Jak zwiedzić Czarnogórę w 48 godzin i się nie zmęczyć. Błyskawiczny przewodnik
Jedziesz do Czarnogóry na urlop? To raczej sobie nie poplażujesz. Nam ten kraj zwiedzało się bardzo miło, ale jednak 2 dni to chyba maksymalny czas, jaki można dać Czarnogórze. Poniżej najładniejsze zakątki tego kraju, których nie można przegapić.
Dwa miesiące przed naszą wizytą w Czarnogórze na urlop pojechali tam Kasia i Łukasz. I tak się teraz zastanawiam, jak oni wytrzymali tam te bite dwa tygodnie. Może dzięki wypożyczalni pirackich filmów, która działała w ich hotelu? Nie uprzedzajmy jednak się, nie uprzedzajmy też faktów i zacznijmy od początku, czyli…od końca.
Na początek podstawowa uwaga: Choćby nie wiem jak bardzo was korciło, nie jedźcie do Podgoricy. Ja wiem, stolica, dużo reprezentacyjnych budynków – pewnie, można sobie tak pomyśleć. Problem w tym, że z relacji naocznych świadków, z którymi rozmawialiśmy wynika, że to jedno z brzydszych miast, jakie spotkacie na swojej drodze. O dziwo, nawet nasz ulubiony przewodnik po Czarnogórze w sprawie stolicy tego kraju zachował dziwne umiarkowanie, ograniczając się do zdania, że „nie jest to najpiękniejsze miasto świata”. Po takiej rekomendacji należy to miasto omijać szerokim łukiem.
My do Czarnogóry wjechaliśmy od strony Albanii, więc nasze zwiedzanie zaczynamy od południa. Pierwsze wrażenia są super, choć umówmy się, że wjeżdżając z Albanii niewiele nam było trzeba – wystarczył prosty asfalt. Pierwszym miastem, do którego wpadliśmy był Ulcinj – dość urokliwe miasteczko z kameralną, ale przyjemną starówką i ruinami twierdzy Kalaja, która kilkaset lat temu była stolicą pływających po Adriatyku piratów.
Widok z Małej Plaży w Ulcinj na położoną na wzgórzu starówkę
A to widok na Małą Plażę i centrum Ulcinja
Miasto jest przyjemnie spokojne, życie toczy się w nim leniwie (pamiętajcie jednak, że byliśmy tam poza sezonem na początku listopada). W sezonie to jedno z najbardziej zajebanych turystami miejsc w Czarnogórze. Powód to piaszczyste plaże (jedne z nielicznych w Czarnogórze).
Jest więc Mała Plaża w samym centrum miasta, tuż przy promenadzie. I Velika Plaża, szeroka, ciągnąca się przez prawie 13 kilometrów na przedmieściach Ulcinj. Warto tam zajrzeć przy ciepłej pogodzie, żeby pobyczyć się na plaży. Zwłaszcza, że to wciąż nieodkryty skarb – nie ma tu drogich hoteli i tłumów turystów (ale rząd Czarnogóry już myśli o zmianie tego stanu rzeczy). A jedynym większym miejscem noclegowym jest ośrodek wczasowy w stylu późnego Tito – wiecie, taki, jakich dziesiątki znajdziecie nad Bałtykiem. Nie wiem jak wy, ja do takich miejsc zawsze mam duży sentyment.
A jak już stamtąd wyjedziemy, to pojedźmy koniecznie jeszcze 14-15 kilometrów na wyspę Ada Bojana – to urokliwa, ale dość zanieczyszczona wyspa utworzona w delcie rzeki Bojana, która wpada do morza. Widoki bardzo ładne, a dodatkowo przy moście prowadzącym na wyspę serwują przepyszne ryby.
