych w Polsce nie dostaniecie.
15. Czyli jak piekarnia to tutaj, ale już na lody musicie iść na drugi koniec Starówki do Lenkiewicza. Aby się tam dostać, trzeba przejść całą ulicę Szeroką i przy Empiku skręcić w prawo, w ul. Wielkie Garbary.
16. Dobra, a gdzie nocować? Toruń ma dość przyzwoitą ofertę hoteli na każdą kieszeń, choć w ostatnich latach ceny noclegów nieco wzrosły. My zazwyczaj zatrzymujemy się w którychś z apartamentów na starym mieście – jest taniej i dużo więcej miejsca niż w tradycyjnym hotelu. Przykłady takich miejsc? TUTAJ jest bardzo fajnie, do tego przestronnie i niedrogo (choć apartament na piętrze, a w czasach gotyku wind w kamienicach nie budowali). TEN hotel jest niczego sobie, podobnie TEN. Generalnie jednak preferujemy apartamenty – są nieco tańsze od hoteli, a są znacznie lepsze warunki i więcej miejsca. Z opcji nieco bardziej “na bogato” (choć też nie jakoś kosmicznie drogich), które testowaliśmy polecamy TE APARTAMENTY . TEN też daje radę.
17. Gdy tak wracam do Torunia po ponad 10 latach, to ze wszystkich zmian najbardziej żałuję toruńskich kin, które nie wytrzymały próby czasu i przegrały z multipleksami. A uwierzcie – Toruń miał wspaniałe kina. Począwszy od Naszego Kina przy Podmurnej, które znajdowało się w historycznym budynku z czerwonej cegły. Miało świetny klimat. Podobnie jak „Orzeł” i „Kopernik”, gdzie teraz znajduje się Biedronka (choć fakt, że ma jedno z bardziej zbajerzonych wejść w Polsce. Chociaż tyle. Panie konserwatorze, dzięki.18. Osobne ciepłe słowa należą się też nieistniejącem już kinu „Grunwald” zlokalizowanemu a rogu ul. Warszawskiej i Woli Zamkowej. To było pierwsze kino 5D w Polsce, wyprzedzające swoją epokę. Dogadzanie wszystkim zmysłom polegało tu na tym, że sala kinowa znajdowała się tuż przy torach tramwajowych. Średnio więc co 10-15 minut, gdy przejeżdżał tramwaj, trzęsły się fotele, projektor…no wszystko. Byłem tam na którejś z części “Władcy Pierścieni”. Gorąco polecam doznania.
19. Gdzie się bawić? Ja zawsze chodziłem do Od Nowy na Bielanach (na obrzeżach kampusu akademickiego), bo tam zawsze dużo się działo – niezależne kino, koncerty, imprezy. Nie wiemy, gdzie dziś bawią się “młodzi” (Boziu, jak to smutno brzmi), ale nam np. całkiem podobało się w klubie Lizard King. To to miejsce, w którym Małaszyński upijał się do nieprzytomności z Magdaleną Różdżką w TVN-owskich “Lekarzach”, więc miejsce jak najbardziej atrakcyjne. Polecam też wam bardzo nietypową miejscówkę, którą jednocześnie darzę ją wielkim sentymentem. To pub Przepompownia na Mostowej – miejsce, w którym czas zatrzymał się mniej więcej 20 lat temu. Jest tanio, bezpretensjonalna, studencka-lekko-menelska atmosfera osnuta w kłębach papierosowego dymu (tak, to może być drobna wada). A nade wszystko – to jedno z nielicznych miejsc na starówce z bilardem i dartami! 🙂
20. Koniecznie polecamy też wyjście ze starego miasta i przespacerowanie się (ewentualnie wycieczkę tramwajową) na Bydgoskie Przedmieście, by zobaczyć piękne (acz często trochę zapuszczone) kamienice na Bydgoskim Przedmieściu. To głównie XIX-wieczna secesja, choć nie brakuje też zabudowy w stylu pruskim. Fajne miejsce, kiedyś to byla reprezentacyjna dzielnica miasta, w której mieszkały miejskie elity. Dziś dzielnica jest trochę zaniedbana i bywa, że nie jest tu do końca bezpiecznie (ale tylko wieczorami, więc wycieczki proponujemy raczej za dnia 😉 ). Ale warto, bo okolica jest naprawdę fajna – od strony Wisły widzimy urokliwy i najstarszy w Polsce park miejski, w którym znajduje się (także najstarszy w Polsce) ogród zoobotaniczny.
21. A to powyżej to już taka toruńska specyfika, bo to miasto zwariowane na punkcie żużla. Nie może więc dziwić, że nawet w knajpach na barowych stolikach wyryte są karty z podobiznami czołowych zawodników “czarnego sportu”.
W cyklu #weekendowapolska znajdziesz także Olsztyn.
PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
15 komentarzy
Grudziądz
Świetny artykuł z nietypowymi poradami na weekend w Toruniu! Autor zaprasza do odkrycia miasta od innej strony, polecając mniej znane, ale równie fascynujące miejsca i atrakcje. Propozycja odwiedzenia lokalnych bistro i muzeów poza głównym szlakiem turystycznym brzmi jak idealny sposób na poznanie prawdziwego ducha Torunia. Bardzo podoba mi się podejście do pokazania miasta przez doświadczenia, a nie tylko zabytki. Inspirujące!
Ania
Super ukazany Toruń, z samych najlepszych stron. No i oczywiście z najsmaczniejszych, pierniki, lody od Lenkiewicza i naj, naj, naj majnez 🙂 A karty z żużlowcami <3 Pozdrawiam 🙂
AnkaFranka
Bylismy tydzien w Toruniu latem ubiegłego roku 2019 (pierwszy raz) i najbardziej jednak smakowały nam lody w Bosko na ul. Szerokiej. Starówka po prostu wymiata! Nie byliśmy w stanie zobaczyć wszystkiego, ale zamierzamy tu wrócić w tym roku. Z przyjemnością odwiedzimy też ponownie ogród zoobotaniczny. Na w sumie małym obszarze zgromadzono ogromną ilość gatunków roślin. Zwierząt może mniej ale całość jest bardzo klimatyczna i fantastycznie można się tu zrelaksować. Toruń, jesteś debeściak 🙂
Pingback:
mietła
Majonez Kielcecki "Drugi Najlepszy" – oj cos ja nie zaufam Twoim gustom kulinarnym…
Pingback:
Sammy
Toruń to piękne miasto – z niego pochodzi mój narzeczony. Weekend Toruń warto najpierw sobie zaplanować, ale z pewnością warto! Szczególnie jeśli mieszka się w pobliżu 🙂 Pozdrawiam.
Pingback:
Pingback:
Pingback:
Połącz Kropki
Planetarium jest super, nawet na kacu:)
Muzeum piernika, gdzie można zrobić swojego piernika również:) Z kolei o Muzeum Podróżnika dowiedziałam się dopiero po swoich 3 wizytach w Toruniu:)
Śmiejemy się, że w Toruniu happy hours jest przez całą dobę:)
weekendowi
Coś w tym jest! Pozdrawiamy I&M
Pingback:
Daria/poboczemdrogi
Tak, dla tej panoramy ryzykowalam życiem wędrując w zimową noc na Kępę Bazarową. Najadłam się strachu a zdjęcia nie wyszły 😉 Toruń to może najpiękniejsze miasto w Polsce.
PS. Majonez to tylko kielecki!
weekendowi
Na pewno zachęca do powrotów:) Może następnym razem wyjdą zdjęcia. Pozdrawiamy I&M