Weekend w Świętokrzyskiem. Nie tylko Kielce
Największą wadą naszych wyjazdów jest to, że często towarzyszy im uczucie niedosytu. Wynikające zazwyczaj z faktu nieszczególnie dużych oczekiwań, bo też o Świętokrzyskim przed wyjazdem nie wiedzieliśmy wiele.
Do Świętokrzyskiego pojechaliśmy na zaproszenie pewnego… ośrodka wczasowego. Tak, wiem jak to absurdalnie brzmi – spędzać urlop w Kieleckiem (znacie przecież to słynne powiedzenie o tym regionie, prawda?), ale jak niewierni Tomasze pod koniec tekstu będziemy zmuszeni posypać głowy popiołem i wyruszyć na ponowną pielgrzymkę do Oceaniki. Ale o tym potem, bo przy okazji tego wyjazdu postanowiliśmy nieco bardziej zwiedzić ten region. Ale tylko trochę. No bo ile można zobaczyć w półtora dnia?
Mając tak niewiele czasu udaliśmy się najpierw do Kielc, do których do tej pory jakoś nie było okazji pojechać. Bo Kielce kojarzyły nam się z niczym. Czyli z Liroyem i jego muzyczną karierą. To oczywiście żarcik, ale tylko trochę.
Bo chociaż czasem zdarzało nam się jeździć autobusem przez Kielce do Krakowa, to nie było tam nic, co by nas jakoś szczególnie zafrapowało. Do czasu, gdy w maju wiozący nas na urodziny kolegi do Krakowa PolskiBus nie pomylił drogi (chyba) i nie przewiózł nas obok rezerwatu Kadzielnia. Takie atrakcje w centrum dużego miasta? Jedziemy!
No i okazało się, że Kielce nie rozczarowały, a oczarowały. Nasze pierwsze kroki skierowaliśmy na popularną „Sienkiewkę”, czyli reprezentacyjny deptak Kielc. Długi na prawie 1,5 kilometra i skutecznie opierający się zostaniu ul. Bankową. Choć z drugiej strony – króluje tu kebab, fast food i sieciówki, więc będąc głodnym, na pierwszy rzut oka naprawdę trudno znaleźć tu jakieś ciekawe miejsce do zjedzenia czegoś dobrego. Ostatecznie nasz wybór padł na pub i restaurację Roy Ben (tuż obok lokalu, który rewolucjonizowała Magda Gessler i gdzie dziś straszy wielki napis „Do wynajęcia”, tak dobra była to rewolucja).
Jedzenie było jakie było (3+ w porywach na 4 z dwoma minusami), ale lokal zlokalizowany jest w najfajniejszej, najbardziej wąskiej części ul. Sienkiewicza, mniej więcej na wysokości Teatru Żeromskiego. Z „Sienkiewki” zboczyliśmy na rynek (bo w każdym mieście trzeba zobaczyć rynek!), a następnie zawróciliśmy i przez odnowiony skwerek i bardzo sympatyczny park miejski udaliśmy się ul. Zamkową do Pałacu Biskupów Krakowskich. Świetnie zachowana budowla robi naprawdę duże wrażenie, podobnie jak położona vis-a-vis placu katedra. W drodze powrotnej do hotelu zwiedzaliśmy jeszcze centrum Kielc, przekonując się o tym, że to bardzo przyjemne miasto.
Następnego dnia wstaliśmy skoroświt i udaliśmy się na rogatki Kielc do najbardziej znanego kieleckiego rezerwatu przyrody, czyli na Kadzielnię. To bardzo fajne miejsce – trudno uwierzyć, że tak duże miasto może mieć praktycznie w samym centrum tak piękne i dzikie krajobrazy. Oczywiście naszą uwagę zwróciły „wykute” w skale Dziesięć Przykazań. I oczywiście, nie mamy zielonego pojęcia, co one tutaj robią. Ale to fajne „zwrócenie na siebie uwagi” – zawsześmy myśleli, że kamienne tablice znajdują się na szczycie góry Ararat, a tu proszę…
Po krótkim spacerze udaliśmy się na szybką wycieczkę do kolejnego miejsca, które mija się po drodze „na Kraków”, ale nigdy nie ma czasu go odwiedzić. To zamek w Chęcinach, którego majestatyczne wieże majaczą z daleka na drodze. Warto odwiedzić to miejsce, głównie ze względu na piękne położenie i fantastyczny widok na okolicę. Pamiętajcie też, żeby zatrzymać się na chwilę w samych Chęcinach – to bardzo ładna i klimatyczna miejscowość.
