Warning: file_exists(): open_basedir restriction in effect. File(core/post-comments) is not within the allowed path(s): (/home/weekendowi/domains/weekendowi.pl:/tmp:/var/tmp:/home/weekendowi/.tmp:/home/weekendowi/.php:/usr/local/php:/opt/alt:/etc/pki) in /home/weekendowi/domains/weekendowi.pl/public_html/wp-includes/blocks.php on line 532
Panama to nie tylko Kanał. 22 powody, dla których pokochasz ten kraj - weekendowi.pl
Ameryka Północna i Południowa

Panama to nie tylko Kanał. 22 powody, dla których pokochasz ten kraj

O Panamie zrobiło się ostatnio głośno z powodu Światowych Dni Młodzieży. Naszym zdaniem to wspaniałe miejsce na urlop – zarówno jeśli lubicie aktywny wypoczynek jak i byczenie się na plaży. Dlaczego? Już wyjaśniamy.

1. Za Panama City z uroczym starym miastem, kolorowymi kolonialnymi kamieniczkami, bogatymi kościołami i niesamowitym ringiem – mostem, który od strony morza okrąża Casco Viejo. Przy czym najciekawsze w tym wszystkim są niesamowite przypływy i odpływy w tej okolicy. Podczas naszej pierwszej wizyty – wody pod dostatkiem. Gdy półtora tygodnia później opuszczaliśmy Panamę – w miejscu, gdzie niedawno się kąpaliśmy, po horyzont można było brodzić w błotku.

2. Za owoce morza na targu rybnym. Z pewnością są bardziej “rybackie” kraje od Panamy, ale cholera – kawałek świata zjeździliśmy, a tak dobrego Ceviche i innych owoców morza nie jadłem w życiu. A warto to docenić tym bardziej, że jak przystało na dobrą kuchnię, warunki w jakich spożywa się posiłek, urągają jakimkolwiek choćby podstawowym normom sanitarnym. Może zresztą nie jestem dobrym miernikiem, bo ryby to nie jest mój konik (najbardziej lubią łososia, bo wiadomo – łosoś to nie ryba), ale moje słowa jak najbardziej potwierdza Iza – żarcie z tych niepozornych i brudnych stoisk śni nam się do dziś po nocach.

3. Za Playa de Santo Domingo – niezbyt czystą, otoczoną przez kilka ruder i ścianę graffiti, która jest jednak niesamowicie klimatyczna i do której mamy wielki sentyment. Podczas wizyty w Panamie byliśmy na lepszych plażach, ale to była TA PIERWSZA i pierwszy kontakt z ciepłym morzem po kilkunastu tygodniach obcowania z jesienną szarugą. W dodatku świetnie położona – droga do niej prowadzi ciasną staromiejską uliczką, nieopodal jednej z głównych arterii Casco Viejo. 

4. Za baseny na dachach. Bo jakoś tak nam wychodzi, że czy luksusowa rezydencja czy podrzędny pensjonacik, to prawie każdy Panamczyk ma na dachu swojego casa wypełnione wodą miejsce, z którego można podziwiać Panoramę miasta. Panoramę dość osobliwą, bo luksusowe wieżowce sąsiadują tu z dzielnicami biedy, co czyni całość niezwykle oryginalnym widokiem.

5. Za Panamericanę. Ok, z pewnością są bardziej widowiskowe odcinki niż ten panamski, ale z drugiej strony jazda tą kultową drogą naprawdę ma coś w sobie. Choćby te zmieniające się krajobrazy po drodze – jazda po tej drodze to jedna z naszych najprzyjemniejszych przeżyć tutaj.

6. Za urocze Santa Fe, które jest świetną bazą do trekkowania po górach.

7. I za najkrótszy trekking świata, zakończony po trzech minutach, który potwierdza, że trampki to nienajlepszy pomysł na szlak, a jak już łapiesz się ręką czegoś, żeby się nie przewrócić, to wiadomo, że robisz to impulsowo, ale jednak dobrze, żebyś kurde nie chwytał kaktusopodobnej rośliny z igiełkami. Jak masz “szczęście”, to będziesz wyciągał dobre kilka dni.

8. Za “ewangelistów”, czyli drących japy (najczęściej z jakąś skromną oprawą muzyczną w tle) nawróconych obywateli, którzy odnaleźli Chrystusa i bardzo chcą, abyś Ty też go odnalazł.

