Wisła: Gdzie i co zjeść? Najlepsze knajpy z lokalnym jedzeniem i nie tylko
Położona w Beskidzie Śląskim Wisła to raj dla miłośników rowerowych i pieszych wycieczek, ale wiadomo, że po sporym wysiłku należy dobrze się posilić. Gdzie warto zjeść i przede wszystkim – co?
Kuchnia wiślańska ma w sobie coś z kuchni czeskiej, która – jak pięknie napisał Mariusz Szczygieł – ma za zadanie trzymać Czechów przy ziemi. Tu jest do pewnego stopnia podobnie – to kuchnia tłusta i kaloryczna, czyli idealna po ciężkim dniu fizycznej pracy lub (skoroście turystami) długich spacerów i intensywnych wspinaczek. Ale choć jest to kuchnia prosta, to jest ona niezwykle aromatyczna i esencjonalna. Tradycyjna, ale nie obawiająca się eksperymentów.
Podstawą wiślańskiej kuchni są ziemniaki, a najbardziej kultowym i najczęściej goszczącym na stołach daniem – placki z blachy. Nie smażone, jak to ma miejsce w reszcie kraju, ale właśnie pieczone na specjalnej blasze i potem podawane na różne sposoby. Na przykład ze śmietaną, czy – w najbardziej popularnej wersji – z tzw. szpyrkami, czyli skwarkami. Aczkolwiek to też nie są “normalne” skwarki, jakie możecie znać. Nie, taki rodzaj skwarek zasługuje na to, aby naszą, mazowiecką miarą, nazwać je co najmniej mianem “skwary”.
Takie przynajmniej podano nam w Karczmie Drewutnia – tradycyjnym, drewnianym obiekcie położonym przy ul. Czarne 3A, gdzie dadzą bardzo dobrze zjeść w umiarkowanej cenie. Spójrzcie zresztą na te szpyry – jeśli wpadniecie tam na obiad, niewykluczone, że waszym następnym posiłkiem będzie… śniadanie. Pyszne jedzenie (Iza poleca pstrąga, ponoć też bardzo smaczny). Przy okazji będziecie mogli niestety zobaczyć ciemniejszą stronę beskidzkiego kurortu, czyli ogromne blokowisko “apartamentowców”, które wyrosło jak grzyby po deszczu na opuszczonej polanie i – co tu dużo kryć – pasuje do okolicy jak kwiatek do kożucha. Pierwszy lokal już mamy, teraz czas na następne.
Chata Olimpijczyka – zasłużony lider
Od dawna za najlepszą knajpę w Wiśle uchodzi Chata Olimpijczyka Jasia i Helenki, położona nieopodal słynnej szkarady, której na imię “Hotel Gołębiewski”. Lokal ten uchodzi za miejsce, w którym zjemy pyszną lokalną kuchnię i tak faktycznie jest. Dość powiedzieć, że podczas naszego pobytu w Wiśle, właśnie tu gościliśmy najczęściej. Co więc polecamy?
Zacznijmy od zup – genialna jest kapuśnica po wiślańsku, czyli zupa na soku z kapusty, zabielana śmietaną i podawana z ziemniakami i grzybami (12 zł) , a także zupa grzybowa (ta była podawana sezonowo). Co na danie główne? Oprócz placków (najlepsze z gulaszem wołowym!), polecamy kotlet olimpijski (zapiekany z oscypkiem i boczkiem), a także klasykę śląskiej kuchni, czyli roladę z gałuszkami i modrą kapustą.
A na lepsze trawienie koniecznie miodula, czyli wysokoprocentowy napitek. Najlepiej prezydencka (acz w naszym dwuosobowym zespole zdania są podzielone). W “Chacie…” Serwują też podpłomyk, czyli tzw. góralską pizzę, ale nie obraźcie się drodzy właściciele – na pizzę to jednak lepiej do włoskiej knajpy. Aczkolwiek sam jestem sobie winny – tylko cep idzie do góralskiej knajpy i zamawia tam pizzę 🙂
Jeśli chodzi o typowo wiślańskie potrawy, to polecamy jeszcze żebroczkę, czyli lekko zmodyfikowaną babkę ziemniaczaną. Skąd nazwa? Bo pierwotnie żebroczkę robiono według podobnej metody jak słynną “zupę na winie” – do jej ugotowania używano wszystkiego, co się akurat nawinie 😉 Jeśli chodzi o żebroczkę, to polecamy ośrodek Karina w Wiśle, który zaprosił nas przy okazji na szybki kurs lokalnej kuchni, w którym mogliśmy na chwilę zamienić się w wiślackich masterchefów. Szczególnie zadowolona była Helena, która odkrywa w sobie pasję do gotowania, co nie ukrywam – bardzo nas cieszy 🙂
Inne lokale godne polecenia?
Wspominaliśmy na początku o kuchni czeskiej, więc koniecznie musimy wspomnieć o najlepszym miejscu ze specjałami naszych południowych sąsiadów – jest to Hospoda s knedlikiem, znajdująca się na głównym deptaku Wisły, przy ul. 1 Maja 60c. Jest tu wszystko, czego może wymagać od życia początkujący i zaawansowany czechofil – dobre piwo i najbardziej klasyczne dania kuchni czeskiej (choć jak najbardziej kuchnia polska też jest reprezentowana).
Wisła nie pozostaje też w tyle za najnowszymi trendami w miejskich modach i od kilku tygodni ma swój własny rzemieślniczy browar. Browar Wisła, bo pod taką mało wyrafinowaną nazwą funkcjonuje ten przybytek, zlokalizowany jest w pięknie odnowionym budynku dworca. Oprócz kilku gatunków pysznego crafta znajduje się też tutaj naprawdę dobra restauracja z fajnymi daniami – nie jest może najtańsza, ale na obiad naprawdę warto się przejść. Dla nas był to tzw. lokal macierzysty, bo mieszkaliśmy po sąsiedzku – w przerobionym na apartament mieszkanku na poddaszu dworca. I bardzo, ale to bardzo polecamy! Nie zniechęcajcie się więc, jeśli spytacie nas, gdzie nocowaliście w Wiśle, a my odpowiemy: “Na dworcu”. 😉
Pozostałe wpisy z cyklu #weekendowapolska znajdziecie TUTAJ.
PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NAS FEJSBUKU, ZAJRZYJ TEŻ NA INSTAGRAM!
7 komentarzy
Mariusz.
Lokalne jedzenie to prawdziwa perełka, która warto docenić i wypróbować. Nie ma nic lepszego niż smakować potrawy, które są przygotowywane z lokalnych składników, dodatkowo są związane tradycyjnymi recepturami i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Czytając ten artykuł przypominają mi się pięknego chwile, które spędziłem w Wiśle latem 2018 roku!
Magda z Noclegowo.pl
Pięknie to wszystko wygląda. Zawsze jak szukam noclegu w Polsce, równolegle przeglądam opinie o polecanych restauracjach. 🙂 Dziękuję!
Maciej
Super, po częstych podróżach rowerowych dobra knajpa to coś, co potrzebuję!
Joanna
Super artykuł 🙂 Właśnie szukałam miejsc, które mogę odwiedzić z dziećmi i przeglądałam noclegi w Krakowie (między innymi). Dawno tam nie byłam!
weekendowi
Dzięki:)
Irmina
Same pyszności! Aż nie wiadomo od czego zacząć, wszystkiego z chęcią bym spróbowała:)
Karolina
Wygląda bardzo, bardzo apetycznie. Jak będę w stolicy na pewno sprawdzę. Dzięki!