
19 rzeczy, które zaskoczą Was w Korei Południowej
Pierwsze wrażenie związane z wizytą w Seulu jest jak najbardziej pozytywne, ale też zaskakujące. Różnice kulturowe są jednak bardzo duże – i to nie tylko takie „klasyczne” między Europą i Azją. Seul wyróżnia się nawet na tle Azji, co sprawia, że jeszcze bardziej chce się eksplorować to miasto. Co zaskoczyło nas najbardziej?
Pewnie już słyszeliście, że LOT 17 października otworzył swoje nowe połączenie na trasie Warszawa – Seul. Dobrze słyszeć, że podróżowanie w tak nietypowe miejsca, jak Korea Południowa staje się coraz prostsze i przyjemniejsze. W końcu to, co nieznane przyciąga najbardziej, ale równie mocno przeraża. Co trzeba wiedzieć o tak odległej geograficznie i kulturowo części świata?
Przed Wami 19 zaskakujących faktów o Korei Południowej uzupełnionych praktycznymi wskazówkami i konkretnymi informacjami, które Was zaskoczą.
1. Porządek i spokój na ulicach
Największym zaskoczeniem przy okazji pierwszej wizyty w Seulu jest to, że choć miasto jest ogromne – liczy ponad 10 mln mieszkańców – to jednak jest ono w miarę spokojne. W ciągu dnia w centrum nie ma tłumów, ludzie nie wyglądają jakby gdziekolwiek się spieszyli. Podobnie jest nocą – oczywiście, ludzi kręci się tutaj sporo, ale nie ma dzikich tłumów, jakich można by się spodziewać. Gdzie są ci wszyscy ludzie? Być może w…
2. Wieczne korki
…swoich samochodach. W samym Seulu zarejestrowanych jest ponad 3 miliony samochodów osobowych, a przecież nie wliczamy do tej liczby motocykli czy aut z okolicznych miast, których właściciele dojeżdżają tu do pracy. W szczycie ruch jest tak duży, że narzekający na korki w Warszawie mogliby widząc je śmiało skonstatować, że nigdy nie widzieli prawdziwego korka. Nawet w nocy na ulicach centrum ruch jest jak, nie przymierzając, na przysłowiowej Marszałkowskiej.
3. Sen jest dla słabych
A może zamiast w samochodach Koreańczycy po prostu są w pracy? Z danych statystycznych wynika, że przeciętny Koreańczyk to pracoholik pracujący 55 godzin w tygodniu. Dodatkowo Seulczycy najwyraźniej cierpią na bezsenność – w niechlubnym rankingu największych miast świata, których mieszkańcy sypiają najmniej, Seul zajął pierwsze miejsce ex-aequo z Tokio. Mieszkańcy obu tych miast sypiają średnio po 6 godzin dziennie.
4. Wolni od nałogów
Koreańczycy to bardzo mili ludzie. A także uporządkowani i zdyscyplinowani. Widać to choćby po bardzo czystych ulicach. Mimo tego, że w mieście praktycznie nie ma koszy na śmieci! Obie te rzeczy da się oczywiście banalnie prosto wyjaśnić. W Seulu obowiązuje całkowity zakaz palenia w miejscach publicznych pod bezwzględną karą mandatu w wysokości 100 dolarów. Ale nie ma powodu jej egzekwować, bo Koreańczycy zwyczajnie nie palą, a jeśli już znajdą się jacyś odszczepieńcy, to mają dla siebie specjalne małe budki w centrum miasta (które pewnie da się policzyć na palcach jednej ręki), przypominające kubiki na lotniskach. Ze śmieciami jest jeszcze ciekawiej – Koreańczycy przykładają ogromną wagę do segregacji śmieci. Do tego stopnia, że gdy po zjedzeniu kanapki lub wypiciu kawy na mieście zostanie im opakowanie, to…pakują je do torby i zanoszą do domu, gdzie wrzucają do odpowiedniego pojemnika. Naprawdę!
