-
Blogerzy na wycieczce z biurem podróży. Wstęp do zwiedzania Madery
Trochę dziwne, co? W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że bloger brzydzi się wszelkimi zorganizowanymi formami wypoczynku (jakiego wypoczynku? To cięźka praca jest!) i woli samotnie przemierzać stepy Mongolii albo jeśli jest tzw. normalsem, to robi jakieś bardziej konwencjonalne rzeczy, np. bierze ślub na Mauritiusie*. No, chyba że ktoś zaprosi na sponsorowany wyjazd (brzmi kiepsko) lub tzw. wizytę studyjną (o, już lepiej)**. Dlatego niczym Henryk Żeglarz* przemierzyliśmy niezmierzony szlak i wybraliśmy się na zieloną Maderę z biurem podróży. Jak było? Polscy turyści dzielą się na tych, którzy co roku jeżdżą z biurami podróży i nie przeszkadzają im w tym zamieszki, krwawe jatki czy demonstracje i na tych, którzy biur podróży…
-
Największa atrakcja Madery. Taka, że największym twardzielom zmięknie rura
Znaleźliśmy tę kolejkę przez przypadek. I bardzo się cieszymy, bo choć sama podróż w dół klifu była dla nas dość traumatycznym przeżyciem, to fantastyczne widoki wynagrodziły nam te niedogodności. Chociaż był jeden członek ekspedycji, który nie narzekał na warunki – raz jeszcze okazało się, że Helka to twardy okaz podróżniczy. Jedną z największych atrakcji Madery jest taras widokowy na Cabo Girao – miejscowi zachwalają, że to drugi najwyższy klif w Europie (ma 589 metrów wysokości), choć nawet poczciwa Wikipedia znajduje co najmniej pięć wyższych. Oczywiście, dotarcie tam to pozycja obowiązkowa, bo widoki są imponujące i zatrważające, a przeszklony taras widokowy robi wrażenie. Taras widokowy na Cabo Girao wygląda tak …a…