9. Za Boquete, czyli raj dla kawoszy. Samo miasto trudno nazwać urokliwym, ale jednak ze względu na specyficzny mikroklimat zmierzają tu tłumy miejscowych, ale też emerytów z USA. Zasługuje na uwagę głównie ze względu na ogromne nagromadzenie kawiarni, w których można praktycznie z pierwszej ręki napić się najsmaczniejszych kaw świata, w tym m.in. słynnej Geishy, czyli najdroższej i najlepiej ocenianej kawy świata.

10. Za fenomenalny tour po plantacjach kawy, który niespodziewanie stał się dla nas najbardziej miłym wspomnieniem z wyjazdu.

11. Za kapelusze Panama (nie, nie oryginalne, oryginalne kosztują fortunę), które choć powstają w Ekwadorze, to są nieodłączną pamiątką – podwójnie praktyczną, bo żar i spiekota panująca tu w listopadzie robi swoje.

12. …choć trochę szkoda, że swoim nacieszyłem się tylko 48 godzin. Dobrze jednak wiedzieć, że jego denko idealnie sprawdziło się jako torebka na wymioty, dzięki czemu uniknęliśmy czyszczenia tapicerki i prawdopodobnie srogich dopłat w wypożyczalni. W tym miejscu poczynimy pewną pedagogiczną uwagę: “wisienki”, które w procesie obróbki stają się kawą są przepyszne i można je jeść i jeść. Ale lepiej tego nie robić: w przypadku dorosłego nadmierne łakomstwo skończyło się bólem brzucha, w przypadku małoletniego – rozstrojem żołądka.

13. Za Almirante, bo aby dostać się do raju, zawsze trzeba zobaczyć przedsionek piekła 😉 W tym przypadku “piekłem” byli dość głośni i ekspansywni miejscowi, którzy w tej bardzo nieciekawie wyglądającej miejscowości proponowali nam szereg usług od możliwości pozostawienia auta po “daj piątaka, mam chorom córkie”. I śmiech pani ze strzeżonego parkingu: “Pan się nie martwi, oni tak zawsze”.

14. Za motorówkową taksówkę na Bocas del Toro, która pędziła z tak szaleńczą prędkością, że nawet najbardziej zdrowy okaz mógł pomyśleć o chorobie morskiej. Gdyby tylko miał na to czas, bo desperacko trzymał się wszystkiego, byle nie wypaść z łodzi 😉

15. Za wspaniałe Bocas del Toro z fenomenalnymi plażami, choć musicie wiedzieć, że nie wszystkie są fenomenalne,zwłaszcza te blisko miasta. Nas absolutnie zachwyciła plaża Bluff – jakieś 5 kilometrów od centrum miasta. Absolutnie rajskie miejsce.

16. Za spadające z drzewa kokosy, rozłupywanie ich kamieniami i najlepszy możliwy napój na ochłodę.

17. Za wodne taksówki, dzięki którym tanim kosztem możesz znaleźć więcej takich niesamowitych miejsc.

18. Za to, że Kolumbia jest tak blisko i choć bilety lotnicze są pieruńsko drogie, to wymarzone Cartagena de Indias jest na wyciągnięcie ręki.

19. Za panamskich taksówkarzy i innych miejscowych dobrych ludzi, którzy z radością przyjmowali moje budzące litość próby mówienia po hiszpańsku. Szczęśliwie, tak jak w przypadku Iranu, okazało się, że jeśli jest coś, co łączy ludzi, to z pewnością jest to przełamująca lody dyskusja o futbolu. Polonia? Claro que si, Lewandowski. Panama? Mundial! Dely Valdes! Taka drobna rzecz, a otwiera serca.

20. Za fort w Portobelo i inne urocze miasteczka na trasie.

21. Za to, że wbrew pierwszemu wrażeniu, nie wszystkie wypożyczalnie aut chcą wydymać turystę na kasę.

22. No dobra, za Kanał też. W końcu to pierwsze skojarzenie, które przychodzi do głowy, gdy myślicie o Panamie, prawda?

Jesteśmy podróżniczą rodziną. Poznaliśmy się w 2007 r. i od razu okazało się, że podróże to jedna z naszych wspólnych pasji. I tak jeździmy razem przez życie. W 2011 r. wzięliśmy ślub, a od sierpnia 2013 r. dołączyła do nas Helenka. Nasza kochana córka od razu złapała podróżniczego bakcyla. Ale nie mogło być inaczej – już w brzuchu mamy zwiedzała m.in. Izrael i Islandię, a pierwszą świadomą podróż – samochodowy trip po Bałkanach – zaliczyła mając 12 tygodni. Obecnie jest nas czwórka do zespołu dołączyła druga córka Idalia.

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *