Rozdajemy prezenty! Najlepsze podróżnicze książki na Mikołajki [WYNIKI KONKURSU]
Szukasz inspiracji na przyszły rok, upominku dla znajomych lub prezentu dla siebie? Z pomocą przychodzi ci twój ulubiony blog podróżniczy.
Dobra, bez zbędnych wstępów. Z okazji zbliżających się świąt mamy dla was kilkanaście książek podróżniczych i nie zawahamy się ich użyć. Do rozdania mamy następujące pozycje:
Maria i Przemysław Pilichowie – Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat
Czy wiesz, czemu słynny Maurycy Beniowski nosił przydomek „króla Madagaskaru”, a Michała Boyma nazywano „polskim Marco Polo”? Ta książka to najlepszy dowód na to, jak pełnym fantazji i pasji narodem jesteśmy. Znajdziecie w niej sylwetki wielu podróżników, geografów i odkrywców. Tych bardziej znanych, jak Bronisław Malinowski, który badał życie seksualne dzikich. I tych mniej znanych jak Antoni Dobrowolski – inicjator polskich wypraw polarnych. Ta książka rozbudza wyobraźnię, poszerza horyzonty i pozwala marzyć. A od marzeń do ich realizacji pozostaje już tylko jeden mały krok.
Dominik Fórmanowicz – Mężczyzna w chwili, w której zostaje sam
To niesamowite, że książka, która zaczyna się tak kiepsko (przepraszam autora, ale naprawdę czytało się źle) jest w stanie z biegiem kolejnych stron tak mocno wciągnąć czytelnika. Rzecz dotyczy jednej z najsłynniejszych podróżniczych tras Europy, czyli pieszej pielgrzymki do Santiago de Compostela. Jest to więc zapis wędrówki, w którą główny bohater wyrusza sam, po drodze spotyka zaś niezliczone tłumy ludzi, z którymi dzieli czas. Podróżuje do słynnego sanktuarium, ale też – choć brzmi to jak tani Paolo Coelho – podróżuje też do wnętrza siebie, szukając odpowiedzi na nurtujące go pytania. I to chyba największa siła tej książki – zapisy dziesiątek rozmów, z których wyłaniają się ludzkie charaktery i ich prawdziwe problemy. A przy tym wszystkim ucieka z pułapki banału. A do tego gwarantuję, że po jej przeczytaniu sami zapragniecie wyruszyć w podobną trasę jak główny bohater tej powieści.
Sylwia Mróz – Pejzaż bez kolców
Kompendium wiedzy i absolutny mus dla wszystkich planujących wyprawę do Meksyku. Znajdziecie tu informacje o historii, kuchni, sztuce, religii i obyczajach panujących w tym kraju. Nie jest to przy tym sucha, „przewodnikowa” wiedza, ale świetna, wciągająca lektura pełna praktycznych porad, bo poparta własnym doświadczeniem. Sama autorka twierdzi, że Meksyk to nie kraj, to stan umysłu. I po lekturze tej książki wypada się z nią zgodzić. Książkę polecamy każdemu, kto planuje wyjazd do Meksyku i lubi tematykę podróżniczą.
Anna Janowska "Monsun przychodzi dwa razy. Podróż szlakiem pieprzu przez Keralę, Oman i Zanzibar"
Wykorzystując znaną przyprawę jako pretekst do podróży autorka rusza do miejsc, gdzie pieprz rośnie. Odwiedza plantacje, rozmawia z farmerami i trafia na trop pieprzowego kryzysu. Po drodze przeżywa wiele przygód. Trafia na Szlak Kadzidła – żywicy przez wielki równie pożądanej co pieprz. Monsuny nie pozwalają jej ruszyć przez pustynię i pchają na południe, ku wybrzeżom Afryki. Reporterska ciekawość sprawia nawet, że podróżniczka trafia za mury szpitala ajurwedycznego. Idealna lektura na zimowe wieczory.
I co? Spisał się święty Mikołaj w tym roku, nie?:)
Te książki mogą być Wasze, jeśli weźmiecie udział w naszym małym konkursie. Wystarczy, że napiszecie w komentarzu o tym, jaką ekscytującą podróż planujecie lub chcielibyście odbyć w 2017 roku? To nie musi być żaden egzotyczny kraj, trekking po wulkanach ani bezludna wyspa, na którą nie dotarł żaden człowiek (choć oczywiście może, zapraszamy ;). Liczy się pomysł i to, w jaki sposób go opiszecie. Może macie jakiś plan na fajny weekend w miejscu, którego nie znamy i mogłoby nas zainspirować? Ruszajcie do klawiatur!
EDIT: Dziękujemy za wszystkie komentarze, które wrzuciliście pod naszym wpisem! Nie będzie to żadna kurtuazja, jeśli napiszemy, że liczba zgłoszeń przerosla nasze najśmielsze oczekiwania. Poziom zaś był tak wyrównany, że mieliśmy naprawdę ciężkich orzech do zgryzienia z wytypowaniem zwycięzców. Ale w końcu udało nam się i książki trafią do:
1. Julia D.
2. Michał B.
3. Joanna W.
4. Weronika P.
5. Stanisław R.
6. Anna L.
7. Małgorzata Z.
8. Sylwia B.
9. Izabela P.
10. Aleksandra P.
11. Małgorzata K.
Zwycięzcom gratulujemy! A tych z Was, którym nie udało się nic wygrać zachęcamy do udziału w kolejnych konkursach, które już niedługo pojawią się na blogu 🙂
Nagrody dla Was ufundowało wydawnictwo MUZA oraz firma Coyote.