5. Jak kawa, to tylko ze Starbucksa
Z drugiej strony – po pobieżnej i ogólnej obserwacji życia w Seulu można w skrócie podsumować, że to hmm…dość zamerykanizowane społeczeństwo. Nie zrozumcie mnie źle – Koreańczycy świetnie konserwują swoje tradycje, ale z drugiej strony, ze wszystkich stron biją w nas te wszystkie symptomy globalizacji: neony, globalne marki, komercja, język angielski. Czy to źle? Trudno powiedzieć…
6. Różnorodność smaków
Niestety jedzenie nie należy do najtańszych – kociołek zupy rybnej w knajpie (oddajmy sprawiedliwość, że bardzo pysznej), taki powiedzmy dla 2 osób, może kosztować w przeliczeniu na nasze ok. 150 złotych. Z drugiej strony – bardzo rozwinięty i popularny wśród miejscowych jest street food. Na improwizowanych stoiskach znajdziecie krewetki, kiełbaski, owoce morza, deep-frajowane słodkości, a nawet smażone jedwabniki (dość dobre, naprawdę!), którymi zajadają się miejscowi.
7. Wysokie ceny
À propos cen, weźmy na warsztat jeden z flagowych suwenirów dla pań. Słynny eliksir młodości, czyli krem ze ślimaka. W najtańszej wersji (a drogerii obszedłem sporo) udało się wyhaczyć promocję: Dwa opakowania za 58000 wonów, czyli ok. 240 złotych. Tanio? No nie bardzo.
8. A może jednak nie?
Acz z drugiej strony być może jest to zły przykład, a ja jestem ignorantem. Zostałem bowiem pouczony, że 120 zł za opakowanie kremu to nie jest jakaś mocno wygórowana cena, nawet w Polsce.
9. Kilkusetkilometrowe metro
Na szczęście nie wszystko jest drogie, bo relatywnie tanio i sprawnie można się poruszać transportem publicznym. Weźmy choćby metro, które ma 9 linii i obsługuje wszystkie najważniejsze punkty miasta. Cena normalnego biletu to 1350 wonów, czyli 4,7 złotego. Nie ma dramatu, prawda? A koszty przejazdu mogą nawet spaść, jeśli kupimy specjalną kartę na wielokrotne przejazdy. System komunikacji w Seulu jest w ogóle dość sprawny (nie licząc korków), a metro działa od 5.30 do północy.
Znamy już szacowany koszt poruszanie się po mieście, a jaka jest cena samego lotu do Seulu?
10. Najśmieszniejszy zawód świata
Nie zapominaj jednak, że to zatłoczona Azja i w Seulu tak jak w Pekinie w godzinach szczytu na niektórych stacjach pracują specjalni upychacze, których celem jest wpychanie jak największej liczby pasażerów do już i tak zapchanych wagonów. Tak, zanim będziesz podróżować metrem w szczycie, dwa razy się zastanów…
11. Tanie taksówki
…i pomyśl, że być może warto wziąć taksówkę. Taksówki są w Seulu naprawdę tanie. Opłata za „trzaśnięcie” drzwiami to 3000 wonów (ok. 10 zł), w której skład wchodzą też pierwsze 2 kilometry jazdy. Potem licznik bije co 142 metry, doliczając 100 wonów (30 groszy). Oznacza to, że stawka wynosi niecałe 4 zł za półtora kilometra! Opcja taksówki jest szczególnie warta rozważenia, gdy macie już upatrzony cel podróży i jedziecie większą grupą, w kilka osób.
12. Czerń, to luksus
Wybierając taksówkę pamiętajcie jednak, żeby unikać tych koloru czarnego. To bardziej luksusowa wersja limuzyn, gdzie stawki za przejazd są liczone podwójnie.
13. Nocne targowisko
Jak przystało na metropolię, w Seulu coś dla siebie znajdą nocne marki. I nie chodzi tu wcale o ofertę pubowo-barową (piwko drogie, bardzo drogie), ale np. nocne zakupy na targach. Dwa najbardziej znane nocne markety to Namdaemun Market (otwarty od 11 do 3 nad ranem) i przede wszystkim Dongdaemun Market (czynny do 5 rano). To świetne miejsce na zakupy lub późną kolację – pełne dziesiątek straganów i stanowisk, na których można kupić praktycznie wszystko.
14. Niezbyt towarzyski sąsiad
Niestety, musimy zweryfikować informację na temat wycieczki do strefy DMZ na granicę z Koreą Północną. Jeśli chcemy spędzić w Seulu tylko kilka dni i chcemy zobaczyć słynną Joint Security Area, czyli pokój konferencyjny i słynne miejsce, gdzie żołnierze z Południa i Północą stoją zwróceni do siebie praktycznie twarzą w twarz, musimy koniecznie zarezerwować wycieczkę przez Internet z przynajmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem. Z dnia na dzień można za to bez problemu zarezerwować półdniową wyprawę (w godz. 8-14.30 lub 11-18), która jest raczej objazdówką po granicy i nie obejmuje JSA. Cena takiej wyprawy to 46000 wonów (ok. 140 PLN). Czy warto? Sprawdzimy. No dobrze, jak na początek wystarczy praktycznych informacji. Teraz czas na ciekawostki z miejsca, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę.
