Mołdawia: 12 powodów, by odwiedzić kraj, w którym nie ma NIC do zobaczenia
Mołdawia to z punktu widzenia europejskiego turysty „terra incognita”. Czy słusznie? Trochę tak, bo z punktu widzenia mainstreamowego turysty jest tu trochę nudno. Ale czy to oznacza, że nie warto tu przyjechać? Absolutnie nie!
Zanim zaczniemy, proponujemy szybką partyjkę w skojarzenia. Z czym kojarzy wam się Mołdawia? Jeśli odpowiecie, że z niczym, to naprawdę żaden wstyd. Jeśli odpowiecie, że z winem, to już macie wielki szacun. Mi Mołdawia kojarzyła się jeszcze z serialem „Dynastia”. Jeśli nie wiecie o co chodzi, to TUTAJ możecie przeczytać nasz tekst pod jakże znamiennym i klikalnym tytułem „Mołdawska masakra na królewskim weselu, która zmieniła historię”. No i trochę z piłką nożną – kojarzyłem taką drużynę jak Zimbru Kiszyniów i jej najlepszego piłkarza, niejakiego Alexandru Curtianu, którego w pewnym momencie kupił Widzew Łódź. Dla Mołdawian to było takie wydarzenie, jak dla nas transfer Lewandowskiego do Borussi Dortmund, co w gruncie rzeczy jest dość smutne, ale cóż…
Oto lista 10 powodów, dla których warto odwiedzić Mołdawię.
1. ZERO atrakcji turystycznych. Właśnie tak. I nie, nie jest to jeden z tych wpisów pod hasłem „X powodów, by nie jechać”, bo pierwotny zamysł był fajny, ale kopiowany przez wszystkich mocno się zbiesił. Mołdawia ma ZERO atrakcji turystycznych, które MUSISZ zobaczyć i bez których zobaczenia twoje życie będzie uboższe.
Orheiul Vechi – rzekomo najbardziej znana atrakcja Mołdawii.
Opowiem anegdotkę: zwiedzając podziemne korytarze winnicy Milestii Mici (świetna sprawa, polecamy!) na sam koniec nasza przewodniczka rozdała nam takie małe informatory reklamowe z hasłem „Milestii Mici – siódmy cud Mołdawii”. No to z wrodzonej ciekawości pytam, jakie jest poprzednie sześć cudów.
– No…na pewno Orheiul Vehci…na pewno twierdza Soroka….iiii….. – przewodniczka szybko straciła wątek.
– Może Kiszyniów? – podpowiadam złośliwie, bo o Kiszyniowie można napisać wiele, ale nie to, że jest pięknym miastem.
– Nie no, co pan… – przewodniczka złapała dowcip i się śmieje.
Ale ten brak wielkich atrakcji jest też największą zaletą Mołdawii, bo…
2. …tu jest po prostu ładnie. Tak zwyczajnie. Już od pierwszych chwil po przekroczeniu granicy Mołdawia z okien samochodu wypada naprawdę korzystnie – nie ma gór, jest za to pełno pagórków. A na tych pagórkach bezkresne pola. A na tych polach rośnie zboże. I nie tylko, a może przede wszystkim – słonecznik, którego ogromne połacie w sierpniowym słońcu wyglądają niesamowicie. Do tego lipy, olchy, brzozy – niby wszędzie tak jest, ale dopiero tu zwróciłem uwagę na przydrożne drzewa. A jeśli mało wam natury – co kilkanaście kilometrów znajdziecie przydrożne stawy, w których miejscowi łowią ryby, ale nie ma też specjalnego problemu, by się trochę w niej ochłodzić.
3. …i tanio. Powaga – cena litra dieselka to jakieś 3,50 zł w przeliczeniu na nasze. Żarcie i picie też tanie. W Kiszyniowie trochę drożej, ale i tak to jeden z niewielu krajów, gdzie Polak ze średnią krajową na łapę może poczuć się jak Wielkie Panisko.
4. Kultura wysoka, że hej, numa numa jej.
Z Mołdawii pochodzi nie tylko Rubinstein (Nie, nie Artur, tylko Anton. I nie, nie Anton aus Tirol, ale też znany kompozytor), ale też cała masa innych zasłużonych dla kultury ludzi. Ot, choćby słynny swego czasu zespół O-Zone. Jeśli tak jak my chcecie wiedzieć „co to k***a znaczy hajduk?”, to możecie przekonać się o tym sami na własne oczy.
Hotel Cosmos. Prawie tak samo kultowy jak Hotel Katowice….
5. Kiszyniów – brzydko, ale ujdzie
Cytując klasyków z przewodnika po Czarnogórze, którzy napisali, że „Podgorica nie jest najpiękniejszym miastem świata”, równie dyplomatycznie należy wypowiedzieć się o Kiszyniowie.
…ale widok z balkonu już porównywalny
Właściwie wszystkie najważniejsze zabytki mieszczą się przy głównej alei Stefan cel Mare – tu jakaś prawosławna katedra, tam jakiś pomnik, obok jakiś pałac. I to właściwie tyle. Choć aby zachować sprawiedliwość trzeba przyznać, że w Kiszyniowie można znaleźć przywoite kafejki, które od biedy można nazwać hipsterskimi. A naszym małym odkryciem był zaskakująco dobry mikrobrowar o jakże oryginalnej nazwie „Beer House”.
Dla każdego coś miłego
Sam wystrój jest lekko kiczowaty, ceny jak na Mołdawię dość wygórowane (półlitrowy kufelek 8-10 zł), ale piwko naprawdę pierwsza klasa. Warto spróbować.
Trzeba też koniecznie zaznaczyć, że do Kiszyniowa warto uderzyć choćby po to, żeby zarezerwować sobie miejsce na wycieczkę po największej mołdawskiej atrakcji, czyli…
6. …winnicach
No tak, mołdawskie wino, które jest dobre i tanie, jak w przysłowiu. Ale w przeciwieństwie do przysłowia, to jest NAPRAWDĘ dobre. A tak się szczęśliwie składa, że w pobliżu Kiszyniowa są dwie najbardziej znane winnice: Cricova i Milestii Mici.
I byłoby dobrze, gdybyście na swojej mołdawskiej trasie odwiedzili choć jedno z tych miejsc. Pamiętajcie jednak, że w sezonie nie da się tam pojechać na pałę i wejść z marszu, trzeba wcześniej zarezerwować wizytę, najlepiej telefonicznie. I najlepiej zrobić to minimum dzień wcześniej, bo jak już te tłumy turystów przyjadą do Mołdawii (hehe) i zobaczą, że nic tu nie ma, to w sumie słusznie konstatują, że pozostaje im się jedynie ubzdryngolić winem.
Jeśli nie wiecie, jak się do tego zabrać, spokojnie możecie poprosić o pomoc recepcjonistów w którymkolwiek większym hotelu w centrum, którzy ogarną za was formalności.
Wycieczki nie są tanie (ok. 50-70 zł) i nie trwają długo (maksymalnie 90 minut), ale naprawdę warto. Do winnic dojedziecie własnym autem albo busikiem (wiele hoteli organizuje takie wyprawy). To ważne, bo podziemne trasy zwiedza się autem pod okiem przewodnika, co chwilę z nich wysiadając. A wracając do zwiedzania – jest naprawdę przyjemnie…
7. No dobra, którą winnicę wybrać?
Obie mają swoich zwolenników, aczkolwiek z szybkiej ankiety wśród hotelowych recepjonistek wyszło nam, że fajniejsza jest podobno Cricova, która dysponuje największymi piwnicami na świecie (wpisane do księgi rekordków Guinessa, co dumni Mołdawianie podkreślają na każdym kroku). Ostatecznie wylądowaliśmy w Milestii Mici i to z bardzo prozaicznego powodu: wszystkie miejsca w drugiej winnicy były już zajęte Swoją drogą, Milestii też dzierży rekord Guinessa: najwięcej butelek wina składowanych pod ziemią (oficjalnie 1,5 miliona w tunelach o długości 55 kilometrów). A takich alkoholowych rekordów jest więcej: jeśli przypadkiem zahaczycie o Naddniestrze, możecie wpaść do miejscowości Tirnauca (tuż obok Tyraspola), gdzie znajduje się…muzeum mocnych alkoholi, zlokaliowane w – tak, zgadliście – największym na świecie budynku w kształcie butelki (ma 28 metrów wysokości).
Ale wróćmy do Milestii Mici – już sam wjazd na teren winnicy budzi duże emocje, bo witają nas dwie fontanny, w których z drewnianych beczułek leje się białe i czerwone wino. Niestety, testy smakowe potwierdziły niezbicie, że to tylko koloryzowana woda. Ale może to i lepiej – wyobrażacie sobie, jak bardzo musiałoby tam śmierdzieć, gdyby to było prawdziwe wino? Takich mistyfikacji jest zresztą więcej – na początku wycieczki jedziemy przez 5 minut tunelami, wzdłuż których po obu stronach wysadzone są grube bukowe beczki. To też puste atrapy, ale to akurat w pełni zrozumiałe – smród spalin i wyższa temperatura niekoniecznie wpływa pozytywnie na leżakowanie wina.
8. Mołdawia dostała rykoszetem od Gorbaczowa
Ok, co może być ciekawego w zwiedzaniu winnicy? Ano, jest kilka smaczków, o których rzeczowo opowiada pani przewodnik. Pokazuje np. specjalne schowki przeznaczone głównie dla rosyjskich i chińskich bogaczy, którzy kupują tu wino i kilka razy do roku przyjeżdżają tu na degustację. Czemu tak? Jeśli wierzyć naszej przewodniczce, wino najlepiej smakuje właśnie w warunkach tunelowych, a jego transport bardzo negatywnie wpływa na smak. Albo specjalną ukrytą komnatę, wybudowaną w związku z wprowadzeniem przez Michaiła Gorbaczowa ustawowej prohibicji w 1985 roku. Prohibicja, a właściwie mocne ograniczenie spożycia mocnych trunków miało na celu walkę z alkoholizmem w ZSRR – w tym czasie przeciętny Homo Sovieticus spożywał do 20 litrów czystego alkoholu rocznie! Wprowadzone zmiany były dość drakońskie – wprowadzono talony mające ograniczyć spożycie do 4 butelek na głowę miesięcznie. Oczywiście, nie powstrzymało to dzielnych mieszkańców ZSRR, bo jak grzyby po deszczu zaczęły rosnąć nielegalne bimbrownie.
A w wyniku prohibicji najmocniej rykoszetem dostała Mołdawia, w której urzędowym prikazem karczowano przydomowe winnice i niszczono składowane z pietyzmem butelki wina. Stąd pomysł na budowę wiekiej ukrytej sali, gdzie złożono część butelek, które miały doczekać lepszych czasów. Te nastąpiły dość szybko, bo Gorbaczow już w 1987 r. cofnął wcześniejszy dekret i prohibicję zniesiono.
Ale my tu gadu, gadu, a tu trzeba się jeszcze czegoś napić – ostatnim punktem programu jest degustacja kilku gatunków wina i poczęstunek. I nie wiem, czy to zasługa chłodnej pieczary czy dziarsko przygrywającego zespołu ludowego w tle, ale wino jest przepyszne – oczywiście, nie znam się na gatunkach, więc nawet nie będę próbował strzelać wiedzą, ale naprawdę miło spędziliśmy ten ostatni etap podróży.
Najpierw pokazano nam salkę VIP-owską…
…a potem zaproszono na ucztę na bekstejdżu.
W ogóle to dziwnie trochę wyglądał nasz poczęstunek, bo najpierw pani zaprowadziła nas do takiej wyczesanej sali z atłasowymi obrusami, kandelabrami na stole i serwetkami. A na stołach oprócz wina jakieś owoce, serwetki…no wiecie, pełen wypas w stylu Cepelii. Po czym pokazała nam księgę rekordów Guinessa, która miała udowodnić, jakby ktoś nie wierzył, że faktycznie Milestii dzierży ten swój rekord. I gdy już już mieliśmy zasiadać do konsumpcji, pani powiedziała, że nieeeee, to nie tutaj. I zaprasza do sali obok. A tam drewniana ława i jakieś dziwaczne akwarium. Trochę się zdziwiliśmy, ale od razu wjechało na stół wino, więc nikt nie narzekał.
A tu rzekomo skrytka jakiegoś "chińskiego/rosyjskiego" milionera, który trzyma tu swoje najcenniejsze butelczyny.
A właściwie był to przedostatni etap podróży, bo ostatnim etapem jest wizyta w przyfabrycznym sklepie. Jeśli lubicie sobie czasem machnąć winko, to będzie dla was jak Disneyland – całe rzędy butelek wina w cenach rzędu 10-15 zł do góra 25-30 zł (za te najlepsze, kilkunastoletnie roczniki). Jest tylko jedna ważna uwaga – przed zakupami warto zaopatrzyć się w gotówkę, bo sklep też znajduje się w podziemiach, więc karty płatnicze działają jak chcą (częściej nie działają).
9. To jak to było z tymi cudami Mołdawii?
No, jakieś tam są. Najbardziej reklamowany jest Stary Orgiejów, czyli Orheiul Vechi – zespół wykutych w skale monastyrów, całkiem malowniczo położonych na wzgórzu w dolinie rzeki Raut.
Wykuty w skale monastyr wygląda tak…
Czy warto? Jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Aczkolwiek „kompleks” to gruba przesada, a miejscówka wygląda tym lepiej, im dalej od niej się znajdujemy. Ale choćby dla krajobrazu warto wspiąć się na wzniesienie i popodziwiać. Same monastyry wykute w skale aż tak dużego wrażenia nie robią, ale jak to mówią – co kto lubi.
…a "taras widokowy" – tak.
10. Jest coś jeszcze?
Podobno tak. Na północnym skraju przy granicy z Ukrainą jest fajnie wyglądająca na zdjęciach twierdza Soroka. Nie, nie byliśmy, bo było nam nie po drodze (Mołdawię zdobywaliśmy od strony Rumunii), a poza tym po drodze widzieliśmy tyle fajnych zamków i pałaców (Kamieniec Podolski, Chocim, Podhorce), że wrzuciliśmy „We don't care Mode On”. Być może warto też odwiedzić polskie kolonie w Mołdawii jak Rybnica, Bielce czy zwłaszcza Styrcza – polska wioska założona pod koniec XIX wieku przez Polaków z Chocimia i Kamieńca Podolskiego. Jeśli wierzyć przypadkowo spotkanemu motocykliście – którego spotkaliśmy na stacji benzynowej pod Lwowem, a potem przypadkiem jeszcze dwukronie – mieszkańcy Styrczy są mega gościnni dla swoich i ugoszczą rodaków po królewsku. Ale z drugiej strony nie wiemy czy ufać naszemu informatorowi – ostatecznie to za jego namową zwiedzaliśmy deltę Dunaju po ukraińskiej stronie. Motocyklista mówił: „A, wie pan, jest trochę dziurek na drodze”, tymczasem to co tam zastaliśmy to był prawdziwy dramat. W związku z tym możemy tylko ułożyć nowe przekleństwo skierowane do ludzi, których nie lubicie: „Obyś kiedyś musiał wieczorem się przebijać drogą z Wilkowa do Izmaiła….ch**u!”
Jeszcze trochę fotek z Orheiul Vechi
10. Naddniestrze. Niektórym się podobało, inni uciekali z krzykiem (i średnią prędkością 40 km/h)
11. Szaleni turyści. No tak, bo do Mołdawii raczej nie wybiera się nikt normalny. Ale to nie znaczy, że nie może być miło – w Milestii Mici spotkaliśmy np. czterech Niemców, którzy poznali się w samolocie, a dzień wcześniej uciekali przed żołnierzami grożącymi im aresztowaniem za robienie zdjęć zamku w Benderach. Naprawdę, porządne chłopaki (mimo że Niemcy). W pewnym momencie opowiadałem im jak bardzo podobały nam się malowane cerkwie w Bukowinie i że koniecznie powinni tam jechać, a oni nagle wybuchnęli śmiechem. Na moje zdziwienie jeden z nich przeprosił i wytłumaczył, że "Bukowina to była kiedyś najbardziej znana techno-dyskoteka w Niemczech, konkretnie pod Frankfurtem". Ale dla nich też pewnie nie byliśmy do końca normalni. W pewnym momencie jeden się ocknął. Hej, czy myśmy was przypadkiem nie widzieli wczoraj wieczorem z małym dzieckiem w "Beer House"? No tak. Helciak nam się trochę na tym wyjeździe rozregulował, ale na szczęście dla rodziców już wróciła do swoich przedurlopowych nawyków żywieniowo-noclegowych.
12. Tak wygląda niedoszła królowa Mołdawii. Tak, to Catherine Oxenberg. Też jak wino 🙂
PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
46 komentarzy
Basia
Trafiłam na Twoją stronę podczas popijania winka Mołdawskiego (szczeże uwielbiam je 😉 ) Pomimo, że dopiero grudzien to zamarzyły mi się wakacje. Tylko czy jest sens jechać do Mołdawi z dwójką dzieci ?? 5 i 3 lata .
weekendowi
zdecydowanie:)
Sławek Halina
Jest 2020 może ktoś chętny na wyjazd w “całe wakacje” 2020 lub później. Może do Albanii. Samochodem stary niezawodny Diesel. Osoby: facet i facetka po 60 tce. Jakieś były maratony, wyjazdy np. RPA 25 lat temu. Nieraz należy się odświeżyć!!!. mail: sskonieczny@poczta.onet.pl
LeWho
Byliśmy z bratem w '16 i w '17tym. Jak się jedzie dwa razy z rzędu to coś w tym musi być. Dla nas jednym z wielu "cudów Mołdawii" to ludzie, serdeczni, gościnni zawsze pomocni…im biedniejsi tym bardziej. Zjeździliśmy Mołdawię, Nadniestrze i aż do Odessy Ukrainy kawałek…w sumie dwa razy po trzy tygodnie…aaa i zapomniałem dodać …rowerami 🙂 No łatwo nie było. Jeśli chodzi o drogi to tylko te główne nadają się do jazdy normalnym autem, wszystki boczne (na mapie żółte) to przynajmniej suv a dla nas mtb obute w bardzo terenowe oponki. W związku z brakiem gór (brat: "chodź, jedziemy do Mołdawii to płaski kraj"…ha, ha, ha) nie buduje się tam żadnych serpentyn tylko drogi na kreskę, odtąd do…aż po horyzont, więc 15%towe,2-3kmetrowe podjazdy są bez przerwy…przeważnie po takich samych zjazdach 😉 Spaliśmy gdzie się dało w namiotach, to tam żaden problem. Naddniestrze to zupełnie inna bajka. To skansen. Cofnęliśmy się tam z 50 lat. pomniki Lenina, Stalina…taki ZSRR bis. W odróżnieniu od Mołdawii (choć oficjalnie to też Mołdawia) jest tam czysto. Ludzie i wino wspaniali jak po drugiej stronie Dniestru. Najdalej na północ dojechaliśmy do naddniestrzańskiej wioski Czerwony Październik…czad. Mógłbym jeszcze pisać godzinami ale zostawię trochę tajemnicy dla tych, którzy tam się wybiorą… Jest coś w tym kraju, w tych ludziach, że chcesz tam wrócić…
piotr
zamierzam jechac sam do Moldawii z Bukresztu . Jak tam wyglada sprawa cenowo z noclegami (poza stolica). Ciekaw jestem czy ktos jezdzil tam autostopem. Ciekaw jestem rowniez jak tam wyglada polaczenie marszutkowe.Swoja droga- sa tam linie kolejowe?
