-
Polaczek na zagranicznej wycieczce, czyli wstyd i żenada [UWAGA! ZAWIERA WULGARYZMY]
To pytanie powraca jak mantra za każdym razem, gdy rozmawiam z moją mamą i informują ją o jakiejś kolejnej planowanej przez nas eskapadzie. „Ale wy to tak zawsze sami, czemu nie wykupicie sobie jakiejś wycieczki z biura podróży? Taniej będzie i bezpieczniej, no i nie trzeba się o nic martwić” – tak zawsze mówi moja mama. A ja cierpliwie tłumaczę, że dla nas tak jest lepiej, bo nie musimy się spieszyć, sami piszemy sobie plan zwiedzania wybierając tylko te najfajniejsze miejsca. Prawdziwy powód leży jednak gdzie indziej… – No paczżesz na te kurwy pierdolone, nic nam szmaty nie powiedziały – mówi 50-letni na oko Andrzej*, typowy Polaczek, bo nazwanie go…
-
Sztuka kompromisu, czyli o podróżowaniu słów kilka
Uwielbiam ludzi, z którymi zazwyczaj podróżuję i dałbym się za nich pokroić, ale na palcach jednej ręki mógłbym policzyć wyprawy, na których choć raz nie chciałbym ich żywcem rozszarpać i nie obiecywałbym sobie cichutko, że to już nasz ostatni wspólny wypad. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego. Do własnego tempa, do chodzenia bez planu i pozornie bez celu, do ciągłego zbaczania z głównej trasy, bo a nuż za rogiem jest coś ciekawego, do zagadywania i ciągłego pytania przechodniów o drogę – nawet co 5 minut, do kilkugodzinnych przerw w parku z kawą i najnowszym Marquezem, do przypatrywania się ludziom, ot tak po prostu. Bo jakoś tak się w pewnym momencie…