-
Korrida od kulis widziana na żywo. Czy walki byków naprawdę są tak straszne?
Z korridą mamy fundamentalny problem i nie chodzi tu wcale o dręczenie biednych zwierząt. Po prostu nie pasuje nam estetyka towarzysząca temu wydarzeniu oraz argumenty podnoszone przez zwolenników tej wielowiekowej tradycji. Jednak czy mamy prawo ingerować w obyczaje innych narodów, mając zupełnie inną wrażliwość i kompletnie odmienną kulturę i obyczaje? Na korridę trafiliśmy przypadkiem. Akurat byliśmy w Sewilli, która, tak przy okazji, jest fenomenalnym miastem i jeśli jeszcze tam nie byliście, to koniecznie musicie nadrobić. Kiedyś pewnie opiszemy to miasto na blogu. W każdym razie, zwiedzanie to była czysta przyjemność – od rana zwiedziliśmy więc monumentalną katedrę, pałac Alkazar, wąskie uliczki starówki i Plac Hiszpański. W przerwach była sangria, churrosy i świetne gazpacho,…
-
Barcelona to nie raj na ziemi. Podróż poślubna z piekła rodem [Część 2]
W poprzednim wpisie o mieście Gaudiego i Pepa Guardioli widzieliście, jak łatwo gubię wątek i wpadam w dygresje. Dlatego dzisiaj obiecuję, że postaram się trzymać poziom i opisywać możliwie najbarwniej naszą podróż. Wróćmy więc do Barcelony, Albo może lepiej za chwilę… Przez większość zeszłorocznych wakacji wszelkiej maści mniej i bardziej moralne autorytety przekonywały, że nic tak nie wyleczyło Polaków z ich kompleksów i poczucia prowincjonalności jak Euro 2012. Że daliśmy radę, kibicom z zagranicy się podobało, że nie było obciachu (poza polsko-rosyjskimi bójkami, no ale wiadomo, że jak się Polak i Rusek napiją, to bywają czasem nazbyt wyrywni) ani szczególnych organizacyjnych fuszerek. W tym samym tonie wypowiadały się media, hurtowo…
-
Barcelona: (niezbyt) krótka historia miłości do miasta [Część 1]
To miała być wymarzona i najeżona atrakcjami podróż poślubna – w 14 dni dookoła Hiszpanii i Portugalii. I rzeczywiście taka była, choć zaczęło się jak u Hitchcocka – od wielkiego wybuchu. A potem nic już nie było takie samo… Ale uprzedzam – w tym wpisie o tym nie przeczytacie. Dziś będzie o wspomnieniach z dzieciństwa, młodzieńczych fantazjach i szaleńczej miłości do pewnego miasta i jego niepowtarzalnego klimatu. Słowem – jedna wielka dygresja. Na ten wyjazd nastawialiśmy się bardzo mocno: ja, Iza, Kasia i Łukasz. Plan był nad wyraz ambitny – w 14 dni zwiedzić kilkanaście miast, przejeżdżając w sumie ponad 3 tysiące kilometrów i dobrze się przy tym bawić. Że…