weekendowi
Cenowo w Mołdawii jest bardzo przystępnie. Jechaliśmy autem więc nie pomożemy z informacją o autostopie:/
Kacper
Cześć mam szybkie pytanko, czy żeby dostać się do sklepu z winami to musze najpierw wykupić przejazd autem po winiarnii, czy jest jakies normalne osobne wejscie ?
Pozdrawiam
weekendowi
Wejście jest bodajże z parkingu.
Kamil
Cześć,
Czy opcja wypożyczania samochódu w Mołdawii ma sens? Niektórzy mówią, że jakość dróg jest tak zła, że tam może być ciężko dojechać gdziekolwiek.
Mamy 4 dni luzu w Kiszynowie i zastanwiamy się jak to dobrze skonusmować.
weekendowi
Drogi są w porządku i warto wybrać się poza Kiszyniów. Na pewno zaczepcie o Milestii Mici lub inną winiarnię:) Pozdrawiamy I&M
Klaudia
Zabawny wpis 🙂 Byłam w Mołdawii w maju tego roku. Prawda, nie ma tam co za bardzo zwiedzać, ale mimo wszystko… podobało mi się! A najbardziej w winnicy Cricova 🙂 Tak, zdecydowanie jestem jedną z tych szalonych turystów, no bo w końcu tam pojechałam 🙂 Pozdrawiam
weekendowi
No tak przekornie miało być;) Nam się w Mołdawii podobało i będziemy polecać 🙂 Pozdrawiamy I&M
Pawel
Fajny wpis. Warto jednak dodać że w kiszyniowie dosyć trudno napić się wina. Winę barów w promieniu kilometra od centrum nie ma ani jednego. W pubach ( w centrum są aż trzy) jakieś wina są, ale głównie francuskie. Jeżeli chcecie się napic w Mołdawii wina to weźcie ze sobą samochód i mapę winnic.
weekendowi
Prawda, dzięki za komentarz:)
LEWho
…w centrum jest "fabryczny sklep" Milesti Mici albo Cricovy (nie pamiętam której) tuż przy targowisku przecznica od głównej. można degustować i zamawiać do butelek rozlewanych z beczek… pojemności do 5 litrów…o większe nie pytaliśmy 😉
Pandik
Kurde, siedzę w Sarajewie i czytam o Mołdawii… Kusicie, kusicie…
Pandik
No i postanowione. Jadziem 🙂
agnieszka wieckowska
Byłam w Mołdawii ale tak szybko, że czuję niedosyt – podoba mi się jak opisałeś Mołdawię (przed chwilą czytałam wpis innego blogera i scyzoryk mi się otworzył w kieszeni, bo chyba pojechał do Mołdawii i Nadniestrza tylko po to, żeby mieć co krytykować). W każdym razie na pewno kiedyś się wybiorę żeby zobaczyć nie tylko Kiszyniów. Pozdrawiam! p.s. przepraszam ale musiałam powyżej odpowiedzieć mistrzowi pisowni 😉
weekendowi
Dzięki:) Czasami warto się po prostu skupić na pozytywach:) Pozdrawiamy
Pingback:
Pingback:
dzidek
Degustacja i poczęstunek na koniec zwiedzania była w cenie biletów?
weekendowi
Tak. Pozdrawiamy
Ryszard
Popieram , potwierdzam , byłem i zachęcam ! Dobra robota , życzę kolejnych eskapad.
weekendowi
Dzięki:) Pozdrawiamy I&M
Kuku
Chciały bym jechać do Mołdawia ale porostu się boje
Jacek
jedź spokojnie – ludzie bardzo przyjaźni i naprawdę jeśli nie prowokujesz chamstwem to w nocy o północy czujesz się bezpiecznie. polecam bo tam w połowie mieszkam, a w drugiej połowie w warszawie i mogę porównywać
Kasia
Fantastyczny Tekst! Oczywiście jedziemy w 2017 roku! Jak na razie w ramach przygotowania do wyjazdu zgłebiamy 😉 smaki win mołdawskich. Pozdrawiam!
weekendowi
Świetnie! Udanej podróży!
Marek
My też na 2017 planujemy Mołdawię 🙂 Wjazd od strony Ukrainy z przystankiem w Kamieńcu Podolskim, później wczasowanie w bułgarskiej Byale 🙂 i powrót przez Serbię i Węgry do domu 🙂 W jakim terminie wybieracie się do Mołdawii ?
Maja
Właśnie wróciliśmy z Mołdawii. Jesteśmy zauroczeni tym małym krajem. Informacje, jakie są w Internecie o Mołdawii raczej nie zachęcają do jej zwiedzania. A jednak warto było pojechać. Kiszyniów rzeczywiście nie jest metropolią z fantastycznymi zabytkami. Całe miasto spłonęło i to co odbudowali raczej nie zachwyca turystów. Za to okolice są przepiękne. Winnice, drogi wysadzane orzechami włoskimi, połacie pól z kukurydzą itd. Drogi, którymi my jechalismy były w lepszym stanie niż na Ukrainie. Jedzenie smaczne i dobrze podane. Żywilismy się w sieci La Placinte, w której podstawowym daniem jest oczywiście placinta na kilkanaście sposobów. Karty dań ze zdjęciami, więc wiadomo co się zamawia. Próbowaliśmy różnych rzeczy i wszystko było super. Z winiarni zwiedzilismy Cricovę (oczywiście z degustacją). Zrobila na nas ogromne wrażenie. To powinien zobaczyć każdy turysta. Byliśmy też w Orheiul Vechi. Po drodze zatrzymaliśmy się przy resztkach tureckiej łaźni, potem weszlismy na grzbiet w ktorym wykute sa cele mnichów. Doszliśmy do cerkwi znajdującej się w połowie grzbietu i później zeszlismy schodkami do malowniczej wioski leżącej u podnóża tego zbocza. Wycieczka trwała cały dzień. Jesli chodzi o sklepy to rzeczywiście w małych wioskach można kupić tylko chleb, póki są puste, ale w miastach są markety i to bardzo dobrze zaopatrzone. My robliśmy zakupy w sieci N1. Planujemy, że jeszcze kiedyś tam pojedziemy.
weekendowi
Dzięki za komentarz! Nam też się podobało, więc polecamy dalej:) pozdrawiamy
Jarek
Bylismy w Mołdawii samochodem we wrześniu 2015 r. To prawda że kraj nie ma tak wielu atrakcji jak np w Rumunii ale warty jest odwiedzenia. Krajobrazy są przepiękne, ludzie sympatyczni. Wszystkie noclegi biwakowaliśmy na dziko, nie ma z tym najmniejszego problemu, tak naprawdę to nawet nie wiedzieliśmy gdzie szukać agroturystyki? Jedna mała uwaga – w sklepach jest bardzo mały wybór, warto przed wjazdem do Mołdawii zrobić większe zakupy np w Rumunii. Brak jest większych supermarketów, przy drodze są owszem sklepy ale we wnętrzu zazwyczaj są puste półki. Niestety jest to bodajże najbiedniejszy kraj Europy. Na granicy nie mieliśmy jakichkolwiek problemów – celnicy mołdawscy w ogóle byli zdziwieni że ktoś do nich wjeżdża a nie jest Rumunem. Pani celniczka w języku rosyjskim objaśniłą nam wszystko związane z zakupem tut. winiety. Warto
weekendowi
Dzięki za komentarz! Rady na pewno przydadzą się kolejnym zwiedzającym:) Pozdrawiamy
lech2011
zniechęcające do podrózy do Mołdawi. I styl mogłby być lepszy.
agnieszka wieckowska
Pisze to ktoś kto sam ma problem z pisownią 🙂
Janusz
Za tydzień wyjeżdżamy samochodem. Tak na dziko, noclegi pod namiotem, w kwaterach prywatnych, pensjonatach… co los przyniesie. Też planujemy te dziury w Wilkowie zaliczyć 🙂 Oto nasza trasa:
https://www.google.pl/maps/dir/Nowy+S%C4%85cz/Dom+Polski/Styrcza,+Mo%C5%82dawia/Kiszyni%C3%B3w,+Mo%C5%82dawia/Wilkowo,+Obw%C3%B3d+odeski,+Ukraina,+68355/Szabo,+Obw%C3%B3d+odeski,+Ukraina/Cherso%C5%84,+Obw%C3%B3d+cherso%C5%84ski,+Ukraina/46.1280544,32.3055055/Baza+otdykha+Paradise/Tarnopol,+Obw%C3%B3d+tarnopolski,+Ukraina/@47.9901156,22.1197544,7.33z/data=!4m82!4m81!1m5!1m1!1s0x473de53cb3f195cf:0x9865e0e4a3f03225!2m2!1d20.7153326!2d49.6174535!1m5!1m1!1s0x4734fc30d3a75f9b:0xeb730de3ec10f48d!2m2!1d26.2614816!2d47.6429945!1m5!1m1!1s0x40cb51db42a6e645:0x239de47c72cff80a!2m2!1d27.5305804!2d47.7900959!1m15!1m1!1s0x40c97c3628b769a1:0x37d1d6305749dd3c!2m2!1d28.8638103!2d47.0104529!3m4!1m2!1d28.8192971!2d45.3386216!3s0x40b768a87a133621:0xb787e29a17a7d88c!3m4!1m2!1d28.8192971!2d45.3386216!3s0x40b768a87a133621:0xb787e29a17a7d88c!1m20!1m1!1s0x40b834940094bf05:0x5464f7b8ae86eab6!2m2!1d29.5961736!2d45.4002994!3m4!1m2!1d30.3464592!2d46.1975801!3s0x40c7dd2b2a2337dd:0x47650d59b94e498e!3m4!1m2!1d30.3628386!2d46.1906148!3s0x40c7c2d96c7ec6df:0xfcf742045d8463f6!3m4!1m2!1d30.3690419!2d46.1800753!3s0x40c7c2e8dc1f2bf7:0x3233dd75cf45624a!1m5!1m1!1s0x40c7e9e92c3acf97:0x37283de15d549b1a!2m2!1d30.384612!2d46.1282187!1m5!1m1!1s0x40c41aa25d9bf967:0xf3a5478c8e3121fe!2m2!1d32.616867!2d46.635417!1m0!1m5!1m1!1s0x0:0x1f92fa3ed30bf3e2!2m2!1d33.2937958!2d46.0814922!1m5!1m1!1s0x473036ad4b82ce75:0xc484a447edb154e8!2m2!1d25.594767!2d49.553517!3e0?hl=pl
Dziękuję za atrykół, bardzo interesujący, miło się czyta.
Pozdrowionka
Janusz
weekendowi
Dziękujemy i życzymy udanego wyjazdu!
RTB - tanie podróżowanie busem
My wybieramy się do Mołdawii w kwietniu, dzięki za artykuł i przybliżenie nam tego kraju 😉
weekendowi
Polecamy się na przyszłość 😉 i udanego wyjazdu oczywiście!
oftheyearski
Jestem pełen podziwu, zachęcić do zwiedzenia “niczego” – pracujesz w branży reklamującej te “bielsze” niż ostatnio proszki ?
Pingback:
Groszka
Dla siebie wyciągnęłam wniosek – pojechać do Mołdawii i upić się winem na malowniczym wzgórzu. 😀
Weekendowi
świetne tl;dr 😉
dee4di
Mnie sie jeszcze kojarzy ostatnio z Brucem Willisem ! Po twoim tekście mam ochotę tam pojechać po to NIC