Most na rzece Bojana. To w tej restauracji "na wodzie" znajdziecie świetne rybki 😉
A w tym miejscu Bojana wpada do morza 🙂
No dobra, mamy już około południa, więc ruszamy dalej – do Baru. Nie zjeżdżamy jednak w dół, do nowego miasta, tylko skręcamy z głównej drogi w prawo do Starego Baru – chyba największego historycznego skarbu Czarnogóry. To położone na wzgórzu ruiny (ale świetnie zachowane, mury obronne i wiele budynków jest w naprawdę dobrym stanie) starego miasta. które opuścili mieszkańcy po niszczycielskim trzęsieniu ziemi z 1979 roku. A, i jeszcze czerstwa ciekawostka – nazwa nie pochodzi od wiadomego przypadku, ma za to rzymski rodowód – w VI wieku Rzymianie nazwali je Antibarium, aby podkreślić, że po drugiej stronie morza znajduje się włoskie miasto Bari.
Panorama Starego Baru
Też się zdziwiliście, że Starego Baru nie rozpieprzyli Turcy w czasie swojego panowania? To jedna z niewielu ruin na Bałkanach, której synowie kozicy i stambulskiego capa innych Turków nie mają na sumieniu. A między Bogiem i prawdą – bardzo się starali, aby w Barze nie został kamień na kamieniu – od 1581 do 1878 roku Bar znajdował się pod ich jurysdykcją.
Miejscowi są zresztą zdania, że trzęsienie ziemi wywołały miejscowe wróżki (może one pochodziły z Turcji?), które żyły w okolicznych górach i starały się pomagać mieszkańcom w ich codziennych sprawach. Jednak w pewnym momencie obie strony dały ciała: wróżki przestały być ostrożne i zaczęły być widywane publicznie, a lokalsi stali się coraz bardziej namolni. Stąd kara dla miasta i prosty wniosek: Nigdy nie wiesz, czy w twojej okolicy nie znajduje się jakaś wróżka. Staraj się więc jak możesz, by nie wkurzać innych;)
Dziwne? Skoro ¾ Islandczyków wierzy w elfy, to ta barowa historyjka nie jest niczym szczególnie mocno kontrowersyjnym.
Bar robi bardzo pozytywne wrażenie. Fajne, wąskie uliczki – warto było wydać te 2 euraki za wstęp.
Tymczasem mamy już późne popołudnie, ruszamy więc dalej. Po drodze na wysokości Sutomore można się zatrzymać przy urokliwych kapliczkach, ulokowanych na klifach tuż przy morzu.Z Sutomore można też skręcić w prawo i podjechać w stronę…Podgoricy. Tak, wiemy, co przed chwilą pisaliśmy, ale nie jedziecie do Podgoricy tylko do małej rybackiej wioski Vranjina, malowniczo położonej nad jeziorem Szkoderskim, w samym sercu parku narodowego. Piękne widoki, warto zatrzymać się na kilka minut, a potem…wrócić do Sutomore i dalej jechać wzdłuż Adriatyku.
Następny postój to Svati Stefan, czyli najbardziej znane miejsce w Czarnogórze. Tak, tak, to ta wyspa, niby taka urocza, gdzie teraz są warte miliony euro apartamenty, a ceny za nocleg na pewno dalece przekraczają wasze możliwości finansowe. Kolega Osmól poleca co prawda, żeby przejść się po okolicznej promenadzie i podelektować widokami, my jesteśmy jednak bardziej pragmatyczni – szybki postój, pamiątkowa fotka i dzida.
Obowiązkowy punkt każdej osoby zwiedzającej Czarnogórę
Stamtąd jedziemy do Budvy, o której wcześniej już trochę pisaliśmy, a przenocować możemy w Cetinje. Ot, minęła nam pierwsza doba. Prawda, że fajnie?
Rano zwiedzamy sobie Cetinje i jedziemy do Kotoru, który słynie z malowniczej starówki.
Tędy wchodzi się na kotorską starówkę
Prawda,miasto robi wrażenie – wąskie uliczki, malownicze skwery, małe i większe kościółki i masa architektonicznych detali na wypasionych, kilkusetletnich kamienicach. Jest jednak jeden malutki problem. To ogromne tłumy, zarówno spacerujące jak i obsiadające wszystkie okoliczne stoliki miejscowych lokali, co raczej nie zachęca do dłuższych kontemplacji.
Migawki z Kotoru
No i owszem, jest miło, ale my wolimy trochę bardziej kameralne klimaty. Jeśli też tak macie, ruszajcie dalej wzdłuż Boki i zatrzymajcie się jakieś 15 kilometrów dalej, w miejscowości Perast. To taki Kotor w miniaturze, ale mniej oblegany – zwłaszcza wieczorami miasteczko wygląda jak obumarłe. A szkoda, bo jest co oglądać – miasteczko (a właściwie osada) położone jest nad samym morzem, a uliczki to ciągnące się w górę rzędy schodów. Wśród nich znajdziemy m.in. ruiny pałaców z okresów baroku i czasów weneckich, a także strzeliste wieże kościołów.
A wychodząc na samo nabrzeże, na wprost zobaczycie absolutnie niesamowity widok: dwie sztucznie stworzone wysepki. Na jednej z nich znajduje się kościół Matki Boskiej na Skale, druga zaś to ruiny klasztoru Benedyktynów. Jeśli macie taki kaprys (my nie mieliśmy), to na każdą z tych wysp możecie dopłynąć łódką (koszt 5-10 euro od osoby). Umówmy się jednak, że te kościółki znacznie ładniej wyglądają z brzegu.
Tuż za Perastem znajduje się Risan – tu swe kroki powinni skierować miłośnicy starożytnego Rzymu. W samym centrum znajduje się pawilon z pozostałościami willi rzymskiego patrycjusza. Wstęp kosztuje jakieś 2 euraki, a czy warto? Trudno powiedzieć – oprócz fragmentu fundamentów pokazujących rozkład pokoi najlepiej zachowane są mozaiki podłogowe (niektóre w stanie prawie nienaruszonym), no i jest też całkiem urocza pani przewodnik (Iza, nie czytaj 😉 )
I…powoli kończymy nasze zwiedzanie. Ostatnią miejscowością, do której zawitaliśmy był Herceg Novi. W przewodniku miasto wygląda dość okazale – ma starówkę, ruiny twierdzy i fajną plażę, jednak zwiedzaliśmy je w ekspresowym tempie, bo byliśmy już trochę zmęczeni. Nie będziemy oszukiwać – miasto z okien samochodu wygląda ładnie, ale nie mamy pojęcia, co można wam w nim polecić.
Z pewnością plusem Herceg Novi jest to, że prowadzi stamtąd absolutnie malownicza droga prowadząca do Bośni – nie tak fajna jak trasa z Cetinje do Kotoru, ale i tak jest naprawdę dobrze 🙂
W ten oto sposób zwiedziliśmy Czarnogórę w 48 godzin, za bardzo się przy tym nie męcząc. Pewnie, gdybyśmy mieli odrobinę więcej czasu pewnie zostalibyśmy w paru miejscach trochę dłużej, np. w Peraście albo Kotorze. Z pewnością pojechalibyśmy też do kilku miejsc, które ominęliśmy. Przede wszystkim mam tu na myśli masyw Durmitor i podobno urzekający kanion rzeki Tary – podobno niesamowicie urokliwe miejsce.
Reasumując: Czarnogórę polecamy, ale nie spodziewajcie się po niej cudów. To bardzo fajne miejsce, ale góra na kilka dni. No i latem ludzi jest tam masa – do odpoczynku i leniwego plażowania zdecydowanie się ten kraj nie nadaje.