34 komentarze
Staszek
Dziękuję za książkę 🙂 Zabieram się do lektury, a wszystkim małym i dużym podróżniczkom/podróżnikom życzę Wesołych Świąt!
weekendowi
Super, że doszła! Życzymy miłej lektury!
Ciekawski
Kiedy możemy spodziewać się wyników? 🙂
Weekendowi
Cześć. Będą w poniedziałek z samego rana 😉
Ready for Boarding
Jak zawsze, rychło w czas… spóżnienie o jakieś 19h 😉
Fajan sprawa! 🙂
Magda
W zeszłym roku najpierw przypadkiem, póżniej już celowo zwiedzałam miejsca na literkę B… 🙂 Bałkany, Bergen, Berlin, Brno… prawie Budapeszt. Wciągneło mnie wyszukiwanie destynacji na konkretną literkę, więc na 2017 planuję ciąg dalszy, Budapesz i Bratysława, latem Bałtyk ale przedewszystkim nasze piękne Bieszczady, które niby tak blisko a jednak daleko i póki co nie udało mi się tam dotrzeć. Mam nadzieję że tym razem plany wypalą i pogoda dopisze aby móc przewędrować je wzdłuż i wszerz 🙂
Bardzo chetnie przeczytałabym książkę "Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat"
Pozdrawiam
Julia
Ja tu sobie poczytuję Waszego bloga i widzę takie święta! Książki na rozdaniu i okazja do pochwalenia się swoimi planami na kolejny rok! No więc, bez owijania w bawełnę, zaczynam…
Mimo obecnie wielu rozdarć wewnętrznych i szykujących się dużych zmian w życiu na początek roku wybieram się na Kubę – chcę ją zobaczyć taka, jaką jest teraz, wciąż zamkniętą w okowach zeszłego stulecia. I myślę, że niezbyt dużo czasu zostało, by móc dalej ją taką podziwiać. Drugą opcją na styczeń jest Tajlandia – ale to chyba może jeszcze trochę poczekać… Wiem, sama egzotyka ale to takie świętowanie świeżo obronionego magistra, więc chcę z rozmachem a wiadomo najlepszy prezent to podróż w nieznane 🙂
Jednak największym wyzwaniem będzie półroczna (przynajmniej) przygoda w Australii, z wypadami do Nowej Zelandii (koniecznie!). Będzie to moja druga podróż w tamte dalekie rejony wywrócone do góry nogami, wcześniej poleciałam na miesiąc w australijską zimę. Muszę przyznać, że było i tak… za gorąco. 😉 Teraz czekają mnie australijskie góry, wielkie plaże, różowe jezioro i jeszcze trochę więcej dżungli i pokracznych zwierząt – aż już nie będę mogła pomieścić swego zachwytu! i może wreszcie zacznę się dzielić swymi przygodami tak jak to ma miejsce na tym blogu.
A dalej… nie wiem! Gdzie mnie poniesie, gdzie będzie okazja, gdzie tylko będę mogła.. – ograniczać się nie będę, bo nie ma nawet ku temu powodu. 🙂
Książka "Mężczyzna w chwili, w której zostaje sam" interesuje mnie ze względu na jak to opisaliście – szuka odpowiedzi na pytania zadane przez samego siebie… ciekawi mnie czy i mi pomoże.
Pozdrawiam 🙂
Marlena
W 2017 roku planuje zwiedzanie Ukrainy – trochę na przekur wszystkim tym, którzy twierdzą, że jest tam teraz niebezpiecznie. Wiem, że nie będzie to wyprawa egzotyczna, ani taka, która spowoduje iskierkę zazdrości w oczach znajomych. Pewnie wielu z nich powie: "Eeee, Ukraina? To już nie byłó tanich biletów do ….(tu można wkleić coś, co jest teraz modne)." Ale ja już trochę tej egzotyki zwiedziłam i coraz częściej marzy mi się poznawianie tego co bliskie, a tak nam nieznane. Karpaty na Ukrainie są piękne – chcemy poznać życie zwykłych ludzi, chodzić na spacery, pooglądać małe wioski i spróbować miejscowej kuchni, a potem pojechać dalej, bo aż na Krym. Pragnę przypomnieć sobie wakacje mojego dzieciństwa, które spędzałam tam z rodzicami. I chcę udowodnić sobie i innym, że można tam jechać, że nawet trzeba tam jechać i że wcale nie jest tam niebezpiecznie. Krym jest boski – nie może się z nim równać żadna Sycylia, ani inna wyspa na Morzu Śródziemnym.
Ola
Turystykę uprawiam według zasady mini-max: staram się jak najwięcej korzystać z wycieczek w najbliższe okolice i w weekend ładować baterie na kolejny tydzień.
W przyszłym roku chciałabym przejść fragment Głównego Szlaku Beskidziego, bo odkąd przeczytałam "Dziką drogę", nabrałam ochoty na pieszą wyprawę z plecakiem. Tylko trochę mniej dziką: bez jadowitych węży i schodzących paznokci.
Podróżą w odległości midi będzie Wałbrzych i Zamek Książ. To z kolei przez powieści Joanny Bator, która stworzyła tak tajemniczy klimat tego miejsca, że koniecznie chcę zobaczyć na żywo rezydencję księżnej Daisy.
