Warning: file_exists(): open_basedir restriction in effect. File(core/post-comments) is not within the allowed path(s): (/home/weekendowi/domains/weekendowi.pl:/tmp:/var/tmp:/home/weekendowi/.tmp:/home/weekendowi/.php:/usr/local/php:/opt/alt:/etc/pki) in /home/weekendowi/domains/weekendowi.pl/public_html/wp-includes/blocks.php on line 532
Lecieliśmy nowym Airbusem A350 XWB. Jest się czym zachwycać! [MNÓSTWO ZDJĘĆ] - weekendowi.pl
Inne

Lecieliśmy nowym Airbusem A350 XWB. Jest się czym zachwycać! [MNÓSTWO ZDJĘĆ]

Zorza polarna na suficie, kamery pozwalające śledzić przebieg lotu na naszym monitorze, masa miejsca na nogi,  Wi-Fi i elegancka toaleta tylko dla pań (pierwsza taka na świecie) – to w skrócie najnowszy model Airbus A350 XWB, który w ciągu kilku lat ustanowi pewnie nowe standardy na trasach długodystansowych w dziedzinie komfortu podróży. A ja miałem przyjemność być na pokładzie podczas jego pierwszego europejskiego rejsu. Wrażenia? Niesamowite.

Może to nie jest dobry sposób na rozpoczęcie tekstu, ale ja nie jestem fanatykiem samolotów. Albo inaczej – bardzo lubię latać, często latam i o lataniu sporo piszę, a w samolotach czuję się świetnie i niestraszne mi są turbulencje (choć takich naprawdę groźnych jeszcze nie miałem okazji testować). No i potrafię odróżnić dziób od kadłuba (to co innego, prawda?). I wiem, że jak śmigło przestaje wirować, to nie należy tracić rezonu. Ale daleko mi do lotniczego fanatyka jarającego się tym czy silnik i podzespoły dostarczył Thales czy Honeywell (to ponoć zasadnicza różnica), nie mam aparatu z dwumetrowym obiektywem (kompleksy, wiadomo) wartym tyle, ile moje obie nerki wystawione na aukcję i nie piszczę z podniecenia widząc wiozącą elementy skrzydeł airbusową Belugę podchodzącą do lądowania (aczkolwiek przyznaję, że to bardzo sympatyczny widok).

Ale nawet taki laik jak ja słyszał o Airbusie A350. To taki nasz Dreamliner, tylko nie amerykański, a francuski. I sporo od naszego drimka fajniejszy. Sorry, ale taka prawda. Kiedy więc pojawiła się okazja, by pojawić się w Tuluzie, obejrzeć na własne oczy fabrykę Airbusa i wziąć udział w ceremonii przekazania A350 liniom lotniczym Finnair, długo się nie zastanawiałem. Tym bardziej, że Finowie dostali swój egzemplarz (pierwszy z 19) jako pierwsza linia lotnicza w Europie i trzecia na świecie – przed nimi był tylko Qatar i Vietnam Airlines.

fin3

Tak fiński Airbus prezentuje się w locie. Źródło: Airbus

A ten wstęp jest także po to, by uprzedzić: tu nie będzie zbyt wiele fachowej terminologii, będzie za to sporo czysto subiektywnych wrażeń z perspektywy zwykłego pasażera. Z racji pewnej laickości w podchodzeniu do zagadnienia nie może tu też być mowy o żadnego rodzaju tekście sponsorowanym.

No dobra, to czym wyróżnia się ten samolot? Na zewnątrz jest smukły i bardzo elegancki, a wyróżniają go znane już od jakiegoś czasu winglety, czyli charakterystycznie wygięte klapy skrzydeł, pomagające utrzymać większą aerodynamikę samolotu, a co za tym idzie – oszczędzić na paliwie.

zdjęcie 4 (3)

W informacji prasowej czytam coś o superwydajnych silnikach, które pozwalają ograniczyć spalanie paliwa i emisję spalin (wiadomo, eko dla Finów zawsze na propsie) aż o 25 proc. (nie napisano niestety w stosunku do czego). Ale wracając do klap – A350 to póki co jedyny samolot, w którym są one komputerowo sterowane. Po co? By dostosować się do bieżącej sytuacji, czyli tak jest! – być jeszcze bardziej efficient, eko, mega i hiper!

fin1

Źródło: Finnair

Ale zanim weszliśmy na pokład, mieliśmy kilka dodatkowych atrakcji. Najpierw prywatny Disneyland każdego miłośnika latania, czyli słynna fabryka Airbusa w Tuluzie. Nie wdając się w nadmierne szczegóły techniczne (których nie zapamiętałem, a myślę, że większości z Was one nie interesując), a także wierząc w to, że obraz jest wart więcej niż tysiąc słów prezentuję  niniejszym, jak od kuchni wygląda budowa takiego samolotu.

zdjęcie 4 zdjęcie 5 zdjęcie 3 (1)

Potem mieliśmy tzw. część oficjalną, podczas której bardzo ważni Panowie Prezesi zachwalali swoje dzieło, obdarowywali się prezentami i nie mogli nachwalić siebie nawzajem.