A jeśli jesteście ciekawi, jak to się stało, że Czarnogóra jest niepodległa i jak jej związki z Serbią coraz mocniej się rozluźniały, polecam wam świetny tekst autorstwa mojego dobrego znajomego Przemysława. Klikajcie i lajkujcie, to może częściej będzie coś pisał na swoim blogu 😉
PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
30 komentarzy
Ania
Ponieważ wkrótce wybieram się do Czarnogóry to szukam inspiracji i ciekawych wpisów Zgadzam się z poprzednikami, że wpis bardzo kiepski, zwłaszcza, że przedstawia ten kraj w kiepskim świetle. Owszem autorom nie musi się ten kraj podobać, ale wydawac opinię na temat całego kraju spędzając tylko parę godzin i w jednej jego części srpawia, że mam mieszane odczucia do do kolejnych wpisów. Czasem mam wrażenie, że jeśli ktoś jest zachany w podróżach i świecie to wszędzie znajdzie coś co jest pięknego i uroczego.
ewa
W życiu nie czytałam niczego tak kiepskiego ……… aż oczy bolą.
obieżyświat
Rada dla czytających tę recenzję czy jak to zwać, bo raczej nie relację- NIE CZYTAJCIE JEJ, no chyba że o Czarnogórze tylko słyszeliście gdzieś tam w szkole i na tym chcecie zakończyć swój kontakt z nią.
To jest opis abnegatów turystycznych oraz językowych- szkoda czasu, a przed wyjazdem poczytać rzetelne przewodniki. A Podgoricę oczywiście warto zobaczyć, o ile ma się na to czas, jest się przejazdem. Miasto odbudowane po wojnie, jednak jak to stolica, ma swój urok i można znaleźć pozostałości dawnych epok
NiedzielnyTurysta.PL
Szukałem inspiracji a znalazłem antyporadnik i niemal skuteczny zniechęcacz do dłuższej wizyty w Czarnogórze ;).
Będę miał w lipcu więcej czasu niż Wasze 48h, więc liczę, że zobaczę inne oblicze Montenegro…nawet jak będzie bardzo, bardzo tłoczno na plażach.
turystka
Dokładnie, to bardziej antyrecenzja niż zachęta do zwiedzania państwa. Ale pewnie jak ktoś tylko jedzie wybrzeżem, to też niewiele widzi. Poza tym sugerowanie się opinią innych i przedstawianie jej jako swojej- mało rzetelne. Słownictwo również mało wysyblimowane, ale hmmm.
Ja polecam Czarnogórę na dłużej niż 48h oraz może zakup lepszego aparatu.
A tym, którzy przez przypadek, jak ja, trafili na tego bloga- uciekajcie jak najdalej.
weekendowi
To tak z przekorem, bo zawsze warto coś zobaczyć, niż siedzieć w domu. 😉 Udanej podóży!
Podróżniczka
No tak. Tylko ignoranci a nie prawdziwi zapaleni podróżnicy mogli napisać taką "recenzję"..(cudzysłów nieprzypadkowy).
Czarnogóra jest piękna przez duże P . Nawet 2 tygodnie spiętego grafiku mogłoby nie starczyć na zwiedzenie jej.
A wy jej nie zwiedziliście. Wy ją pobieżnie przejechaliście. I to bokiem.
Nie słuchać, nie czytać, to stek bzdur.
Jechać do Czarnogóry i cieszyć sie jednym z najbardziej pięknych, malowniczych, urokliwych i jeszcze dzikich, państw Europy.
Bart
Tak jak kolega napisał wyżej ten kto był w Czarnogórze nie zgodzi się z tym wpisem ale i tak dziękuję za waszą opinię pozdrawiam serdecznie
Grzegorz Białczyk
Zwiedziłem setki pięknych miejsc, kocham też łazęgę po górach, ale to Czarnogóra dla mnie jest najpiękniejszym miejscem, a numero uno to Dormitur. Absolutny must-see.
weekendowi
Super. Pewnie niedługo będzie szansa zweryfikować opinię 😉 Pozdrawiamy I&M
Hanys
Gościu nie należę do ludzi którzy piszą o blogach.Ale dla samych widoków z przełęczy Vrpzar warto ten kraj zwiedzić.A gdzie opisales piękne zatoczki takie jak RADOVICI I LUSTICIA .I przede wszystkim sami Czarnogorcy którzy słysząc Polak wpuszczają do mauzoleum Niegosza bez biletu dając przewodnik za free.To tylko część z naszego nie pierwszego pobytu w tym pięknym kraju.PIOTR I KATARZYNA
weekendowi
Wpisujemy na listę do odwiedzenia – może niedługo uda się ponownie zawitać;) Pozdrawiamy I&M
eystrasalt
Na same must-see trzeba by przeznaczyć co najmniej tydzień, a gdyby dodatkowo chcieć pochodzić po górach i faktycznie zanurzyć się w kraj, to ustawowy 😉 urlop będzie o wiele za krótki. Wy "zwiedzaliście" Czarnogórę z okien samochodu – dziwię się, że zajęło Wam to aż 48 godzin. Przejazd z Albanii do Chorwacji, Bośni i Hercegowiny lub Serbii zajmuje o wiele mniej czasu… Ja ponownie wnikam w Czarnogórę już na przełomie kwietnia i maja i już nie mogę się doczekać.
weekendowi
Może kiedyś przeznaczymy więcej czasu na samą Czarnogórę i wtedy uzupełnimy relację. Udanego wyjazdu!
Gość
No tak, z tymi dwoma dniami to przesada. Gdzie np. monastyr Ostrog, jedno z bardziej klimatycznych miesc na Bałkanach, gdzie jezioro Szkoderskie, wreszcie samo Cetinje, ze swoimi ambasandami jest fascynujące i jak położone! Zdecydowanie warto dłużej.
sivko11
Równie dobrze mozna zwiedzic USA, INDIE, TURCJE ITP. w 48 godzin i tez napisac ze w zasadzie wszystko widzielismy i nie ma sensu poswiecac na nie wiecej czasu. Z takim podejsciem lepszym rozwiazaniem bedzie posiedziec na internecie, poogladac fotki na Panoramio Mysle ze wyrobicie sie w 2 h i jeszcze na paliwie zaoszczedzicie.
pozdrawiam z Montenegro
Sivy
ben
Aby opowiedzieć o czyś z pasją nie trzeba używać wulgaryzmów typu "zajebanych". Nawet w opisanym zdaniu to słowo nie pasuje z racji odmiennego znaczenia.
weekendowi
Dzięki za komentarz. Poprawimy:)
Radwin
Nie poprawiliscie, i rzeczywiście to słowo od razu odrzuca…
turystka
To samo pomyślałam, czytając początek tej "super relacji". Szkoda, że tacy ludzie podróżują, a potem jeszcze "dzielą" się swoimi wrażeniami.
Jak ktoś kiedyś powiedział: tylko człowiek nudny się nudzi. Tutaj można użyć parafrazy: tylko człowiek z ubogim wnętrzem, nie zobaczy bogactwa świata zewnętrznego.
weekendowi
Autora poniosło 🙂 Kajam się w piersi i obiecuję solennie poprawę 🙂
Pozdrawiam,
M
Marlena
Szkoda ze w ogóle nie zaglebiliscie się w ten kraj. Czarnogóra jest piękna i oferuje tyle atrakcji, że 2 tyg to mało. Szczególnie jeśli ktoś lubi góry i chce się nacieszyć spokojem i pięknymi widokami. Jeśli każdy kraj zaglebiliscie tak pobieżnie, to wasza sprawa, ale przynajmniej nie wpisujcie glupot na blogu i nie oklamujcie ludzi, ktorzy planują tam jechać.
P. S. Zwiedzanie samego wybrzeza uważam za kiepski pomysł. W ogóle nie poznaliśmy kraju, a szkoda.
darek
ok zajebiscie
darek
Tym razem zdecydowanie przesadzilisce z tytulem, powiem w kontrze 48 godzin na Czarnogore moze przeznaczyc tylko kretyn!!! i o ile ten blog powinien miec sens tak ten komentarz go kompletnie dyskryminuje aby go dalej czytac/ogladac bo po tym wpisie jednoznacznie oceniam ze byl pisany przez zalosnych intruzow, a jak sie ktos na czyms nie zna to niech nie zabiera glosu a tymbardziej nie obraza innych,, wpis o Czarnogorze to kompletna ZENADA !!!