A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to planem/marzeniem w rozmiarze maxi jest Australia. W moim wypadku z inspiracji Marka Niedźwieckiego – nie dość, że jeszcze jako małoletnia słuchałam o jego podróżach w radiu, to w tym roku trafiłam na książkę "Australijczyk". Czy te miejsca naprawdę istnieją?! Niesamowite zdjęcia roślin i krajobrazów. Kiedyś tam dotrę.
Jak widać jestem książkosterowalna – lubię czytać o miejscach, które znam i poznawać te, o których czytam. Może w 2018 będę planować wyprawę do Meksyku lub na szlak pieprzowy?:)
PS. A prawdziwym mini-max będzie spacer w maju po Dolinie Kobylańskiej pod Krakowem, pięknie pachnie wtedy bzem:)
yonk
W przyszłym roku mam bardzo dużo nauki i ciężki egzamin, więc moje podróże ograniczą się do Dorzecza Bibliotecznego, złóż Księgarni Online oraz rejsów do Sklepu Spożywczego. Może dla dotlenienia umysłu jakaś przejażdżka rowerowa lub nerwowy spacer po okolicy, z naukową książką pod ręką. W związku z tym, jak już zdam (myślenie życzeniowe!), chciałabym dla odpoczynku przeczytać książkę o podróżach, która pozwoli mi zregenerować umysł i zaplanować wyprawy na kolejny przyszły czyli 2018 rok. Najchętniej sięgnę po Wielkich polskich podróżników (i pójdę w ich ślady).
Iza
Nawet podróżując musimy wiedzieć czego chcemy. Wyjechać jest bardzo prosto: pieniądze, bilety i w drogę! Samo dojechanie do celu nie wystarczy,żeby poczuć satysfakcję. Musimy widzieć w tym cel. Od 2015 konsekwentnie realizuje projekt: ,,Kolejny miesiąc- kolejny wyjazd”. Każda podróż niesie ze sobą odrywanie nowych miejsc, smaków. To spotykanie cudownych ludzi, ale także poznawanie siebie, pokonywanie barier. To też oszczędzanie pieniędzy i wybór priorytetów.
Ufam, że w 2017 uda mi się realizować wszystkie plany. Będą to wyjazdy dokładnie zaplanowane, ale nie wykluczam także tych spontanicznych.
Głównym celem jest wyjazd do Malagi, miasta,w którym spędziłam sześć, najcudowniejszych miesięcy w swoim życiu. To miasto, w którym poznałam wspaniałych ludzi z całego świata. Czas tam spędzony wspominam wyjątkowo, ponieważ nauczyłam się (między innymi), że jeśli nasze zdolności językowe zawodzą,to pozostaje nam … uśmiech. Dzisiaj wiem, że działa on cuda, a przecież wszyscy ludzie uśmiechają się w tym samym języku.
Mam duszę Włóczykija, uwielbiam podróże, za każdym razem wracam do domu odmieniona. Wiem, że jeszcze nie jedno miejsce mnie zachwyci, być może będą to piękniejsze miasta od tych, widzianych w Andaluzji… Jednak jestem też tak samo przekonana,że moje serce na zawsze pozostało na południ Hiszpanii.
Malaga to miasto, do którego zawsze będę wracała z ogromnym sentymentem. I nawet nie chodzi o fakt, że słońce świeci tam przez 300 dni w roku, a dla ludzi tam żyjących największy problem to wybór porannej kawy (a w Maladze jest w czym wybierać,bo mamy ich aż 9 rodzajów!). To miasto jest dla mnie synonimem wiary w siebie, pokonywania własnych barier, lekcją otwartości i czerpania radości z każdego łyka kawy… 🙂
Książki, które z przyjemnością przeczytam to ,,Pejzaż bez kolców” lub ,,Mężczyzna w chwili, w której zostaje sam”.
Małgorzata
W 2017 jadę do Korei Południowej. Po raz trzeci, wydawało by się nic takiego. Wprost przeciwnie. To dla mnie duże wyzwanie, pierwsy raz saaaama!!! Prawie nie znam angielskiego, poza podstawowymii słowami, próbuję się uczyć ale że jestem po 40 ciężko mi idzie. Koreański to tylko dziękuję, dzień dobry, przepraszam. TaK bardzo zafascynował mnie ten kraj a najbardziej ludzie. Mam dużo obaw jak sobie poradzę ale przecież to cywilizowany kraj, mamy XXI wiek …………Po perypetiach życiowych znalazłam swoja pasję, zakochałam się w Azji i robię wszystko by znależć środki na wyjazdy. Mam nadzieję że zwiedzę w najbliższych latach Wietnam, Kambodżę, Chiny a później ręsztę Azji. Bardzo ciekawi mnie pierwsza książka.
Sylwia_b
Podróż marzeń- Peru. Nie będę rozpisywać się na temat tego, dlaczego właśnie Peru i jak chciałabym, aby wyglądała, ta niezwykła podróż życia, bo jest niemożliwa do odbycia w 2017r. W ostatnim czasie współpracując z wolontariuszami z całego świata uświadomiłam sobie jak wiele daje mi czerpanie z RÓŻNORODNOŚCI- taką właśnie podróż chciałabym odbyć w 2017r.