A350_XWB_Finnair_first_delivery_VIPs

Francuz, Fin i Amerykanin wchodzą do baru. Tytułem oficjałki

W środku samolot jest bardzo przyjemny – w modelu Finnaira dominuje stylowa skandynawska szarość i biel. Samolot ma w sumie 297 miejsc (w tym 46 w klasie biznes). Niestety, większość medialnych szaraczków musiała się gnieść w klasie economy, co oznaczało skandaliczne warunki (np. monitor 11 zamiast 15 cali). Ale nikt chyba nie żałuje, bo tak wygodnie jeszcze mi się w economy nie siedziało (i nie piszę tego tylko dlatego, że jestem członkiem dyskont klubu pewnej znanej taniej-tylko-z-nazwy linii lotniczej). Fotele są tak zaprojektowane, że nawet, gdy pasażer przed tobą bardzo mocno wychyli swój fotel, nie będziesz mieć przygniecionych kolan. I to wszystko niby z powodu 2 cm różnicy w szerokości siedzenia niż w 787.

zdjęcie 4 (4)

Bajka!

W fińskim Airbusie jest sporo bajerów, które mocno umilają lot. Mi i większości dziennikarzy najbardziej przypadły do gustu dwie kamerki (jedna zamontowana na górze samolotu – ot, wychodzi mój specjalistyczny slang, a druga – przy podwoziu), które na żywo przekazują obraz na twój ekran. Można przez cały czas śledzić, jak wygląda lot, a szczególnie efektownie kamery prezentują się w okolicy lądowania. Tym bardziej polecam korzystanie z nich właśnie wtedy.

zdjęcie 3 (6)

Innym bajerem jest podświetlany sufit, który ma docelowo zmieniać kolory w zależności od pory rejsu i wprowadzać pasażerów w odpowiedni klimat. Z początku myślałem, że to zwykły tani bajer, ale po pierwszym rejsie muszę przyznać, że robi spore wrażenie. A zwłaszcza puszczona na sam koniec zorza polarna.

zdjęcie 5 (1)

Uprzedzając pytania: Zdjęcia zorzy niestety nie zrobiłem, gdyż byłem zajęty jakby to fachowo ująć…testowaniem systemu rozrywki pokładowej (testy wypadły zadowalająco) i degustowaniem pokładowego menu. Niestety, ponownie okazało się, że biznesklasa miała lepiej – ich menu znajdziecie tutaj, podczas gdy economy musiała się zadowolić takim oto zestawem —>

zdjęcie 2 (6)

Dobre było, ale…"znowu ten łosoś, ehh…" #firstworldproblems

Jednym z hajlajtów, który wzbudził najwięcej emocji była ogłoszona przez Finnaira (jako pierwsza linia na świecie) toaleta wyłącznie dla pań. To też strzał w dziesiątkę, bo widać, że ktoś włożył serce w ten kibelek – jest drewniana obudowa, z eleganckim oświetleniem, ciepłymi ręcznikami, perfumami, jakimiś mydełkami.

zdjęcie 3 (2)

zdjęcie 4 (1)

Delikatne acz stanowcze nie. This is ladies only zone.

Męska jest odrobinę uboższa, ale ludzie z Finnaira uspokajają, że jeśli nie będzie kolejek (czyli nigdy, hehe) to panowie też będą mogli z tej eksluzywnej toalety korzystać. Miejmy nadzieję, że nie oznacza to, że ciepłe ręczniki będą obsikane, a mydełka będą masowo znikały.