Weekendowi
Raz-Dwa-Raz-Dwa Oddychaj głęboko. Już lepiej? To pozdrawiamy i zapraszamy do przeczytania innych wpisów z tej wyprawy – gdyby nasz urlop był z gumy, chętnie posiedzielibyśmy tam nawet i tydzień. Tyle tylko, że to by co do zasady nie zmieniło pewnie naszego oglądu Czarnogóry.
Ślemy całusy 🙂
zakochani_w_czarnogórze
dokładnie … jak czytam te wszystkie “pseudoblogi”, na których autorzy opiewają się “znawcami” świata to mi się robi niedobrze … Sformułowanie: Czarnogóra MAKSYMALNIE na 2 dni? To tak jakby powiedzieć, że Polska to kraj leżący pomiędzy jakimś tam morzem i jakimiś tam górami.
Ludzie! W Czarnogórze – w tym MAŁYM państewku – jest tyle do zwiedzania, że 2 tygodnie MOŻE wystarczy.
Herceg Novi, Plava Spilja, Kotor, Perast, Cetinje, Lovcen, Sveti Stefan, Stari Bar, J.Szkoderskie, Ada Bojana, Plantaze (winogrady koło Podgoricy), Monastyr Ostrog, Durmitor(przejazd samochodem drogą pośród gór), Kanion Tary+most+zjazd na linie, J. Pivsko, małe wodospady obok Podgoricy, kanion Moraca, Oko Skakavice
no to faktycznie da się zwiedzić w dwa dni, prawda ? 😛
Marta
No wlasnie no wlasnie, podpisuje sie pod tym komentarzem. Blog beznadziejny, nie wiem jakim cudem pokazuje sie w google na pierwszym miejscu ? zmykam i mam nadzieje, ze wiecej tu nie trafie ?
Antoni
Byłem w Chorwacji i bardzo mi się tam podobało. Patrząc na krajobrazy w Czarnogórze, te 2 kraje się za bardzo nie różnią 🙂 Ale niedługo się wybieram do Czarnogóry. Trzeba się przekonać na własnej skórze. 😀
Paweł Głowacki
Nie rozumiem jak można pisać, ze po Czrnogórze nie należy się spodziewać cudów, jeśli przejechało się ja w 2 dni???? A Lovcen, a Rijeka Cenojewica, a Durmitor, Góry Komowi i to o czym mówi Ruda??? Raczej nie się nie zdarza komentować w Internecie tekstów ale tutaj zostałem zmuszony 😉 i chyba każdy się z tobą nie zgodzi kto był w Czarnogórze ale jechał do tego kraju przygotowany. Pozdrawiam
balkanyrudej
Ujmę to tak, jak się stawia tylko na czarnogórskie wybrzeże, to rzeczywiście można je zwiedzić w dwa dni. Co do Podgoricy również mogę się zgodzić, nie jest to najciekawsze miasto. Jedynie kanion mają ładny. Jednak nie zgodzę się, że w Czarnogórze nie da się w ciekawy sposób spędzić dwóch tygodni a nawet więcej. Gdyby tak wziąć do kupy cały czas jak spędziłam w tym państwie, to by się uzbierało ponad 3 tygodnie. Ale ja tam głównie jechałam na trekking i dla takich osób jak ja, Czarnogóra jest małym, górskim rajem, oferującym proste technicznie górki jak Bielasica oraz trudne i wymagające Prokletije. Można zanurzyć się w rzadko odwiedzaną Sinjajvinę, gdzie życzliwi pasterze chętnie ugoszczą zmęczonych turystów rakiją i pysznym jedzeniem. Ja Czarnogórę uwielbiam, ale ponieważ jakieś 80% kraju mam zwiedzone/złażone to pewnie prędko tam nie wrócę. No i mam takie powiedzonko: wyjazd na Bałkany bez odwiedzenia Boki Kotorskiej to wyjazd stracony 😉