Być może zamknie się ona w granicach Polski, bardzo prawdopodobne, że wykroczy poza granicę. Najważniejsze jest dla mnie poznawanie nowych ludzi, ich poglądów na róznorodne sprawy, śmianie się z nimi do rana, wspólne spędzanie czasu , śpiewanie regionalnych piosenek, nauczenie się 'dzień dobry, miłego dnia' po np. Grecku, zobacznie nowych obrazów i zapamiętanie ich na zawsze. Każdy ludzki uśmiech, każdy miły gest dodaje mnóstwo energii do działania. Sama chcę dawać od siebie jak najwięcej takiej energii innym 🙂 To, co przy okazji całej podróży się wydarzy to lot paralotnią- wymarzony, wyczekany- jednak ciągle strach odkładał to na póniej. Dzięki niezwykłym ludziom z całego świata, których mam okazję ciągle poznawać zrozumiałam, że nie ma rzeczy niemożliwych, że nigdy nie będzie odpowiedniego momentu, że czas i tak upłynie i lepiej cieszyć się wspaniałymi wspomnieniami, niż ciągle żyć marzeniami. Ktoś mądry powiedział słowa, z którymi w zupełności się utożsamiam- " Nie gaś swoich marzeń w popielniczce rzeczywistości.Nie pozwól by zmieniły się w popiół lub uleciały z dymem.Zgasły jak zduszony ogarek papierosa.
Pozwól,aby rozwinęły skrzydła i miały szansę na spełnienie. "
Wobec czego daję się ponieśc sile wiatru tam, gdzie obiecuję sobie – przeżyję pierwszą tak różnorodną podróż w życiu. Chciałabym dostać książkę pt. "Mężczyzna w chwili, gdy zostaje sam" bo najbardziej utożsamiam się z nią czytając opis 🙂
Weekendowi
Cześć Sylwia,
Wysłaliśmy Ci maila z gratulacjami, bo jesteś jedną z osób, która wygrała nasz konkurs.
I… wciąż czekamy na Twoją odpowiedź. Jeśli to czytaz, daj nam proszę znać do poniedziałku wieczór. W przeciwnym razie wybierzemy kolejną osobę, której podarujemy książkę.
Pozdrawiamy,
Mariusz & Iza
Staszek
Ulala. Ale mi się tekst rozjechał. Jakbym wiedział, to by bym pisał bezpośrednio w okienku.
Mam nadzieję, że wypowiedź jest (jako tako) czytelna 🙂
Pozdrawiam,
Staszek
Staszek
Scenka rodzajowa.
– Kochanie, mogłabyś zmienić kanał? Za chwilę zaczyna się mecz…
– Daj mi spokój ze swoją kopaniną. Zaznajamiam się z leniwcami.
– Z leniwcami? Czy to jakaś przenośnia?!
– Żadna przenośnia. Oglądam program o rezerwacie dla tych przesłodkich zwierzaków.
– A długo jeszcze….
– DŁUGO!
– Aha, przepraszam, że spytałem.. i że w ogóle oddycham..
– Mówiłeś COŚ?
– Ja? Nie! Tak tylko do siebie… To gdzie jest ten rezerwat?
– Sloth Sanctuary. Na wybrzeżu bajowej Kostaryki.
– Nie podoba mi się ten błysk w Twoich oczach. Ostatnio jak taki widziałem to wylądowałem na Wyspach Owczych! Wiatr mało nie zdarł mi skóry z twarzy.
– Patrzcie go, jaki delikatny! Pomyślałam, że w przyszłym roku moglibyśmy zaszaleć. Odwiedzić fascynujący kraj i zobaczyć leniwce. Popatrz tylko na ten uśmiech a la Mona Lisa!
– Zaraz, zaraz. Zgodziliśmy się przecież! Plaża, cisza i spokój. Mieliśmy spędzić wakacje na Korfu. Podróż śladami Geralda Durrella! „Moja rodzina i inne zwierzęta” to Twoja ulubiona książka!
– Moja?! Chyba TWOJA! Jak zwykle muszę robić to co Ty chcesz! Moje zdanie się liczy. Nic tylko Ty, Ty, Ty i TWOJE plany!!!
(odgłos szklanki roztrzaskującej się o ścianę)
– Ale…
– Żadne „ale”! Jesteś podły! A mogłam się związać ze Stefanem. On NA PEWNO zabrałby mnie na wymarzone wakacje!
– Tylko mi tu nie rzucaj w twarz Stefanem…
– Jesteś podły!
(szloch, więcej szlochu, jeszcze więcej szlochu)
– Kochanie, masz rację. Przepraszam! Polecimy na Kostarykę i odwiedzimy leniwce! Tylko już nie płacz.
– Nie potrzebuję twojej łaski…
– Ale ja marzę o Kostaryce! Zawsze marzyłem! To będzie wyprawa naszego życia!
(kurtyna)
Żegnaj Korfu, witaj Kostaryko. Wygląda na to, że w nadchodzącym roku czeka mnie wielogodzinny, uciążliwy lot z przesiadkami, żeby zobaczyć dziwaczne zwierzaki z wiecznie kpiącym uśmiechem przyklejonym do puszczka. Długą podróż uprzyjemniłaby mi lektura książki „Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat”. Ciekawe, czy jest w niej coś o leniwcach
Kalina
Od dziecka fascynuje mnie Afryka. Moim marzeniem jest udanie się do Tanzani. Właśnie dlatego najchętniej przeczytałabym książkę Anny Janowskiej "Monsun przychodzi dwa razy. Podróż szlakiem pieprzu przez Keralę, Oman i Zanzibar.". Mogę bez końca czytać o tanzanitach, ogromnych żółwiach, chlebowcach, trawie cytrynowej, Szlaku Kadzidła, Serengetti, Kilimandżaro… To właśnie ten szczyt chciałabym zdobyć. I tę książkę… 🙂 …wniosłaby trochę gorącego słońca w te coraz zimniejsze wieczory. Pozdrawiam serdecznie!
Podróżniczka
Gdy już po raz piąty oglądam film "Sekretne życie Waltera Mitty" zdaje sobie sprawę,że zdecydowanie za długo zwlekam z tą wyprawą. Przekładana z roku na rok, bo za mało czasu czy pieniędzy.
Film ten 3 lata temu zainspirował mnie do wyruszenia na autostopową wyprawę na Islandię. Pora wreszcie spełnić marzenia- zobaczyć maskonury (może cuda jednak się zdarzają…), wieloryby, zorzę polarną i wiele zapierających dech w piersiach miejsc.
2017 rok zdecydowanie będzie należeć do mnie. Na Islandii się nie skończy! W planach jeszcze jedna wyprawa. Wyprawa wgłąb siebie i swojej wiary. Wraz z bardzo bliską mi osobą wyruszę szlakiem św. Jakub do Santiago de Compostela. Trzymajcie kciuki!
Może szczeście mi dopiszę i starczy mi jeszcze wakacji na autostopowe zwiedzanie Hiszpanii…
Agata
W 2017 roku, kiedy tylko stopi się znienawidzony przeze mnie śnieg, wyruszę w podróż do Liechtensteinu, zaczepiając po drodze o Salzburg, Innsbruck i ten śmieszny bawarski zamek jak od Disney’a, którego nazwy nie mogę nigdy zapamiętać a nie chce mi się szukać w guglach. Po Liechtensteinie nie spodziewam się miękkich nóg, to bardziej dodanie nowego kraju do listy odwiedzonych i okazja do przypatrzenia się czemuś nietypowemu (no bo, przyznajmy, Liechtenstein nie jest typowym krajem). Jeśli przy okazji uda mi się zobaczyć tambylczego księcia, to oprócz kwadraciku „nowy kraj” odhaczę również kwadracik „nowy władca” (i ten drugi kwadracik nie będzie licznym odhaczonym kwadracikiem w swojej grupie kwadracików, no nie ukrywajmy).
A co do pozostałych punktów wycieczki, to Salzburg, wiadomo, mast-si, nagromadzenie piękna na metr kwadratowy prawie takie jak gdyby zaludnić pokój 5 m2 moimi dziesięcioma klonami. Czyli że naprawdę robi wrażenie. W Salzburgu chcę zobaczyć wszystko (tak, wszystko, po co się ograniczać), i nakupić sobie oryginalnych Mozartkugeln, które potem rozdam rodzinie, jakoże za pistacjami nie przepadam, a ciemną czekoladą gardzę. Innsbruck znam najmniej, więc nie wiem czego się spodziewać, ale kolega mówi, że powinno się odwiedzić, a ja jestem podatna na wpływy z zewnątrz. Wreszcie szalony zamek, wiadomo, ładnie się prezentuje na zdjęciach i robi wrażenie na znajomych, a o to przecież w podróżowaniu chodzi. A jeszcze na sam zakańczający koniec, jeśli starczy mi sił, czasu i fantazji, a zawsze mi starcza, to udam się do Sankt Gallen, bo nie byłam, i do Zurychu, gdzie byłam, ale nie w 2017. Po czym w spokoju i w pełni ukontentowana rozpocznę powrót do siebie, z wygraną w tym konkursie książką państwa Pilichów w torbie (niech też sobie pozwiedza; mam nadzieję, że nie wybrudzi się rozpuczczonymi MozartKugeln).
Gosia
W listopadzie tego roku pierwszy raz zorganizowałam od początku do końca dalsze wakacje – do Tajlandii. Była to spóźniona podróż poślubna (po niespełna dwóch latach). Wcześniej nie mieliśmy okazji, żeby gdzieś wyjechać, bo zawsze coś wypadało i były pilniejsze wydatki. Wyjazd okazał się strzałem w dziesiątkę i kilkutygodniowe przygotowania zaszczepiły bakcyla i zaostrzyły apetyt na więcej. Na kolejną większą wycieczkę musimy trochę poodkładać, pewnie znów będzie to przyszła jesień. Nie przeszkadza mi to jednak w planowaniu czegoś pomiędzy. Niespełna tydzień po powrocie z Tajlandii zaczęłam szukać nowego, bliższego kierunku – padło na Rumunię. W przeszukiwaniu czeluści internetów, aby się czegoś o Rumunii dodatkowego dowiedzieć, trafiłam do Was. Znalazłam tu dużo ciekawych i przydatnych informacji (obiad w La Placinte zaplanowany). Jest to bardzo łączony wyjazd -prezent dla mojego męża. O wyjeździe dowie się od Gwiazdora, a termin przypada na jego urodziny – 8 marca Dzień i nasz babski Dzień Kobiet (więc również sama sobie sprawiłam prezent ;)). Od podjęcia decyzji do zaplanowania całego wyjazdu minęły 3 dni. Najmilsze w tym wszystkim jest to, że to tajemnica jeszcze przez najbliższe 21 dni i trzeba owy pomysł skrywać i się nie wygadać (a to trudne!). Po powrocie pewnie siądę do planowania jesiennej podróży.
Zaciekawił mnie opis książki Anny Janowskiej i Sylwi Mróz (może jesienią padnie na Meksyk lub Zanzibar?).
Pozdrawiam!
Klajdzia
Mamy ośmiomiesięcznego synka Tobiasza, co prawda nie planowaliśmy jeszcze podróży na 2017 rok, ale na pewno będziemy chcieli pokazać temu Małemu Czlowiekowi piękno otaczającego świata, wspaniałe widoki i tym samym rozbudzić w nim chęć odkrywania tego co obce, nieznane. Mamy nadzieję zarazić go ciekawością podróżowania i baczną obserwacją otoczenia. Uwielbiam patrzeć jak jego oczy stają się wielkie i rozbłyskują tysiącami iskierek kiedy zobaczy coś czego do tej pory nie widział. Ma więc zadatki na prawdziwego odkrywcę.
Podobnie jak było u Państwa, odnośnie podróżowania w ciąży, syn zwiedzał z nami Włochy będąc malutką fasolką w brzuszku mamy. Zwiedzaliśmy wtedy piękną i słoneczną Toskanię. Niestety nie zobaczyliśmy wtedy Wenecji – jest to więc marzenie do zrealizowania!
Chciałabym przeczytać książkę Marii i Przemysława Plichów.
Kierunek-Marzenia
Plany, planami ale zobaczymy czy uda się zrealizować to śmiałe postanowienie 🙂 Sporo podróżowałam w ciągu ostatnich dwóch lat co bardzo mnie zmieniło i poszerzyło moje horyzonty, ale w tym roku wracając z miesięcznego stażu przyszła mi do głowy myśl, że warto było by zacząć oddawać dobroć jaką dostałam od przypadkowych ludzi, którzy okazali mi tyle pomocy i wywoływali uśmiech na mojej twarzy, sprawiając, że każda podróż była niesamowita i niezapomniana. Tak zrodził się pomysł wyjazdu do Argentyny. Chciała bym pojechać tam na miesiąc, aby pomagać ludziom w biednych dzielnicach Buenos Aires. Machina przygotowań już ruszyła. Nauka języka, przygotowanie merytoryczne, plan zebrania funduszy. Tak więc pomysł na rok 2017- Argentyna- Wolontariat – Później autostopowe zwiedzanie Ameryki Południowej.
Lena
Jaką ekscytującą podróż chciałabym odbyć w 2017 roku? Cóż, zależy, co rozumiemy przez słowo "ekscytujący" 🙂 Dla mnie najlepsze i najbardziej emocjonujące wyjazdy to takie, gdzie świetnie spędzam czas ze swoimi przyjaciółmi, kiedy godzinami chodzimy i zwiedzamy, kosztujemy lokalnych przysmaków i robimy sobie zabawne zdjęcia! W tamtym roku tak zwiedzaliśmy Barcelonę, w tym roku była przerwa, a na przyszły rok planujemy Lizbonę! Już nie mogę się doczekać, kiedy poczuję klimat tego miasta osobiście! A teraz, w te długie zimowe wieczory, z chęcią zagłębiłabym się w lekturę książki Marii i Przemysława Pilichów, żeby dowiedzieć się, jak moi rodacy odkrywali zakątki całego świata! Może to zainspiruje mnie do zaplanowania jeszcze jakiejś podróży w 2017? 🙂
Magdalena
Od kilku lat myślę o tym, by wybrać się szlakiem św. Jakuba, słynną Camino de Santiago. Rozmawiałam z ludźmi, którzy przeszli tę drogę i mówili, że odmieniła ich życie, że nikt nie pojawia się tam przypadkiem. Oglądałam filmy inspirowane wędrowcami, który niosą swój bagaż przez setki kilometrów. Czytałam książki, w których autorzy wielokrotnie podkreślają, że ważniejsza jest droga niż jej cel. W końcu nadszedł i mój czas i postanowiłam, że w 2017 zmobilizuję się, przełamię swoje lęki i również udam się muszelkowym szlakiem. Dlatego z przyjemnością przeczytałabym książkę Dominika Fórmanowicza, aby jeszcze bardziej umocnić się w tym postanowieniu i dowiedzieć się, jak autor poradził sobie w trasie i jakich ludzi poznał 🙂
Michał
"Cudze chwalicie, swego nie znacie" – ta myśl będzie towarzyszyć mnie i mojej lepszej połówce w 2017 roku. Niestety obowiązki zawodowe nie pozwalają nam na dalekie, zagraniczne eskapady, co nie znaczy, że podróże po Polsce nie mogą być eskcytujące. Dlatego też urlop 2017 upłynie pod znakiem pieszych wędrówek po szlakach Gór Sowich i odkrywania tajemnic Dolnego Śląska. Planujemy bardzo aktywnie spędzić ten czas, ponieważ na mapie naszej wędrówki znalazło się wiele atrakcji m.in. wspinaczka po najwyższej w Polsce (65 metrów wysokości!) ściance wspinaczkowej w Nowej Rudzie Słupcu oraz 16 kilometrowy spacer Przełęczą Woliborską, przez Wielką i Małą Sowę, aż do Walimia. Góry Sowie oraz Dolny Śląsk to również nieprzebrane dziedzictwo skarbów historii: przepiękny kościół pw. Przemienienia Pańskiego we wsi Lutomia, pałac w Jedlince, zapora wodna w Lubachowie, Muzeum Górnictwa Podziemnego w Nowej Rudzie, drewniany kościółek Matki Boskiej Śnieżnej w Sierpnicy, zamek Książ, zabytki Bielawy i Świdnicy, a nade wszystki tajemniczy, owiany grozą kompleks "Riese" (Olbrzym). Kto wie, może to właśnie nam uda znaleźć Złoty Pociąg? 🙂 A zatem plecaki na grzbiet, namiot do pokrowca i na szlak! A ostatniego dnia włóczęgi, kiedy zatrzymamy się odpocząć nad zbiornikiem "Sudety" wyciągniemy "Pejzaż bez kolców" Sylwii Mróz, macie na to moje słowo.
