
Największa atrakcja Madery. Taka, że największym twardzielom zmięknie rura
Znaleźliśmy tę kolejkę przez przypadek. I bardzo się cieszymy, bo choć sama podróż w dół klifu była dla nas dość traumatycznym przeżyciem, to fantastyczne widoki wynagrodziły nam te niedogodności. Chociaż był jeden członek ekspedycji, który nie narzekał na warunki – raz jeszcze okazało się, że Helka to twardy okaz podróżniczy.
Jedną z największych atrakcji Madery jest taras widokowy na Cabo Girao – miejscowi zachwalają, że to drugi najwyższy klif w Europie (ma 589 metrów wysokości), choć nawet poczciwa Wikipedia znajduje co najmniej pięć wyższych. Oczywiście, dotarcie tam to pozycja obowiązkowa, bo widoki są imponujące i zatrważające, a przeszklony taras widokowy robi wrażenie.
Taras widokowy na Cabo Girao wygląda tak
…a widok z niego – tak!
Ale znacie nas nie od dziś i wiecie, że skoro to duża atrakcja turystyczna, to zaraz zaczniemy kręcić nosem. Bo wiadomo – na Cabo Girao trafi każdy turysta i każdy objazdowy autokar z biura podróży. Efekt? Nie podelektujesz się widokiem, bo tu już mały tłumek ze smartfonami czeka, by zająć twoje miejsce, a tam obok jakiś głupek kładzie się na tarasie, żeby zrobić sobie selfie. Takie wiecie, że niby spada w przepaść. Z tego powodu, choć Cabo Girao bardzo nam się podobało, to nie zostaliśmy tu długo i szukaliśmy miejsca, gdzie dzikimi klifami moglibyśmy się podelektować w nieco bardziej kameralnej atmosferze.
I szybko znaleźliśmy takie miejsce. To kolejka linowa Achadas da Cruz – w małej miejscowości na północno-wschodnim krańcu Madery, położonej 10 kilometrów od Porto Moniz. Nie jest łatwo tam trafić – przy głównej drodze znajduje się mały kierunkowskaz, który pewnie byśmy zignorowali, gdyby nie przypadkowa rozmowa z zakolegowaną parą z jednego turnusu. (TAK, pierwszy raz w życiu skorzystaliśmy z usług biura podróży. Czemu tak i dlaczego warto – o tym napiszemy kiedy indziej.)
Widok z góry kolejki Achadas da Cruz
Oni też trafili na tę kolejkę przypadkiem i polecili ją z całego serca. Choć ostrzegli, że strasznie buja i trochę się bali, a operator kolejki właściwie siłą wepchnął ich do wagonika. Ale było warto. A skoro było warto, to ruszamy.
Jak się tam dostać?
Z Porte Moniz jedziemy drogą 101 w stronę Faja Da Ovelha lub Paul Do Mar. W Achadas da Cruz wypatrujemy małego kierunkowskazu i skręcamy w prawo (lub, jeśli jedziemy od poludnia – w lewo). Następnie jedziemy dalej jakieś 2-3 kilometry średniej jakości żużlowo-ziemno-betonową drogą i dojeżdżamy na mały parking.
Proszę wsiadać – drzwi zamykać
Dalej akcja potoczyła się błyskawicznie. Wysiadłem z auta, żeby sprawdzić ceny i ocenić, czy warto przejechać się kolejką. I ledwo spojrzałem z tarasu w dół (baaardzo wysoko), już dopadł do mnie pan operator – krewki dziadek wyglądający jak nieogolony Jose Mourinho. I…zaapelował do mniej więcej tak jak do naszej zakolegowanej pary.
– Kolego, chcesz jechać? To szybko, szybko, bo tu nie ma czasu. Zaraz zamykam!
– Ale…chwileczkę.
– Żadnego chwileczkę. Kupujesz bilet i zjeżdżasz. Ile was jest?
– Jeszcze żona i córka.
– No to leć po nich szybko i zjeżdżacie. 3 euro od osoby.
Pod wpływem szoku tak bezpośrednią techniką sprzedażową poleciałem do samochodu i po chwili cała trójka czekała już przy wejściu do kolejki. „Jose” od razu przeszedł do rzeczy: właściwie wepchnął nas do kolejki, zgarnął kasę i krótko poinstruował.
– To kolejka samoobsługowa. Jak będziecie chcieli wrócić, to naciśniecie guzik i kolejka pojedzie. Bye bye!
– Ale jaki guzik? – zapytałem, ale w tym samym momencie „Jose” zamknął drzwi do kabiny i bez słowa ruszył do swojej budki uruchomić kolejkę.
Zdjęcie z kolejki – a taste of things to come 🙂
Teraz widzę, że jego technika pozyskiwania klientów jest najlepsza z możliwych. Bo im dłużej człowiek patrzy na ten wysoki klif, tym mniej ma ochotę wsiadać do kolejki. Najlepiej więc działać impulsowo. Cała podróż kolejką trwa 4-5 minut i jest to dość przerażające doświadczenie, bo prawie zawsze wieje mocny wiatr, który buja kolejką na boki. Nie bez znaczenia jest też konstrukcja kolejki, bo praktycznie zjeżdżacie pół kilometra w dół, praktycznie pionowo. Choć to tylko 4 minuty, to trochę bałem się ja, trochę mocniej bała się Iza (ma lekki lęk wysokości), zachwycony był za to Heldon. Im mocniej bujało, tym bardziej się cieszyła.
Na dowód publikujemy filmik z drogi powrotnej. Tylko dla widzów o mocnych nerwach 🙂
Kolejką warto się przejechać dla widoków. Na samym dole czeka na nas ładna brukowana promenada, którą warto wypuścić się na 15-20 minutowy spacer.
Na dole nie zostaliśmy długo – jak się zapewne domyślacie wiało niesamowicie, więc musieliśmy czym prędzej wiać na górę. Szczęściem obsługa kolejki okazała się prosta jak konstrukcja cepa, a wybór guziczków ograniczył się do dwóch – zielonego i czerwonego. Na logikę wybraliśmy ten pierwszy i już po chwili szybowaliśmy w górę. I znów momentami trochę się niepokoiliśmy. I znów Heldon był tym bardziej zachwycony, im bardziej my mieliśmy nerwa.
PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!


8 komentarzy
I
Byłam w 2016 w ciągu dnia (sierpień)i nie jeździła. Zastanawialiśmy się, czy jest nieczynna, bo każdy się boi nią jeździć 😂 ten powód był nas najbardziej prawdopodobny 😃
Naprawdę byliśmy w szoku i przerażeniu, jak zobaczyliśmy tę linę kolejki niemal w pionie 😂
Podziwiam, że daliście radę 🙂🙂🙂
weekendowi
Bo też ne do końca wiedzieliśmy jak to wygląda;)
Pingback:
niesmigielska
łe, nie wiedziałam o tej kolejce, byłoby dla nas jak znalazł. a co by sie stało jakbyście nacisnęli czerwony guzik? 😉
Weekendowi
Coś tam było napisane po portugalsku. Jakieś “cataphultas” czy coś 🙂
psychologiadlaciebie
W tym roku chyba wybieram się na Maderę. Chyba się skuszę na kolejkę 🙂
Kasia w Krainie Deszczowców
Nie nie I nie. José nie zarobilby na mnie ani groszs. W majtki bym predzej narobila. Filmik mega oddaje ta wysokosc.
Weekendowi
On ma taki dar przekonywania, że zanim zdążyłabyś narobić w majtki, już byłabyś na samym dole 🙂