-
Barcelona to nie raj na ziemi. Podróż poślubna z piekła rodem [Część 2]
W poprzednim wpisie o mieście Gaudiego i Pepa Guardioli widzieliście, jak łatwo gubię wątek i wpadam w dygresje. Dlatego dzisiaj obiecuję, że postaram się trzymać poziom i opisywać możliwie najbarwniej naszą podróż. Wróćmy więc do Barcelony, Albo może lepiej za chwilę… Przez większość zeszłorocznych wakacji wszelkiej maści mniej i bardziej moralne autorytety przekonywały, że nic tak nie wyleczyło Polaków z ich kompleksów i poczucia prowincjonalności jak Euro 2012. Że daliśmy radę, kibicom z zagranicy się podobało, że nie było obciachu (poza polsko-rosyjskimi bójkami, no ale wiadomo, że jak się Polak i Rusek napiją, to bywają czasem nazbyt wyrywni) ani szczególnych organizacyjnych fuszerek. W tym samym tonie wypowiadały się media, hurtowo…