Pierwszy raz w życiu miałem też przyjemność korzystania z Wi-Fi na pokładzie, bo Finnair realizuje pilotażowy program podłączenia do internetu całej swojej floty latającej na długich trasach. To akurat było delikatne rozczarowanie, bo…bezpłatny dostęp otrzymał cały samolot, czyli ponad 140 osób. W efekcie sieć była cały czas poważnie przeciążona – jeśli już komuś udało się zarejestrować i wklepać kod aktywacyjny (nie wszyscy dotarli do tego etapu), to często surfing odbywał się z prędkością rodem z czasów modemu i słynnego numeru dostępowego 0202122. Ale nie mogło być inaczej, skoro, jak dowiedziałem się po przelocie, z powodów technicznych prędkość łącza to obecnie ok. 30 Mbit/s. Czyli…dwa razy mniej niż ja mam u siebie w domu i pewnie większość z was też. Oznacza to, że w prawie 300-osobowym samolocie istnieje poważne ryzyko przeciążeniem sieci. Tym bardziej, że klasa biznes i członkowie jakiegoś tam programu lojalnościowego mają dostęp do sieci gratis. A co z pozostałymi? Ceny nie są zbyt wygórowane – wykupienie dostępu na godzinę kosztuje 5 euro, a 15 euro – na cały czas przelotu. Pozostaje jednak pytanie o szybkość połączenia, bo obawiam się, że jeśli z sieci będzie korzystało ponad 25-30 osób, lagi mogą być i to dość irytujące.

zdjęcie 4 (2)

Ahh, the legroom!

Reasumując, Finom należy pozazdrościć tego cacka, które zresztą już niedługo rozprzestrzeni się po całej Europie (wiosną swoje pierwsze modele otrzyma pewnie Lufthansa). Jeśli tylko nie będzie usterek technicznych jak w Dreamlinerach, to można chyba śmiało napisać, że to jedna z najbardziej wygodnych maszyn na długie dystanse.

O Finnairze można zresztą napisać, że jest tam, gdzie za kilka lat chciałby być nasz LOT. Finowie dobrze wiedzą, że największe konfitury są teraz w Chinach i innych krajach tej części Azji i stale powiększają tam swoją ekspozycję. Finnair lata w tej chwili do 4 chińskich miast (od maja przyszłego roku dojdzie Guangzhou), do Seulu, 3 miast w Tajlandii i na 3 największe lotniska w Japonii (w przyszłym roku dojdzie Fukuoka). Plan jest prosty: w ciągu 5 lat podwoić liczbę pasażerów z Azji korzystających z usług Finnaira. Argumenty są mocne: najkrótsza lotnicza droga do Azji i małe (ale rozwlekłe i dość irytujące) lotnisko w Helsinkach umożliwiające szybkie przesiadki. Do tego takie małe detale, o których mało kto myśli jak tabliczki informacyjne po chińsku czy miłe hostessy z Państwa Środka przechadzające się po terminalu gotowe pomóc pasażerom. Tak, drogie PLL LOT, weźcie notesik, ołówek i się uczcie.

Z kronikarskiego obowiązku dodam, że nowy Airbus lata w tej chwili na krótkich trasach po Europie, a pierwszy prawdziwy long-haul czeka go 21 listopada, gdy wyleci z Helsinek do Szanghaju.

Na koniec jeszcze kilka zdjęć:

zdjęcie 1 (3)

Tak wygląda przeciętne siedzisko w biznesie. Miejsca niby dużo, ale rozłożyć się wygodnie nie rozłożysz.

zdjęcie 2 (4)

A tak w economy…

zdjęcie 1 (4) zdjęcie 3 (5) zdjęcie 5 (3) zdjęcie 4 (5)

Tradycyjne "powitanie" samolotu na lotnisku w Helsinkach

PS. Jeśli wylatujecie z Helsinek to wpadnijcie na odprawę chwilę wcześniej, bo kontrole na tym lotnisku są naprawdę drobiazgowe. I nie jest to tylko moja opinia, bo w internecie można znaleźć sporo podobnych głosów. Obsługa sprawdza wszystko drobiazgowo, jak trzeba to po dwa razy, nie waha się prosić o rozpakowanie całego bagażu, gdy tylko zobaczy coś, co choć w promilu niesie za sobą podejrzenia. No i rekwiruje masę rzeczy, które na większości lotnisk w Europie spokojnie uchodzą już płazem.

PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI! 

19 komentarzy

  • Podroznik

    Cześć. 

    Nie wiem jak długi lot odbyła osoba pisząca i zachwycająca się tak bardzo tym samolotem. W mojej opini poprzednie wersje Aibusa były dużo lepsze niż a350. Latam bardzo często do Stanów i mogę stwierdzić jedno. Tak nie wygodnych siedzeń jak są w tym samolocie jeszcze nigdy w życiu nie widziałem i nie czułem. Podczas prawie dziewięciu godzin lotu i godziny siedzenia na płycie lotniska ( przez zła pogodę) w Monachium moje siedzenie po dwóch i pół godzinach było już tak obolałe ze nie dało się wytrzymać. We wcześniejszych wersjach airbusa było również ze w kabinie były 2 siedzenia przy oknach i trzy po środku. Teraz są po trzy w każdym rzędzie co daje dodatkowe dwie osoby w każdym rzędzie czyli zamiast siedmiu osób jest po dziewięć osób a ceny są wyższe niż kiedyś. Następna rzeczą jest głośność w tym samolocie. Niby ma być ciszej niż w innych samolotach. Hmmmmm. Ja bym tego nie powiedział. Wyciszające słuchawki firmy Bose nie były wstanie wyciszyć szumu silników które panowały w kabinie pasażerskiej kiedy lecąc wcześniej innymi samolotami nie było tego problemu. Na tym kończę i pozdrawiam wszystkich serdecznie. 

    PS

    Latam jako pasażer różnych linii lotniczych conajmniej 5-6 razy w roku na różnych dystansach ale najczęściej samolotami właśnie tego typu ponieważ po przesiadce w Europie średni czas lotu dla mnie to minimum 5-6 godzin

  • Sholay

    Ja jestem ciekaw dlaczego ten Airbus A-350 jest "sporo fajniejszy" od Boeinga 787? Czy chodzi po prostu o różnicę wersji LOTu na codziennej trasie z lotem promocyjnym Finnair?

     

    &

  • Piter

    leciałem rok temu z helsinek do Warszawy ale kontrola była taka jakby właściwie jej nie było, aż się dziwiłem, że w czasach zagrożenia zamachami itp nikt ani mnie ani nikogo w mojej okolicy porządnie nie sprawdził, a właściwie w ogólnie nikogo nie sprawdzano. Kontrole na lotniskach w PL wydawały mi się o wiele bardziej szczelne. No i terminal jest strasznie mały i ciasny. Nie polecam tego lotniska, lepiej przesiadać się w innych krajach,

  • Airliner

    I znów "równouprawnienie".. ladies only toilet. Nie bardzo rozumiem tę fanaberię.. zresztą, gdybyśmy mieli "male only toilet", to i tak panie bez żenady by z niej korzystały, jak często ma to miejsce w innych miejscach. Zupełnie natomiast już nie ogarniam złośliwości w stylu "wpuścić samca do łazienki, to obsika ręczniczki i ukradnie mydełka". Chyba żadne z Was nie widziało, jaki syf zostawiają po sobie "damy" w toaletach… 

    aha, jeszcze jedna uwaga. To "paskudne menu" w ekonomicznej…. spoko spoko- takie luksusy i elegancja tylko na rejsie pokazowym. Gdyby było tak na co dzień, zakochałbym się w Finnairze 😉

    • Tk

      Dlaczego fanaberię? Nasze ukochane kobiety zasługują na wszelkie możliwe luksusy w takich miejscach! Pomysł żeby dogodzić im w miejscu takim jak publiczna toaleta (mimo specyifcznego jej położenia taka właśnie jest) jest rewelacyjny! Facetom generalnie nie przeszkadzają tak bardzo higieniczne niuanse z chociażby tak prozaicznego powodu jak to, że mogą sprawę załatwić na stojąco, że tak powiem bezdotykowo. Trochę szacunku i troski!

      • Postepowy europejczyk

        TK to na co zasluguje twoja kobieta to twoja sprawa i mozesz jej w domu zrobic i 5 lazienek , natomiast w publicznym samolocie gdzie place za bilet tyle samo, pokazuje to tylko obrzydliwy skrajny faszyzm kobiet wobec mezczyzn. Kobiety wywalczyly równouprawnienie wiec nie maja zadnego prawa zeby zachowywac sie wobec nich inaczej niz wobec mezczyzn. Natomiast jest cos takiego jak przesilenie… i juz niedlugo kobiety spadna na sam dol vide swiat islamu , gdzie kobiete traktuje sie gorzej niz psa 

        • Sholay

          Postępowy ma rację.

          Ja jeszcze dodam pytanie – czy jeśli i mnie przeszkadza stan ogólnodostępnych toalet to mogę wejść do damskiej?

          &

  • Ewa

    To jak już napisze, że świetna relacja (bo świetna), żebyś się nie przejmował laickością, bo dzięki temu więcej osób zrozumie i o tym, że zazdroszczę to…. Mam pytanie. Jak Ci się udało dostać na wydarzenie? 🙂

  • Ewa

    Wygląda imponująco! Super przygoda!

    Byłam w Tuluzie, ale niestety nie miałam możliwości zobaczenia z bliska ani międzynarodowego konsorcjum europejskiego Airbus Industrie zatrudniającego prawie 17 tysięcy osób, ani Miasteczka Kosmicznego (Cité de l’Espace), chociaż bardzo chciałam.
    Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *