Dania to nie tylko Legoland. Rodzinne wakacje w Skandynawii – co warto zobaczyć?
W obiegowej opinii kraje skandynawskie uchodzą za bardzo drogie. Jeśli jednak zdecydujecie się tam polecieć, spędzicie świetnie czas i… z całą pewnością nie zbankrutujecie. Wystarczy tylko zastosować się do kilku wskazówek. Naszą podróż zaczniemy od Danii.
Kraina Carlsberga, „Gangu Olsena” i Hansa Christiana Andersena skradła nasze serca, gdy kilka lat temu wybraliśmy się na Bornholm. Niemniej jednak „kontynentalna” Dania jest równie urokliwa i wydaje się idealnym miejscem na rodzinny wypad. Na przykład na przedłużony weekend. Co w takim razie można wtedy zobaczyć i jak sprawić, by zwiedzić jak najwięcej?
Z perspektywy rodzinnych wypraw najbardziej kuszącą atrakcją Danii jest z całą pewnością Legoland w miejscowości Billund, który znajduje się zaledwie 3 km od lotniska. Od początku lipca 2018 r. mamy możliwość dolecieć tam bezpośrednio z Warszawy z PLL LOT.
Czy warto tam się wybrać? Jest to pytanie z rodziny retorycznych. Jeśli jednak macie wątpliwości, posłuchajcie świadectwa mojego, czyli niewiernego Tomasza. Problem był bowiem taki, że gdy po raz pierwszy przyjechaliśmy do Legolandu kilka lat temu (jeszcze bez dzieci. Ba! To było jeszcze przed ślubem, a i chyba przed oświadczynami) to ja… straszliwie nie chciałem tam iść.
Jako urodzony sknera, patrząc na ceny biletów (podkreślam do dzisiaj, że oszczędzam na sobie, a nie na innych) stwierdziłem, że w czasie tej wyprawy (samochodowa podróż dookoła Morza Bałtyckiego) są ciekawsze miejsca, w które warto zainwestować moje skromne natenczas fundusze. Za to Iza strasznie chciała jechać. W ten sposób jechaliśmy wspólnie do celu, przy czym mi się wydawało, że najbliższe pół dnia spędzę na przy-parkowym parkingu. A potem dojechaliśmy na miejsce i stwierdziłem, że już trudno, pójdziemy razem.
Kupiłem bilety i… okazało się, że to Iza musiała mnie siłą wyciągać z parku tuż przed jego zamknięciem. Tak mocno wciągnął mnie świat zaczarowanych konstrukcji z klocków. Co było tym bardziej dziwne, że… nawet nie miałem jakiegoś wybitnego sentymentu do LEGO z dzieciństwa.
Legoland – super sprawa nie tylko dla dzieci
Oglądając dziesiątki miniaturowych, interaktywnych budowli z całego świata, wykonanych w całości z klocków nie sposób się nie zachwycić. To by mi w sumie wystarczyło, a przecież Legoland to rozciągnięty na 14 ha park rozrywki z licznymi karuzelami, zjeżdżalniami i innymi rozrywkami dla młodszych i starszych.
Jak zwiedzać Legoland, by nie zbankrutować?
No dobrze, jak się do tego Legolandu zabrać? Przede wszystkim kupcie bilety w Internecie, bo są znacznie tańsze. Nie wierzycie? To jeden przykład: Normalny bilet kupowany w kasie kosztuje 375 DKK, czyli 218 PLN. Taki sam bilet kupiony online 251 DKK, czyli 146 PLN. Jeszcze więcej można zaoszczędzić, kupując np. bilety dwudniowe lub jakiekolwiek inne kombinacje.
Do tego mamy jeszcze 2 rady:
- Wejdźcie do parku możliwie najwcześniej, jak się da i zacznijcie od parku rozrywki. W ciągu dnia przy najciekawszych karuzelach tworzą się długie kolejki, a chyba szkoda tracić czas na stanie w długich ogonkach, jeśli można od razu cieszyć się atrakcjami.
- Raczej zabierzcie ze sobą prowiant (można wnosić), bo ceny (nawet w fast foodowych budkach) na terenie parku są bardzo wysokie.
Loty do Legolandu Billund w Danii sprawdzicie TUTAJ >>
Jutlandia – co warto zobaczyć w okolicy?
Skoro już jesteście w Danii, to warto pozwiedzać także okolice, czyli przepiękną Jutlandię. Gorąco polecamy Wam kilka miejsc. 80 kilometrów od Billund znajduje się Aarhus – bardzo ładne miasto łączące historię z nowoczesnością, które niektórzy z Was mogą kojarzyć ze świetnego serialu kryminalnego „Dicte”.
Z naszej perspektywy jego największą atrakcją było “Den Gamle By”, czyli Stare Miasto. Ponieważ w Danii nic nie jest normalne, to pod tą uroczą nazwą kryje się skansen. Jednak spokojnie – zanim zescrollujecie niżej, oddacie się dalszej lekturze, to wiedzcie o tym, że to jedna z najciekawszych tego typu placówek na świecie.
Przekraczając bramę, trafiacie do świetnie zakonserwowanego historycznego miasta, składającego się z 75 historycznych budynków. Jest tu szkoła, karczma, krawiec, kowal, a nawet XIX-wieczna poczta. Choć miasteczko wygląda jak wyjęte z podręcznika do historii, jest tak naprawdę zbitką budynków przetransportowanych tu 100 lat temu z ponad 20 miejscowości w całej Danii.
Jednak tajemnica niesamowitego klimatu Gamle By tkwi w żywych eksponatach. Ty zwiedzasz, a obok Ciebie spacerują postacie z epoki, które (jeśli wierzyć przewodnikowi) – posługują się historycznym duńskim z masą archaizmów (wierzymy na słowo). Mamy więc mieszczan przechadzających się po rynku, musztrujących żołnierzy, a gdy wchodzimy do archaicznej szkoły – widzimy nauczycielkę i gromadkę dzieci powtarzających alfabet.
Godzinę drogi samochodem od Aarhus na południe znajduje się Fredericia – zbudowana w XVII wieku miasto-forteca ze świetnie zachowanym systemem wałów ziemnych, murów i innych umocnień. Dodatkowo, co nie bez znaczenia, z całkiem sympatyczną plażą.
Jeśli podczas podróży macie jeszcze trochę czasu, to pojedźcie do Odense. To tylko 50 kilometrów od Fredericii, ale warto. Czemu? To tu urodził się i spędził młode lata Hans Christian Andersen – jeden z największych bajkopisarzy w dziejach. W Odense znajdziecie całą turystyczną trasę dotyczącą życia pisarza, a także duże interaktywne muzeum, poświęcone jego pamięci. Co ciekawe – latem na muzealnej scenie odgrywane są najbardziej znane baśnie Andersena, także w języku angielskim. To nie lada gratka dla każdego turysty!
***
A może do Kopenhagi? Co warto tam zobaczyć?
Jak na pierwszy długi weekend, atrakcji jest aż nadto. To co powiecie na drugi, też w Danii? Tym razem może od razu odkryjmy duńską stolicę? Kopenhaga to idealne miasto na weekend – niby duże, ale jednak… takie trochę kameralne. Mimo to naprawdę jest tutaj co robić.
Od czego zacząć? Najlepiej od słynnych ogrodów Tivoli, czyli jednego z najstarszych parków rozrywki na świecie, który znajduje się w ścisłym centrum miasta. To idealne miejsce dla turystów w każdym wieku, zostało po raz pierwszy otwarte w 1843 roku. Park zachwyca zielenią i ciekawą architekturą, ale najważniejsze są oczywiście karuzele, diabelskie młyny i inne atrakcje. Wśród nich na uwagę zasługuje jeden z najstarszych rollercoasterów na świecie – jest drewniany, powstał w 1914 roku i… wciąż możecie się nim przejechać.
Z tego powodu rekomendujemy, abyście do podstawowego biletu (kosztuje 120 DKK, czyli ok. 70 PLN) dorzucili dodatkowe 130 PLN na nieograniczoną liczbę przejażdżek na wszystkich kolejkach w parku. Tak, wiemy, że razem wychodzi 200 PLN, ale zaufajcie nam – naprawdę warto.
W Kopenhadze możecie zresztą zobaczyć znacznie więcej fajnych miejsc. Z pewnością warto zrobić trasę od ratusza w stronę słynnej syrenki (swoją drogą, symbol miasta nieco rozczarowuje).
Po drodze miniecie wszystkie najważniejsze zabytki i najbardziej urocze miejsca Kopenhagi jak choćby oficjalną rezydencję królewską Amalienborg czy urocze nabrzeże Nyhavn z rojem knajpek przy kolorowych kamieniczkach. To miejsce wygląda fantastycznie na zdjęciach, ale ostrzegamy: zazwyczaj w ciągu dnia jest bardzo zatłoczone, a jeśli chcecie się posilić i nie wydać fortuny, to raczej poszukajcie innej miejscówki.
Na szczęście w Kopenhadze atrakcyjnych miejsc do spędzenia czasu i zjedzenia pysznych rzeczy w rozsądnych cenach nie brakuje. Jednym z nich jest choćby Copenhagen Street Food. Ten położony przy ulicy
Transgravsvej, przy samym nabrzeżu, kompleks mieści kilkanaście stanowisk z dobrą kuchnią z całego świata. Znajduje się on w sąsiedztwie słynnej dzielnicy Christiania, czyli hipisowskiej enklawy w samym centrum miasta – pełnej urokliwych kafejek i alternatywnej sztuki. To miejsce, nawet z powodu jego oryginalności, koniecznie musicie zobaczyć.
Pamiętajcie też koniecznie o tym, aby przy okazji wizyty w Kopenhadze zahaczyć o sąsiednie Malmo (mówiąc szczerze: warto rozważyć to miejsce jako bazę noclegową podczas pobytu w Kopenhadze, ponieważ noclegi w Szwecji są znacznie tańsze). Oba miasta dzieli od siebie niespełna 30 kilometrów, które pokonacie, jadąc słynnym Mostem nad Sundem. Ta największa na świecie przeprawa łącząca dwa kraje – ma prawie 8 km długości (do tego ponad 3,5 km tunelem). Dostaniecie się tam autobusem lub pociągiem. Malmo to bardzo urocze miasto, ale… to już temat na osobną opowieść.
Tekst powstał we współpracy z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT.