-
Lecieliśmy nowym Airbusem A350 XWB. Jest się czym zachwycać! [MNÓSTWO ZDJĘĆ]
Zorza polarna na suficie, kamery pozwalające śledzić przebieg lotu na naszym monitorze, masa miejsca na nogi, Wi-Fi i elegancka toaleta tylko dla pań (pierwsza taka na świecie) – to w skrócie najnowszy model Airbus A350 XWB, który w ciągu kilku lat ustanowi pewnie nowe standardy na trasach długodystansowych w dziedzinie komfortu podróży. A ja miałem przyjemność być na pokładzie podczas jego pierwszego europejskiego rejsu. Wrażenia? Niesamowite. Może to nie jest dobry sposób na rozpoczęcie tekstu, ale ja nie jestem fanatykiem samolotów. Albo inaczej – bardzo lubię latać, często latam i o lataniu sporo piszę, a w samolotach czuję się świetnie i niestraszne mi są turbulencje (choć takich naprawdę groźnych jeszcze…
-
Transfagarasan – najpiękniejsza droga Europy. Jak się za nią zabrać? [PORADNIK]
"Mają rozmach, skujwysyny" – powiedziałby zapewne Stefan „Siara” Siarzewski, gdyby zdarzyło mu się przejechać rumuńską Drogą Transfogarską. To niby „tylko” 92 kilometry, ale pokonanie tej trasy zajmie wam najmarniej pół dnia. Zresztą, mając przed oczami takie widoki nie będziecie się nigdzie spieszyć. Jeśli wybieracie się do Rumunii, Droga Transfogarska powinna być dla was pozycją obowiązkową. My chcieliśmy przejechać nią już rok temu, ale ponieważ odwiedziliśmy Rumunię w maju, z powodu kiepskiej pogody była jeszcze zamknięta. Trasa, a mówiąc ściślej, tunel przebijający góry Transfogarskie jest bowiem otwarty (w zależności od pogody) od końca maja do początku października. Ale napaliliśmy się na trasę mimo wszystko, jednak na przeszkodzie stanęło załamanie pogody. Zrezygnowaliśmy więc, ale obiecaliśmy sobie,…
-
Krótka opowieść o ukraińskich drogach, 2 przebitych oponach i ekstremalnej pomocy drogowej
Wiecie, jak jest po ukraińsku laweta? Ewakuator. Uroczo, nie? Jeśli jedziesz na Ukrainę, zapamiętaj – może się przydać. Obiegowa opinia jest taka, że drogi na Ukrainie są fatalne. To nieprawda. W rzeczywistości są znacznie gorsze. Choć początek nie zapowiadał niczego złego – po pokonaniu przejścia w Medyce (jakiś rekord, staliśmy tylko godzinę) pomknęliśmy równą jak stół ścieżką w stronę Lwowa, która co prawda tuż przed miastem zaczęła mieć swoje drobne wyboje, ale i tak było pozytywnie. Następnego dnia, gdy zwiedzaliśmy polskie rezydencje magnackie w Podhorcach czy Złoczowie już było tych dziurek jakby więcej, ale ciągle do przyjęcia. Problemy zaczęły się na trasie do Tarnopola, a już zwłaszcza na drodze z…