15. Miłość kosztuje
Weźmy choćby ten wspaniały amerykański zwyczaj Walentynek. W Korei też się je obchodzi, ale nie tak jak myślicie – tego dnia dziewczyny muszą dać swoim partnerom jakiś fajny prezent jako dowód miłości. Słabo? Drogie panie, nie tylko się nie martwcie, ale też nie żałujcie grosza, bo okazja do rewanżu przyjdzie już za miesiąc. 14 marca role się odwracają i prezenty paniom kupują panowie. I to nie byle jakie prezenty – tradycyjnie w Korei przyjęło się, że podarek dla damy naszego serca powinien wart być przynajmniej 3 razy tyle, ile kobieta wydała na prezent dla swojego faceta.
16. W pogoni za pięknem
Koreańczycy dbają o swój wygląd. I to przesadnie – w Korei jest najwięcej operacji plastycznych na świecie. Szacuje się, że co piąta lub nawet co trzecia mieszkanka Seulu przeszła jakiś zabieg upiększający.
17. Nowe granice męskości
Ale panowie wcale nie są lepsi, bo uwielbiają kosmetyki i makijaż. Euromonitor International, firma badająca światowe rynki, oszacowała że mężczyźni w Korei wydają rocznie na kosmetyki ponad 900 mln USD, a co piąty mężczyzna regularnie robi sobie makijaż.
18. Słowianie wśród Azjatów
Choć w Seulu i innych największych miastach panuje całkowity zakaz palenia w miejscach publicznych, picie alkoholu jest absolutnie dozwolone. Na przykład ryżowego Jinro Soju, który jest rzekomo najlepiej sprzedającym się alkoholem na świecie.
19. Otyłość to rzadkość
Ale przy tym bardzo dbają o zdrowe odżywianie i dobre prowadzenie się. Według danych OECD tylko 3,2 proc. mieszkańców Korei ma nadwagę – to jeden z niższych współczynników na świecie.
Ciekawostek dotyczących Seulu, jak i całej Korei Południowej jest wiele. My przedstawiliśmy tylko kilka z nich. To co, może czas zweryfikować je z rzeczywistością? Widzimy się w samolocie?
PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
Tekst powstał we współpracy z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT.


47 komentarzy
Detox
Koreańczycy palą papierosy nawet ja jako palacz czasami miałem problem dostać się do miejsc wyznaczonych dla palących. Często tez się zdarzają ze pała w miejscach nie dozwolonych i to jest normalne. Seul jest czysty między 5 rano jak wszystkie służby sprzątające zaczynaj sprzątać do godziny 18 może 19 i wtedy jest brudno tam gdzie ja mieszkałem mogłem wynieść śmieci i postawić na ulicy między 21 a 5 rano później grozi mandat. I to na tyle z mojej strony gdyż nie będę urozmaical tego bloga moimi spostrzezeniami w każdym razie z większością rzeczy się nie zgadzam ale to moje prywatne refleksjie 🙂
ja i tyle w temacie
rozbawil mnie fragment o tym, ze Koreanczycy nie pala papierosow hahaha nawet nie skomentuje. nie wiem gdzie autor tekstu byl, ale chyba chodzil z zamknietymi oczami hahaha masakra.
ja
Rozmuniem, że są to Twoje obserwacje, ale wiele z nich nijak się ma do rzeczywistości.
Koreańczycy, faceci, kurzą jak smoki. Codziennie widuję kolesi, którzy palą na ulicy tuż obok znaku zakazu palenia. Co tu więcej dodać?
Czysto? Zależy o jakiej porze dnia i gdzie. Koreańczycy mają w zwyczaju odstawianie pustych butelek, kartoników itd na parapetach, na gzymsach, gdzie tylko jej trochę miejsca, fakt, bo koszów na śmieci mało albo w ogóle brak.
Warto się choć raz wybrać na Hongdae and Sincheon w sobote albo niedzielę rano i zobaczyć te "czyste ulice".
Fakt, że służby komunalne szybko się z tym poweekendowym syfem rozprawiają.
Co do cen za kremy ze ślimaków, trzeba wiedzieć gdzie szukać. Tyle w temacie.