Adrianna
Może to zabrzmi dość abstrakcyjnie, ale… jesienią 2017 roku planuję podróż do Australii, by wraz z moją drużyną wziąć udział w najbardziej prestiżowym wyścigu bolidów napędzanych energią słoneczną na świecie! Właściwie powinnam napisać, że wiosną 😉 Grupa szalonych studentów, pojazd na słońce i ponad 3 tysiące kilometrów do przejechania – cały kontynent z północy na południe. Myślicie, że to niewykonalne? Dwa lata temu się udało, więc teraż może być tylko lepiej! 😀 Trzymajcie za nas kciuki!
Z książek do wygrania najbardziej ineresowałaby mnie pierwsza pozycja – "Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat".
Kajuta
A mnie się marzy Bałtyk… Tak, tak, nasze polskie morze… ALE, jest jedno ale. Otóż marzy mi się powrót NA morze – czyli rejs 🙂 Jestem, jakby to powiedzieć, żeglarką w zawieszeniu, przez wiele lat żeglowałam najpier szuwarowo-bagiennie (jak to się mówi), a potem morsko (Morze Bałtyckie, Północne, Śródziemne). Ale jednak ciągnie sówj do swego – kto raz połknął bakcyla żeglarstwa morskiego, ten już nigdy nie pozbędzie się go ze swego serca. A u mnie wygrywa jako cel wyprawy morskiej Bałtyk właśnie – najlepiej we wrześniu, zanim jeszcze sztormy zaczynają jesiennie grasować, ale kiedy morze jest piękniejsze, niż kiedykolwiek. Te zachody, te wschody, które wynagradzają trudy wachty, a potem zawiajnie do koejnych portów – odpoczynek, zasłużony prysznic, zwiedzanie nowych miejsc, piwo w miejscowej knajpce… Trudno opisać, jakie emocje towarzyszą takiej przygodzie… nocne pływanie przy basku księżyca… ach. Wiem, piszę chaotycznie, lecz to rozmarzenie przeze mnie przemawia… Zatem Bałtyk, rejs, morska przygoda. A w każdy rejs zaberam książkę. A z powyższych wybrałabym "Wielkich polskich podróżników".
BasiaKaKli
Moim marzeniem w 2017 roku jest podróż do Autralii. Kraj ten zafascynował mnie dzięki programowi kulinarnemu Masterchef Australia. Chciałabym zobaczyć wspaniały region Barossy, przepiękne krajobrazy, winnice oraz poznać tamtejszą kuchnię.
Magda
Miłości do podróżowania nauczyli mnie moi rodzice, rozpoczynając odkrywanie świata z nami od najmniejszych zakątków w Polsce. Właśnie podczas wspólnych wyjazdów zorientowałam się jak magiczny potrafi być nasz kraj. Z biegiem lat pragnęłam zobaczyć coraz więcej, poznać inne kultury. Jako studentka pracowałam (i pracuje nadal) w różnych miejscach, naturalnie większość zarobionych pieniędzy wydałam na podróże do Turcji, na Kretę, Rodos, do Londynu itd. Jednak Europa mi nie wystarcza 😉 Od lat marze o zwiedzeniu Karaibów. Największe zainteresowanie budzi we mnie dzikość Meksykańczyków oraz temperament Kubańczyków. Dlatego bardzo ucieszyłam się, że jedną z książek do wygrania jest pozycja dotycząca jednego z tych krajów – Pejzaż bez kolców, pani Sylwii Mróz. Z pewnością po przeczytaniu jej, jeszcze bardziej nakręcę się na szaloną podróż do Meksyku 🙂 Już słyszę język hiszpański w tle, hałas stolicy- miasto Meksyk, palące słońce, czuję świeży wyciskany sok z pomarańczy i tę muzykę….Pozdrawiam wszystkich zapalonych podróżników, widzimy się w Świecie !
Anna
Po bogatym we wrażenia roku 2016 (Kanada, Chile, Boliwia, Peru, Portugalia) i nie mniej ekscytujących, choć bliższych – autostopowo, namiotowo, trekkingowo – latach ubiegłych rok 2017 szykuje się… zupełnie inaczej. W lutym nie tylko ja zacznę nową podróż, ale przede wszystkim maluch, który fika teraz na lewo i na prawo w moim brzuchu. Dlatego plany pewnie się jeszcze zweryfikują same, ale na razie myślimy o spędzeniu września w polskich górach z chustą albo nosidełkiem. Główny cel to Bieszczady, chociaż tak naprawdę ważniejsze jest, żeby iść we trójkę i cieszyć się spacerami. Bartek w brzuchu trochę szczytów już schodził, ale warto, żeby je zaczął poznawać od drugiej strony.
A lekturą dodatkową będą (już są) książki o Chinach. Tyle tylko, że to już plan na rok 2018.
Najbardziej kusi Pejzaż bez kolców, zwłaszcza w perspektywie najbliższych dwóch miesięcy, które spędzę, czekając na malucha w domu. Ale tak naprawdę każda z podanych książek wydaje się interesująca.
Monika
Na początku roku planuję wspólnie z narzeczonym weekendowy wyjazd do Świeradowa-Zdroju. To przepiękne malutkie miasteczko w województwie podkarpackim, w okolicach Jeleniej Góry, w Karpaczu. Planuję niespodziankę urodzionową i moc atrakcji, tzn. długie spacery po okolicy, zwiedzanie lokalnych knajpek, grzane wino w knajpie z widokiem na góry, zjazd kolejką górską, pyszne kolację przy świecach. Zaletą tej miejscowości sa przepiękne trasy rowerowe i narciarskie. W sezonie wiosna – lato wycieczki rowerowe są wśród turystów na porządku zimną, zas w sezonie jesień – zima bardzo dużą popularnością cieszą się wyciągi narciarskie z niesamowitymi widokami na góry Izerskie. Spokój, relaks, zbieranie pozytywnych wrażeń i delektowanie się chwilą będzie głównym mottem tego wyjazdu.
Ksiązkę o którą bardzo bym prosiła to:Pejzaż bez kolców lub Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Marta
W 2017 roku spełniam swoje marzenia i lecę na Islandię!! Ten kierunek podróży marzył mi się od około 2 lat więc radość jest ogromna:) wpadłam na Wasz blog szukając informacji właśnie na temat Islandii – są pomocne wiec na pewno przydadzą się podczas podróży. Najbardziej zafascynował mnie wpis o rejsach na wieloryby – to musi być coś niesamowitego !! Zostało jeszcze tylko 9 miesięcy – w sam raz żeby przeczytać książkę z pozycji 1 lub … 😉
Pozdrawiam Marta Ef
Joaśka
W momencie, gdy ktoś prosi mnie o wskazanie jednego miejsca, w które chcę dotrzeć, to mam poczucie, że "to trudne dla mnie zadanie", gdyż zawsze mam trudność z wybraniem jednego miejsca (jest ich zawsze więcej), bo lubię odkrywać nowe przestrzenie, czasem wracać do już znanych – lubię się po prostu przemieszczać, być w ruchu, poznawać, zwiedzać.
Od pewnego czasu "chodzą" po mojej głowie: Sri Lanka, Indonezja, Iran. Mam nadzieję, że jedno z tych państw znajdzie się wśród moich większych wypraw w najbliższym czasie. Co prawda, nie jestem pewna, czy przez życiowe zmiany "większa" wyprawa nastąpi w 2017 roku. Raczej odbędzie się ona w 2018 roku. Jednak jest pewne, że najbliższy rok przyniesie kilka podróży w bliskie rejony/regiony.
Niewątpliwie chciałabym wrócić na Podlasie – już tam byłam, tyle że głównie w Hajnówce, Białowieży i Białowieskim Parku Narodowym. W 2017 roku zapewne ponownie odwiedzę Białowieżę. Wedle mnie jest ona warta dokładniejszej eksploracji, po prostu "pobycia" w niej, oraz BPN, choć tym razem chciałabym zajrzeć do białoruskiej części tego parku.
Poza tym chcę też zobaczyć Krainę Otwartych Okiennic, czyli wsie: Trześcianka, Puchły i Soce. Leżą one w dolinie Narwi koło Hajnówki. W tych miejscowościach natura idealnie komponuje się z kulturą (zresztą Podlasie to w ogóle przestrzeń, gdzie natura i kultura przepięknie się przenikają), czyli z drewnianymi domami zdobionymi w sposób podobny do tego, jak robi się to w rosyjskim budownictwie ludowym. Chciałabym też zobaczyć cerkiew w Puchałach. Ponadto będąc w tamtej okolicy planuję dojechać do miejscowości: Odrynki, gdzie jest pustelnia – Skit Świętych Antoniego i Teodozjusza Kijowsko-Pieczarskich, oraz do Saki, gdzie znajduje się Monaster św. Dymitra Sołuńskiego.
Bedąc w tamtej okolicy biorę też pod uwagę, że dojadę do Narwiańskiego Parku Narodowego, by zobaczyć rozlewiska Narwii.
Poza tym z przyjemnością i sentymentem usłyszę cudownie dla mnie brzmiącą gwarę mieszkańców, zawierającą elementy ukraińskie i białoruskie.
Sylwia Mróz napisała książkę o historii, kuchni, sztuce, religii i obyczajach panujących w Meksyku. Ja zaś chciałabym, aby właśnie tymi elementami kultury, które wymienia się w kontekście "Pejzażu bez kolców" była przesiąknięta moja podróż na Podlasie – region różnorodny kulturowo, religijnie i przyrodniczo. A co za tym idzie, wskazuję, że chciałabym otrzymać od świętego Mikołaja/Gwiazdora/Dziadka Mroza* właśnie tę książkę.
* Mam nadzieję, że któryś z nich do mnie przyjdzie…. Ekhm.
Ania
W 2017 marzy mi się podróż marzy mi się podróż do Ameryki Poludniowej. Do tej pory zwiedzałam głównie Azję ale moim marzeniem jest odwiedzenie Wenezueli, Peru i Argentyny. Chcę zobaczyć przepiękne wodospady, Andy, wspiąć się na Machu Picchu, pomieszkać w Bueanos Aires i przepłynąć się rzeką Orinoko 🙂 Najbardziej chciałabym przeczytać – Pejzaż bez kolców 🙂