-
Czarnomorska Ukraina i Delta Dunaju. W miejscach, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę [CZĘŚĆ 2]
W dzisiejszym odcinku dowiecie się m.in. kto na śniadanie je kaszę ze skrzydełkami kurczaka, gdzie wypłynął Adaś Miauczyński i czemu nie trzeba wyjeżdżać z Europy, by poczuć się jak Martin Sheen w "Czasie Apokalipsy". Mamy nadzieję, że po lekturze poprzedniego odcinka dowiedzieliście się, że Ukraina wcale nie jest taka straszna. A nawet jest piękna, choć przejazdów tamtejszymi drogami nie życzylibyśmy najgorszemu wrogowi. I że północna Rumunia jest przepiękna, Mołdawia bardzo ciekawa, a Naddniestrze… No, że Naddniestrze też istnieje, a nie jest krainą rodem z sennego koszmaru. Opis przygód zakończyliśmy w Odessie, która w pierwszej chwili nie zrobiła na nas najlepszego wrażenia… Dzień 10 Pierwsze wrażenie okazało się fałszywe, bo Odessa…
-
Krótka opowieść o ukraińskich drogach, 2 przebitych oponach i ekstremalnej pomocy drogowej
Wiecie, jak jest po ukraińsku laweta? Ewakuator. Uroczo, nie? Jeśli jedziesz na Ukrainę, zapamiętaj – może się przydać. Obiegowa opinia jest taka, że drogi na Ukrainie są fatalne. To nieprawda. W rzeczywistości są znacznie gorsze. Choć początek nie zapowiadał niczego złego – po pokonaniu przejścia w Medyce (jakiś rekord, staliśmy tylko godzinę) pomknęliśmy równą jak stół ścieżką w stronę Lwowa, która co prawda tuż przed miastem zaczęła mieć swoje drobne wyboje, ale i tak było pozytywnie. Następnego dnia, gdy zwiedzaliśmy polskie rezydencje magnackie w Podhorcach czy Złoczowie już było tych dziurek jakby więcej, ale ciągle do przyjęcia. Problemy zaczęły się na trasie do Tarnopola, a już zwłaszcza na drodze z…