Bydle
Nie wiem kto pisze te posty ale zdaje się że nie ma pojęcia o Korei. Brak nałogów? Czyste ulice? Polecam wystawić nos dalej niż za centrum Seulu.
Polak
Witam. Na początku powiem, że artykuł ten naprawdę mi się spodobał. Jestem obecnie w trakcie planowania pierwszego wyjazdu do Korei Południowej i na innych stronach podane są inne informacje, niż tutaj. Jedną z nich, jeśli dobrze to zrozumiałem, że to, że język angielski jest dość prosty do spotkania w mieście. Inna zaś strona dla podróżników informuje, że w Korei mieszkańcy zwracają dużą uwagę na swój język i bardzo mało osób posługuje się angielskim. Nawet w urzędach, czy u lekarzy trudni kogoś spotkać, kto posługuje się tym językiem. Jak ty to odczułeś będąc w Seulu?
Pingback:
Monika
Linii metra jest nie 9, a 18 (9 jest numerowanych, a 9 ma nazwy jak np. Bundang:) ) Mieszkałam pół roku więc mogę śmiało powiedzieć, że z cenami za jedzenie trochę przeginka – da się zjeść normalnie w knajpie, za <20zł/os. No i ceny kosmetyków też są zdecydowanie niższe. Z paleniem bywa różnie – kobiety raczej nie palą, faceci wręcz przeciwnie – jak smoki. 😀
dzikikucyk.com
z tą amerykanizacją to rzecz oczywista (historia powojenna), podobno niezwykle popularny jest tam baseball 😉 a w operacjach plastycznyh myślałam (tak, jak zapewne większośc), że przodują kraje ameryki łacińskiej, a tu proszę.
nmarcell
A jeśli chodzi o palenie to palu i to dużo, przynajmniej moi znajomi. Picie to jest coś na porządku dziennym jak również nocne siedzenie w knajpach. Ludzie są bardzo mili. Czystość na ulicach to trochę przesada bo wieczorem śmieci na ulicach jest pełno. Zawsze mnie irytuje brak koszy i noszenie śmieci ze sobą. Fajne jest to, że łatwo się z nimi dogadać nawet jak nie mamy wspólnego języka. Wyciągają telefon i tłumacza i pomagają.
nmarcell
Jestem w Korei systematycznie i stwierdzam, że ta publikacja jest nieprecyzyjna. Kremy za ślimaka można w promocjach kupić nawet za 10tysi (na bazarze (a w zasadzie dzielnicy) z kosmetykami) no ale regularna cena to przeważnie ponad 50tysi do 500tysi. Jedzenie jest pyszne i tanie, przeważnie płacę max od 4000 do 10000 wonów. No jeśli chodzi o taxi to naprawdę tanio. Hotele też tanie na bookingu moża zarezerwować spanie od 70zł za noc. Należy w podsumowaniu napisać, że ceny są zbliżone do polskich i naprawdęjest tam fajnie i ja polecam.
weekendowi
Dzięki za komentarz. Też chcielibyśmy częściej się tam pojawiać i poznać dogłębniej kraj. Pozdrawiamy
czanki
spokój na ulicach? chyba przechadzając się pomiędzy szalonymi motocyklistami dowożącymi żarcie, pijanymi koreańczykami i każdym jednym z nosem w telefonie i chodzącym zygzakiem…
a wolność od nałogów? firma produkująca soju (popularne praktycznie tylko wśród koreańczyków) jest największym producentem mocnych alkoholi na świecie. po niej, bodajże dopiero smirnoff. zresztą nie ma to znaczenia. piją wszędzie i do wszystkiego. codzień. są dania, które nawet z nazwy mają w sobie alko. są dania zwyczajowo pite z alko. a fajki? do niedawna tanioszka i palili aż się kurzy. ostatnio ceny podskoczyły ponoć, nie jestem na bieżąco
a co Was może zaskoczyć? pruderia i seks wszędzie. ilość tanich moteli, gdzie zasłaniają rejestrację wielkie firany, po norebangi (karaoke) z dziewczynami do towarzystwa (nie, nie dziwkami, tylko takimi co poleją nomen omen wódki, pośpiewają itp), gdzie seks tematem tabu a burdele wszędzie. tylko trzeba wiedzieć jak wyglądają od ludzi tam mieszkających. no może poza dzielnicami gdzie kobiety są na wystawach sklepowych…
Weekendowi
O wolności bez nałogów nie pisałem, za to o sukcesie soju już tak.