Na więcej atrakcji niestety nie starczyło nam czasu, a okolice Kielc oferują przecież jeszcze wiele atrakcji jak park dinozaurów w Bałtowie czy Jaskinia Raj. Zamiast tego wybraliśmy się na Świętokrzyską Polanę – do ogromnego kompleksu wypoczynkowo-rozrywkowego, zlokalizowanego w Zagnańsku, kilkanaście kilometrów od Kielc. Obiekt jest naprawdę imponujący – ogromny, ale zlokalizowany w leśnej głuszy, co gwarantuje spokój. Choć z drugiej strony – trudno o spokój, gdy na miejscu jest aż tyle atrakcji, w których można spędzić czas. Zacznijmy od najważniejszej czyli ogromnego akwarium Oceanika, w którym pływają setki gatunków ryb i innych wodnych stworzeń z całego świata. Jak każde szanujące się oceanarium – ma oczywiście rekiny. Bardzo doceniamy przy tym koncept – zwiedzający nie są tu puszczani samopas tylko w grupach, a przewodnik zajmująco opowiada o gatunkach, które możemy oglądać. Do tego bardzo fajną rzeczą jest możliwość karmienia niektórych rybek, co z pewnością docenią wasi tzw. milusińscy.
Atrakcji jest tu zresztą znacznie więcej i skłamalibyśmy pisząc, że Helce najbardziej podobały się ryby. Tak pewnie by zresztą było, gdyby w Polanie nie było Krainy Zabawy, czyli wielkiego placu zabaw z dmuchańcami i karuzelą. Znajdziecie tu m.in. wielkie zjeżdżalnie, ruchomy statek, kule i mniejsze dmuchane obiekty dla najmłodszych. Albo mini zoo lub wielki plac zabaw. Nie wspominając już o stadninie koni, w której dziecko może pojeździć na kucyku. Jest tam tych wszystkich atrakcji od groma i jeszcze trochę.
Udało nam się też nadrobić brak wizyty w słynnym Parku Miniatur w Krajnie (tak sobie teraz myślę, że w sumie to my nigdzie nie byliśmy w czasie tej naszej wizyty 😉 ), bo na Polanie funkcjonuje Świętokrzysko. Tu także zgromadzono miniaturowe obiekty, ale z… województwa. A konkretnie 20 najbardziej znanych atrakcji regionu.
Świętokrzyska Polana z całą pewnością zasługuje na waszą uwagę, adresowana jest jednak przede wszystkim do rodziców z dziećmi. Wasze pociechy wybiegają się tu, wyskaczą i wybawią za wszystkie czasy, a wy…no cóż, może odnajdziecie odrobinę spokoju.
W cyklu #weekendowapolska znajdziesz także Malbork, Żyrardów, Olsztyn, Sandomierz i Toruń oraz jego okolice.
PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
3 komentarze
Marta i Piotr
Polecamy nowoczesny a rodzinny pensjonat w Starym Janowie. Nie wiem czy są jeszcze miejsca wolne na majówkę ale miejscówka rewelacja. Nad wodą, przy lesie. Idealna baza wypadowa na wycieczki po regionie świętokrzyskim. http://staryjanow.pl
Bo moje życie to podróż
Mieszkam na północy i zupełnie nie znam tego regionu w Polsce. Czas nadrobić zaległości:) Bardzo pomocny poradnik. Pozdrawiam serdecznie:)
Bartek
Świetny poradnik, jednak warto jeszcze zwrócić uwagę na to, że ten region coraz bardziej staje się stolicą winiarstwa. Sam zwiedzając miejscowość Szydłów, trafiliśmy na degustacje win różnych firm z tego regionu. Super rzecz dla osób lubiących tego rodzaju trunek ;).