Z tym paleniem to jest trochę tak, że w centrum BARDZO rzadko można zobaczyć kogokolwiek z fajką w ryju, odrobinę poza centrum już częściej, ale i tak rzadziej niż w Polsce.
Co do spokojniejszych ulic niż w Tokio, pozostaję przy swoim.
czanki
pytanie co to jest centrum w 24-milionowej metropolii… generalnie mają nawet gry alkoholowe związane zpal;eniem. np. husteczka, moczysz krawędzie dookoła kufla i robisz płaszczyznę na górze. kładzesz monetę. potem stopnowo papierosem się wypala dziurki, kto zrzuci monetę pije 🙂 głupia gra, bo długo czasu zanim człowiek się napije.
gry z soju też są spoko. zawijanie kapsla itp.
jakbyście chcieli znać szczegóły to pytać diego la boczek na fb 🙂
pozdrawiam
i keep up the good job.
ramble on, keep on keeping on, but most of all rock on 🙂
MAŁGORZATA
Byłam w Korei dwa razy i to ostatnio.Tylko z papierosami to przez łącznie 5 tygodni prawie nikogo nie widziałam z papierosem na ulicy, a byłam nie tylko w Seulu. Mieszkałam w domu u Koreańczyków ( i to nie jednych) ani razu nie widziałam ich "pijanych" tak jak Polsce. Może dlatego że soju nie ma tyle procent co u nas wódka. Szaleni motocykliści to raczej inna częśc Azji? Ja prawie w ogóle nie piję alkoholu, ale odwiedzxałam rózne miejsca poza nocnymi klubami. Może dlatego widziałam co innego. Fakt sa motele ale dlatego że przed ślubem większość mieszka z rodzicami i nie robi tego w domu (rozmawiałam na ten temat z Koreańzykami}. Seks? Nie widziałam żeby ktoś się całował publicznie. Takie uściski jak u nas ze znajomymi na porzegnanie w publicznych miejscach raczej nie są "popularne". Zastanawiam się w jakim kraju ty byłaś/byłeś bez urazy. Jeden kraj a tak odmienne spostrzeżenia? Pozdrawiam
MAŁGORZATA
Sory miało być "pożegnanie". Emocje wzieły górę 😉
toyotomi
Mało Pani widziała. Koreńczycy spożywają najwięcej alkoholu per capita na świecie. Wielu jest uzależnionych. Na ulicach śmieci i syf nie stanowią rzadkiego widoku. Z tym posłusznym noszeniem śmieci do domów to już przesada. Nie ma koszy więc rzucaja śmieci pod drzewa i słupy.
To, że nie widziała Pani całujacych się publicznie wcale nie jest wyznacznikiem. W Korei jako prostytutki pracuje około 1,5 milion Koreanek. Populacja całego kraju liczy ok. 50 mln. Odejmując mężczyzn i oraz nieodpowiednie kategorie wiekowe kobiet, otrzymamy dość ciekawe proporcje. O prostytucję może zachaczyć nawet co dziesiąta Koreanka.
Dominika
ceny są porównywalne z tymi w polsce, jak nie czasem niższe, a jeśli chodzi o taksówki to opłata początkowa to jedyne 1000 wonów (nieco ponad 3zł)…
Niwa Koki
Mieszkałem w Korei przez rok i również nie zgadzam się z cenami
Ann
Z tym paleniem to się nie zgodzę. Koreańczycy palą i to bardzo dużo. Praktycznie każdy idąc do armii prędzej czy później zacznie palić.
Co do kary za publiczne palenie to też nie do końca tak. Po prostu niegrzecznym jest palić publicznie, a już wogóle iść z papierosem po ulicy jest niedopuszczalne. Dlatego panowie chcąc zapalić po prostu kryją się po kontach.
Ceny kosmetyków. Zbadałam trochę rynek koreański i np. ceny tych samych produktów u nas co tam są dwa razy mniejsze. A cena za maseczkę w płachcie tam 3zł u nas minimum 10 a w SEFORZE widziałam po 25 (i to nawet koreańskiej marki)
Zgłebiłam też tajemnice dlacego ulice są tak czyste mimo braku koszy na śmieci.
Co wieczór kazdy właściciel sklepu/restauracji sprzątał tudzież zamiatał okolice swojego lokalu. Do tego codziennie rano (udało mi się wyjść dwa razy z hostelu o godzinie 8~9) ulice są sprzątane i dokładnie zamiatane, a wszystkie kupy śmieci uzbierane dnia poprzedniego wyworzone.
Co do drogich posiłków trzeba wiedzieć, gdzie jeść. Raz najadłam się w 3 osoby za 10000 won w sumie.
Marta
240 zł za dwa słoiczli eliksiru młodości? Biorę bez zastanowienia 🙂
Azjatyckie klimaty uwielbiam, więc oczywiście i ten kierunek jest na liście 😉
weekendowi
Słoiczki jeszcze przed testami, ale sądząc po innych specyfikach będą dobrą inwestycją:) pozdrawiamy
Goma
Wszyscy znajomi Koreańczycy zazdrościli mi, że w Polsce jest tak czysto. Ja w Korei jeszcze nie byłam, ale od znajomych słyszałam, że śmieci walają się wszędzie.
Oli
Dokładnie, w Seulu sprzątają tak jak w Polsce przed Euro. Tylko dlatego, że jest to miasto reprezentujące Koreę i stolyca. Polecam wybrać się do jednych z mniejszych miast wieczorową/ nocną porą, na ziemi jest tyle śmieci, że trudno je obejść. Na głównych ulicach walają się ulotki burdeli, a wszystkie śmieci po produktach sklepów typu 7-eleven lądują zaraz obok wejścia. Trochę dziwnie, że zaraz obok tych hałd, babcia będzie sobi suszyć 고추 na chustce…
Z drugiej strony do rana jest to już posprzątane, ale proszę sobie nie mydlić oczu, że koreańczycy nie śmiecą : )
Pozdrawiam, trasa Busan/Pyeongtaek/Seul
Kara
Ciekawy post i praktycznie ze wszystkim się zgadzam (mieszkałam w Korei pół roku). Tylko co to nałogów mam zupełnie odmienne zdanie. Jeżeli chodzi o palenie to z moich doświadczeń powiem, że Koreańczycy palą na potęgę. A prznajmniej mężczyźni, kobiety faktycznie rzadziej można zobaczyć z papierosem, To samo tyczy się alkoholu – niezależnie od dnia tygodnia sul-jip'y są pełne. Inna sprawa, że alkohol jest znacznie słabszy, a większość ludzi "po spożyciu" grzecznie trafia do domu, więc na ulicy naprawdę rzadko widzi się kogoś mocno pijanego. Niemniej jednak, kultura picia jest bardzo głęboko zakorzeniona, a firmowe wyjście na miasto to wręcz obowiązek
A poza tym jest to kraj cudowny, zupełnie odminny od naszego, ciekawy, ale i trudny do życia.
weekendowi
Może to wychodzi po dłuższym obcowaniu z Koreańczykami. Dzięki za komentarz. Pozdrawiamy
Weekendowi
No właśnie. Myśmy zahaczyli tylko o Seul. I fakt, poza ścisłym centrum nie jest już kolorowo (choć też nie zgodę się, że jest jakiś wyjątkowy syf. Ot, średnia ważona).
Pozdrawiamy 😉
Ada
A to nie jest tak, że kobiety po prostu palą w damskich ubikacjach, bo jest to bardzo źle widziane jak kobieta pali?
Jarek
!00% – racji. 3 dzień w Seulu i większość z tych zaskoczeń już mnie zaskoczyła. – Do listy dopisałbym jeszcze staruszków spragnionych rozmowy z obcokrajowcem. Trzy razy rozentuzjazmowani starsi ludzie próbowali nawiązać kontakt łamaną angielszczyzną – aż ciężko było się wyrwać 🙂 – pozdrawiam ich serdecznie !!!
weekendowi
Dzięki za dopisanie do listy! pozdrawiamy:)
Łukasz | Kartka z Podróży
Rozumiem, że sam zupełnie przypadkowo sprawdziłeś ceną czarnych taksówek? (-:, Pracuję z Koreańczykami na co dzień i potwierdzam zdyscyplinowanie. Kiedy natomiast oglądam koreańskie programy rozrywkowe, to ogarnia mnie zdziwienie. Czy próbowałeś przełknąć żywą ośmiornicę z sosem sojowym?
pees: Popraw proszę te przyciski z odnośnikami do zewnętrznych stron. Kiedy klikam, to wyrzuca mnie poza bloga. Pierwsze wrażenie bało takie, że jest to odnośnik do innej podstrony, gdzie podajesz podsumowanie kosztów podróży. Jest to dość irytujące. Jeżeli chciałbym zakupić bilet lotniczy, to będę szukał najtańszych połączeń i nie u Ciebie ba blogu.
Girini
Sama w Korei Płd. nigdy nie byłam, chociaż od ośmiu lat jest to moje największe marzenie (może teraz za sprawą bezpośrednich lotów jest to bardziej osiągalne). Jednak kultura koreańska nie jest mi obca z kilku konkretnych powodów (bez rozdrabniania się w szczegóły). Do kilku punktów miałabym zastrzeżenia – np. w kwestii nałogów. A przy kosmetykach warto dodać, że koreański przemysł kosmetyczny trzyma się mocno i działa sprawnie, a fanów ma wiele i ich grono wciąż rośnie. Ceny są jakie są, ale z reguły jeżeli ktoś już taki kosmetyk kupuje to wie za co płaci 🙂
W każdym razie… pomimo, że dla takich freak'ów jak ja kwestie tutaj poruszone są raczej oczywiste, nie mniej jednak bardzo miło się czytało.
Pozdrawiam!
weekendowi
Dzięki! Pozdrawiamy
Karola
Nie zgodzę się z tym, że pozbawieni są nałogów. Pracuję z Koreańczykami i palenie papierosów jest u nich na porządku dziennym i tu w Europie i tam w Azji. Co prawda ich papierosy to dla nas takie super mega lighty 🙂 No i palą tylko panowie. Panie z papierosami są źle odbierane, a przez starszych Koreańczyków uważane nieraz za panie lekkich obyczajów 🙂
Co do reszty natomiast to bardzo się zgadzam 🙂
weekendowi
Dzięki za komentarz:) pozdrawiamy
Fru
Nigdy nie byłam w Azji. Miałam okazję spotkać w swoim życiu tylko parę Chinek i jedną dziewczynę z Korei. Zawsze zakakiwało mnie, że są takie ciche, poukładane i zdystansowane. Za pierwszym razem myślałam, że to przypadek – ot takie dziewczyny mi się trafiły. Za trzecim razem przestałam wierzyć w przypadki.
Weekendowi
To prawda, co piszesz. Ale akurat Koreańczycy (mocno generalizując) trochę się wyróżniają – są ciut bardziej rozmowni, otwarci i chętni do pomocy. Zwłaszcza w piątek wieczorem, kiedy zaczyna się weekend 😉 Ale na codzień też 🙂
Pozdrawiamy
Szymon (zamiedzaidalej.pl)
głównie przyciąga mnie Korea Północna, ale Południowa… czemu nie? W sumie mało kto z PL tam jeździ, większość ludzi wybiera się albo do Chin, albo do Japonii
Weekendowi
Do Korei Północnej też byśmy chcieli. Chociaż z drugiej strony – niekoniecznie podoba nam się takie zwiedzanie pod linijkę, z nieodłącznym przewodnikiem śledżacym każdy Twój ruch.
No i przede wszystkim mamy taką samą nadzieję jak Koreańczycy z Południa – że kiedyś oba kraje się zjednoczą (i "wielkim zjednoczeniowym" niekoniecznie będzie Kim Dzong Un)
Ola
Jeśli mogę spytać – co stoi za chęcią pojechania do Korei Północnej? Na pewno to kraj "ciekawy", nie da się zaprzeczyć. Ale czy warto wspierać finansowo/turystycznie kraj, który nie uznaje praw człowieka?
Joanna Golińska
No no 😀 Nic tylko lecieć, z chęcią zobaczyabym Seul z tym porządkiem, brakiem gonitwy na ulicach. Byłam w kilku metropoliach i dosłownie w każdej był ruch, pełno ludzi na ulicach, ciągły tłum. Tak rozbudowane metro to coś niesamowitego, w Limie do tej pory uważają je za coś zbędnego 😉
Asia
Mogę się tylko pod tym podpisać. Dodam jeszcze, że do wszystkiego ustawiają się kolejki, nawet w imprezowej dzielnicy Gangnam tuż przed północą, gdy na ulicach jest pełno młodych ludzi którzy przybyli się zabawić. Nawet późnym wieczorem czułyśmy się w Korei naprawdę bezpiecznie. Sporo razy się zdarzyło, że stałyśmy na chodniku z mapą i dumałyśmy, w którą stronę pójść, a ktoś podchodził i pytał "Can I help you?". Nawet jeśli na tym zwrocie znajomość angielskiego się kończyła, wystarczyło pokazać palcem na mapie, a ktoś wskazał właściwy kierunek. Metro jest idiotoodporne i z kartą Citypass którą kupuje się w sklepie a doładowuje albo w sklepie, albo w automatach podróż jest bezproblemowa. Na tą kartę można jeździć w całym kraju, również po wyspie Jeju. Przy transferze z lotniska warto wsiadać do "slow train" – podróż niewiele się wydłuży a będzie prawie połowe taniej.
Dziwię się, że na liście nie ma wszechobecnych kapci – osobne do chodzenia po pokoju, osobne przy wejściu do łazienki. A przy wejściu do mieszkania czy ho(s)telowego pokoju jest stopień niżej, żeby brud ze zdjętych butów nie roznosił się po reszcie lokalu.Tak, tak – buty się zdejmuje. Widziałam rząd butów przed wejściem do salki parafialnej przy jednym z katolickich sanktuariów, więc widać nie tylko w mieszkaniach to obowiązuje. W tradycyjnych restauracjach też buty zdejmuje się przy wejściu.
Nieśmigielska, nie trzeba jeść na ulicy, nawet ciężko trafić na taki uliczny przybytek który serwuje coś więcej niż drobne przekąski typu mała rybka w cieście albo malutki pierożek na sztuki. Lepiej rozejrzeć się po barach. Można np. ustrzelić solidną porcję pierożków za 1000 wonów, do tego rosołek i kimchi gratis, woda też. Kimchi do wszystkiego jest gratis, jedzone do każdego posiłku po paru dniach już mi trochę zbrzydło. Generalnie tak za 5 000 – 10 000 won da się kupić solidny posiłek (do dania głównego jest przynajmniej jedna przystawka). Na szybkie śniadania i w sytuacjach awaryjnych najlepsze są ryżowe trójkątne rożki z różnymi dodatkami(tuńczyk z majonezem, kimchi, ostry kurczak itp), kosztuje to 800-1100 won, kupić można m.in. w sklepach Seven Eleven. Tylko rozpakowyjąc trzeba postępować zgodnie z instrukcją – najpierw odrywamy rożek nr. 1, potem kolejne, inaczej ryżowy trójkącik się rozleci. W Seulu nocowałyśmy u koreańskiej rodziny, która serwowała nam koreańskie śniadanie, a pan domu odebrał nas i odwiózł na stację: http://www.booking.com/hotel/kr/chungjeong-no-samsung-homestay.pl.html Bardzo mili i pomocni ludzie, choć znajomość angielskiego słaba. Koreańskie specjały różnie nam smakowały, ale fajnie było popróbować.
Weekendowi
Dzięki za tak wyczerpujący komentarz i trochę "wyręczenie" mnie 😉
Ten wpis powstawał na gorąco, właściwie w trakcie wizyty w Seulu. Będzie jeszcze jeden, pisany już bardziej z dystansu z większą ilością, mam nadzieję bardziej prydatnych informacji 🙂
Pozdrawiamy
MAŁGORZATA
Dokładnie mam takie same odczucia. Dlatego uwielbiam tam wracać. Pozdrawiam
nieśmigielska
brakuje mi info: po ile street food? po ile 10 deko jedwabników stoi? w restauracjach i tak rzadko jadamy, więc pytanie: czy na ulicy w seulu najemy się bardziej po taniości?
Justyna
ja kupiłam kkubeczek jedwabników za 2000 wonów czyli tanioszka. Nie zgodzę się też ze stwierdzeniem, że jedzenie w restauracjach jest drogie – ja i znajomi chodziliśmy do knajpek, najczęściej prowadzonych przez ahjummy, i za obiad płaciłyśmy po 5000 – 6000 za osobę (czyli mniej więcej 20 – 30 zł max) a porcje były tak wielkie, że czasem nie do przejedzenia
Weekendowi
Pełna zgoda. Ten tekst był pisany w trakcie pobytu w Korei i były to impresje w ciągu pierwszych 48 godzin od przyjazdu 😉 Wkrótce powstanie taki bardziej "kompleksowy" przewodnik z miejscami wartymi zobaczenia. Co do cen jedzenia – są oczywiście na każdą kieszeń. W knajpach ceny dań anywhere między 5 a 10 tys. wonów (chodzi o bary ze średniej, niższej półki). Sushi roll – 3 tys. wonów (12 zł). Jedwabnki i street food – rozstaw cenowy między 2 a 5 tys. wonów (10-20 zł). Słodyczkowe rzeczy tańsze.
Pozdrawiamy 😉